Kowalczyk "czarnym koniem" w wyścigu do fotelu burmistrza Limanowej?

Nie przekonali, nie zachwycili, ale kandydują. Kto zostanie burmistrzem Limanowej? Na wyborczym horyzoncie do kandydatów z "radiowej czwórki", dołączył Józef Kowalczyk. Kandydatów jest zatem pięciu. Kto ma największe szanse?

Tak na m@rginesie…pisząc, czyli „wentyl” wyborcy.

Józef Budacz

Fotel burmistrza Limanowej „zwalnia się”. Dotychczasowy burmistrz – Marek Czeczótka, nie będzie się ubiegał o kolejną kadencję. Jak sam powiedział w naszym programie telewizyjnym „Punkt widzenia”, wypełnił swój mandat wyborczy i uważa, że jego rola jako burmistrza Limanowej dobiegła końca. Teraz będzie walczył o mandat radnego powiatu limanowskiego. Na ocenę dokonań Pana Marka Czeczótki zapewne przyjdzie jeszcze czas. Każdy z mieszkańców Limanowej ma, na ten temat wyrobioną opinię i zdanie. Zatem wie czy Pan Czeczótka, z racji pełnienia swoich obowiązków, z nich się wywiązał i na jakie przez wyborców traktowanie zasługuje. Nie pora o tym rozprawiać i dysputę roztrząsać. Kto zatem ma szansę zostać burmistrzem Limanowej? Kandydatów jest czterech. Tak przynajmniej wydawało się, kiedy Radio Kraków organizowało w Limanowej debatę polityczną o „fotel” burmistrza – „Samorządowa Środa”.  Dyskusja miała wyłonić faworyta. Jednak słuchając debaty nie odniosło się wrażenia, aby, któryś z „czwórki” kandydatów: Grzegorz Biedroń z PiS, Ryszard Kulma – obecny Przewodniczący Rady Miasta, Marian Wójtowicz z PO czy Władysław Bieda – zdobył przewagę nad pozostałymi kandydatami. Na pewno debaty wysłuchał i po jej zakończeniu zdecydował się kandydować Józef Kowalczyk (SLD), słusznie uznając, że żaden z „radiowej czwórki” kandydat nie zachwycił i nie przekonał niezdecydowanych do zagłosowania. To właśnie osoby, które polityką się nie interesują i są niezdecydowane – zapewne „zadecydują”, kto przez najbliższe cztery lata będzie dzierżył stery burmistrza Limanowej. Być może Kowalczyk uwierzył, że ma szansę zostać burmistrzem, bo kandydaci w dyskusji starali się raczej wywrzeć dobre wrażenie i ograniczyli się do swojej wizji, niż byli do niej przekonani. Jak chcą i co chcą dla Limanowej zrobić, a tym samym w jaki sposób mogą to uczynić. Dyskusja nie była może jałowa, ale na pewno była pozbawiona ikry i przede wszystkim politycznej szczerości. Być może żaden z kandydatów nie chciał się za bardzo odsłonić i zdradzić szczegóły swojej kampani, krył się raczej za podwójną gardą pytań prowadzących i zaproszonych do „świerkowej” dziennikarzy. Józef Kowalczyk mógł stwierdzić, że wcale nie jest gorszy od tej czwórki kandydatów i w takim gronie ma szansę powalczyć o schedę po Marku Czeczótce. Być może będzie on „czarnym koniem” w tych wyborach, który niekoniecznie może mieć do końca sprecyzowaną wizję rozwoju miasta, ale ma, tak bardzo dziś pożądany przez wyborców dystans do lokalnej polityki, w której, w ostatnich latach nie wykazywał nadmiernej aktywności.

Zobacz również