naszemiasto.pl: Limanowa. Szpital pod lupą prokuratora

naszemiasto.pl: Limanowa. Szpital pod lupą prokuratora

Oddział ginekologiczno-położniczy w limanowskim szpitalu w ostatnich latach nie cieszy się dobrą sławą. Choć większość dzieci rodzi się tutaj zdrowa, bez problemów, to dwie tragedie kładą się na nim cieniem

– Chcielibyśmy, by do takich sytuacji w przyszłości nie dochodziło. Dla nas to ból na całe życie – mówią rodzice dziecka, które niespełna miesiąc temu zmarło w limanowskim szpitalu tuż po porodzie.

Młoda kobieta zgodnie z zaleceniami lekarza zgłosiła się do Szpitala Powiatowego w Limanowej. Termin porodu minął 6 lutego. Z powodu braku akcji porodowej medycy zdecydowali o wykonaniu cesarskiego cięcia. Zabieg miał odbyć się 17 lutego.

– Zgodnie z zaleceniami lekarza zgłosiłam się na czczo po godzinie 7 – opowiada pacjentka, zastrzegając anonimowość. – Zabieg w postaci cesarskiego cięcia od początku był planowany. Zostałam przyjęta na porodówkę, myśląc cały czas, że tak będzie, ale stało się inaczej.

Wspomina, że ordynator oddziału podczas wizyty stwierdził, że wszystko postępuje do porodu naturalnego. Mimo obiekcji ciężarnej, która podczas wcześniejszych wizyt kontrolnych była zapewniana o możliwości wyboru formy porodu, cesarskiego cięcia nie wykonywano.

– Pierwsze oznaki bólu pojawiły się około północy w nocy z 17 na 18 lutego – relacjonuje matka zmarłego niemowlęcia. – Zgłosiłam to położnej w dyżurce pielęgniarskiej. Chciała zbadać tętno dziecka, przystąpiła do tego, ale po chwili stwierdziła, że aparat jest zepsuty. Powiedziała, bym wróciła na salę i spróbowała zasnąć

Przed godziną 5 kobieta znów zgłosiła się do położnej, informując, że ból przybrał na sile.

więcej na ten temat przeczytacie TUTAJ

Zobacz również