Ustawa śmieciowa miała doprowadzić do likwidacji dzikich wysypisk, ale nie do końca nowe jej przepisy wyeliminowały problem ich powstawania. Samorządowcy bezradnie rozkładają ręce, bo z jednej strony nie mogą na ten problem nic poradzić, a z drugiej- podejmowane działania prewencyjne w tym zakresie nie do końca są skuteczne.
Dzikie wysypiska powstają najczęściej wzdłuż dróg, rzek i w lasach, czyli miejscach gdzie śmieci można się pozbyć bardzo szybko – nie licząc się z konsekwencjami, a licząc na bezkarność. W przydrożnych rowach lądują głównie niewielkie plastikowe reklamówki z resztkami „świątecznej” domowej uczty. Takich kilka „świeżych” reklamówek co kilka kilometrów można spotkać jadąc samochodem drogą wojewódzką 968 w okolicach Lubomierza i Szczawy. – Te okolice są nam znane z takich właśnie podrzucanych śmieci – mówi Jan Legutko, Nadleśniczy Nadleśnictwa Limanowa.
– Nie trudno zgadnąć, że śmieci te podrzucają i wyrzucają Ci, którzy właśnie w tych miejscowościach mają domki letniskowe. W pobliżu jest również i las, a więc śmieci te również tam lądują. W tym roku udało nam się zatrzymać osobę, która śmieci podrzuciła. Nie złapaliśmy jej za rękę, ale po zawartej w śmieciach korespondencji dotarliśmy do Pani, która otrzymała mandat w wysokości 200 złotych. Dlatego poważnie zastanawiamy się nad założeniem kamer w tych miejscach, gdzie wymaga tego sytuacja.
Nad zainstalowaniem monitoringu zastanawiają się również samorządowcy. Choć w Limanowej takich typowych dużych dzikich wysypisk nie ma, to pomimo tego Władysław Bieda, burmistrz miasta planuje stworzyć mobilny monitoring.
– Na terenie miasta nie ma dzikich wysypisk z prawdziwego zdarzenia. Raczej próbujemy walczyć z podrzucanymi śmieciami i do tego właśnie ma służyć mobilny monitoring.
W Mszanie Dolnej nad rzeką Porębianką w październiku ubiegłego roku Miejski Zakład Gospodarki Komunalnej wywiózł z jednego tylko miejsca zatrważającą ilość ponad 8 ton śmieci różnego kalibru i rodzaju, od puszek metalowych po plastikowe opakowania z napojów, detergentów i sprzętu RTV. – To wysypisko spędzało mi sen z powiek, ale nie ma się czemu dziwić – mówi Tadeusz Filipiak, Burmistrz Mszany Dolnej. Monitorujemy cały czas, to miejsce. W tym i innych na terenie miasta planujemy założyć monitoring. Myślę, że to jest sposób na wyeliminowanie tego procederu.
Jeszcze przed świętami w kilku miejscach na terenie miasta uczniowie Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego i Zespołu Szkół Techniczno-Informatcznych zebrali ponad 100 worków o pojemności 120 litrów. Podobnych, tego typu akcji w Mszanie Dolnej jest więcej. – Kiedy woda tylko się ociepli planujemy po raz kolejny oczyścić dno Mszanki – zaznacza Piotr Armatys z Mszańskiego Koła Wędkarzy. – Śmieci w Mszance i nad jej brzegami nie brakuje. Może nie jest to jakaś duża ilość, ale one niestety są – zaznacza.
Przy okazji tworzeniu się dzikich wysypisk powstaje problem ich plądrowania, a więc wybierania z nich, co bardziej „wartościowych”, czyli takich, które później można sprzedać w skupach złomu. Dotyczy to głównie śmieci wielkogabarytowych.
– Jest, to nowe zjawisko, które obserwujemy z natężoną częstotliwością, a do którego doszło w minionym tygodniu – mówi z kolei Władysław Pazdan, wójt Gminy Limanowa.
Po takiej dewastacji dzikiego wysypiska powstaje jeszcze większy rozgardiasz niż był. Zdaniem wójta Pazdana nie ma złotego środka na wyeliminowanie dzikich wysypisk. – Takie są i będą powstawały. Monitoring na pewno odstraszy tych, którzy śmieci podrzucają, ale całkowicie one nie znikną, bo w miejsce likwidacji starego, pojawiają się nowe. Podobne zdanie w tej sprawie ma Bolesław Żaba, wójt gminy Mszana Dolna.
– Mamy problem z dzikimi wysypiskami, głównie na przystankach. W kilku przypadkach nasz straż gminna do właściciela śmieci doszła po zawartości worka, w którym odnaleźli odcinki od rachunków. Niestety w większości przypadków tym, którzy śmieci podrzucają wszystko uchodzi na sucho. Cóż jednak na to poradzić. Z budżetu gminy trzeba wydać pieniądze na ich likwidacje, bo to jest zadanie własne samorządu – dodaje.
Źródło: Tygodnik Zimia Limanowska (Gazeta Krakowska)