Justyna Kowalczyk zajęła 43 miejsce w sprincie techniką dowolną, na olimpijskich trasach w Soczi. Zwycięstwo i 100 punktów w klasyfikacji Pucharu Świata przypadło faworytce sprintu, Kikkan Randall z USA.
Ostatni raz takie wydarzenie (miejsce poza trzydziestką zawodów Pucharu Świata) miało miejsce 27 lutego 2008 w Sztokholmie. Justyna zajęła wówczas 36 miejsce w sprincie techniką klasyczną. Cóż można powiedzieć? Eliminacje kompletnie nie wyszły, ale jest to raczej wypadek przy pracy niż jakaś stała obniżka formy. Najważniejsze to zapoznać się z profilem tras oraz specyficznym mikroklimatem, który panuje na Krasnej Polanie.
Na pewno na dzień dzisiejszy, Justynie bardzo w kość dają ciężkie treningi we włoskim Livingo. Przecież nie od dziś wiadomo, że główną imprezą sezonu będą Mistrzostwa Świata we włoskiej dolinie Val di Fiemme (początek 21 lutego). Próby przedolimpijskie są bardzo ważne w kontekście docelowej imprezy, jaką są zimowe igrzyska. 8 lat temu we włoskim Pragelato Justyna w ogóle nie startowała (wybrała starty na Uniwersjadzie w austriackim Seefeld).
Natomiast 4 lata temu w Whistler Olympic Park – wygrała bieg łączony 2 x 7,5 km, oraz była druga w sprincie techniką klasyczną (za Słowaczką Aleną Prochazkovą). Jutro o godz. 10:50 odbędzie się bieg łączony (skiathlon) 2 x 7,5 km. Wtedy też okaże się czy Justyna przeżywa jakiś poważniejszy kryzys, czy też eksploduje formą? Osobiście życzymy naszej krajance tej drugiej ewentualności.
Tekst: Rafał Kubowicz