Mszana Dolna. Radni po "sesji powodziowej" z rezolucją do wojewody

Mszana Dolna. Radni po "sesji powodziowej" z rezolucją do wojewody

Radni Mszany Dolnej spotkali się na sesji nadzwyczajnej. Jej tematem była sytuacja po majowych i sierpniowych nawałnicach. Jak powiedział burmistrz Tadeusz Filipiak, szacunkowa wysokość strat to ponad 504 tysiące złotych. Woda zniszczyła prawie 9 km dróg, 2 przepusty i 2 mosty, w tym jeden całkowicie.

Mszana Dolna nie znalazła na liście gmin, którym środki finansowe na pomoc socjalną przekazał Małopolski Urząd Wojewódzki. Miasto nie zamierza jednak zaprzestać ubiegania się o pomoc. Na biurko wojewody Jerzego Millera trafi m.in. rezolucja, w której włodarze Mszany Dolnej apelują o pochylenie nad nieżyciowymi przepisami prawa, które uniemożliwiają samorządom skuteczne niesienie pomocy poszkodowanym. Niezbędną dokumentację gromadzi  Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej.

Podczas sesji poruszano również sprawy, z którymi do radnych i burmistrza przyszli mieszkańcy ulic Podhalan, Krakowskiej, Słonecznej, Słomki i Grunwaldzkiej.

Radni przeznaczyli swoje diety na pomoc dla jednej z poszkodowanych rodzin.

Tekst rezolucji:

 

Rada Miasta Mszana Dolna zebrana na okolicznościowej Sesji w dniu 12 sierpnia 2014 roku zwraca się z apelem do Pana Jerzego Millera – Wojewody Małopolskiego, o pilną konsultację z przedstawicielami Rządu RP oraz Sejmu i Senatu RP  w/s nieżyciowych zapisów prawa zabraniających lokalnym samorządom naprawiania szkód wyrządzonych przez żywioły na mieniu, które nie ma statusu komunalnego.

 

Od roku 2010 drogi osiedlowe i te prowadzące do pól naszych rolników, nawet jeśli figuruje przy nich zapis „władanie miasta/gminy”, także nie mogą być remontowane ze środków własnych gminy, nie mówiąc już o środkach z puli ministerialnej, zarządzanej przez wojewodę. Wiemy wszyscy, że zdecydowana większość dróg, przepustów, rowów odwadniających i pozostałej infrastruktury z której korzystają mieszkańcy naszej gminy nie posiada uregulowanego stanu prawnego. To zaszłości sięgające kilkudziesięciu lat wstecz – dziś nie ma realnych szans na ich prawne uregulowanie z wielu powodów. Prawie wszystkie drogi osiedlowe i te prowadzące do pól powstały lata temu z własności prywatnych. W Księgach Wieczystych przy prawie każdej figurują często dziesiątki nazwisk współwłaścicieli. Bywa, że żaden już nie żyje, a postępowanie spadkowe nawet nie zostało wszczęte. Te tereny już nigdy nie będą mieć innego przeznaczenia – były i pozostaną drogami. Zmieniły się jednak czasy – droga o szerokości 2 metrów już nie wystarcza. Rolnicy dysponują dziś nowoczesnym sprzętem do prac polowych. Ze swoich własności oddali tereny na poszerzenie dróg osiedlowych i polnych i oczekują, że gmina wesprze ich w utrzymaniu tej infrastruktury, a w razie nagłych żywiołów, pomoże uporać się z ich skutkami.

 

               Panie Wojewodo – wysoki poziom wód w potokach i rzekach mamy już za sobą, choć nie wiemy, co nas czeka za parę godzin, nie mówiąc o najbliższych dniach. Wraz z poziomem wód opada też zainteresowanie zniszczonymi terenami. Apelujemy do Pana Wojewody i podległych Panu służb: nie zostawiajcie nas samych! Nie wskazujcie na sucho brzmiące zapisy prawa zabraniające nam, tu na samym dole wspierać i pomagać w odbudowie infrastruktury służącej naszym  mieszkańcom. Żywioł nie pytał o status tej, czy innej drogi osiedlowej. Niszczył wszystko, co napotykał, nie zważając czy to komunalne, czy chłopskie, czy stan prawny jest wciąż nieregulowany, czy we władaniu, użytkowaniu.

 

               Od kilku dni przychodzą do urzędu poszkodowani mieszkańcy naszego miasta i proszą o pomoc. Wartość tej pomocy jest różna – jednym wystarczą cztery przyczepy żwiru rzecznego, innym kilkanaście ton skalnego narzutu, bo woda zabrała wcześniejszą przeprawę przez potok. Mieszkańcy chcą bezpiecznie dojechać do swoich domów – dziś wiele osiedli jest odciętych od świata, nie mówiąc o dojazdach do pastwisk i pól. Rolnicy chcą rozpoczynać żniwa, ale bez drożnego dojazdu to niemożliwe.

 

              Samorząd samodzielnie nie udźwignie tego ciężaru – nie mamy w budżecie zabezpieczonych kwot na taką sytuację. Bez pomocy rządowej nie poradzimy sobie. 27 lipca wspólnie z przedstawicielami Pana Wojewody szacowaliśmy straty po nawałnicach z 15 i 16 maja br. We wtorek, 5 sierpnia komisja gminna szacowała straty po nawałnicy z poniedziałku (4 sierpnia). Nocą z 5 na 6 sierpnia żywioł dokończył swoje niszczycielskie dzieło – zniszczeniu uległo łącznie ponad 4 km dróg osiedlowych i rolniczych. Na potoku Słomka woda zerwał jeden most, zaś drugi nie nadaje się do użytku. Kilkanaście domów zostało zalanych. Wciąż szacujemy straty, bo poszkodowani każdego dnia zgłaszają zniszczenia. Samorząd na miarę swoich skromnych możliwości robi, co może, ale sami, bez pomocy Państwa, nie poradzimy sobie.

 

Apelujemy zatem jeszcze raz o takie prawo, które lokalnym samorządom „rozwiąże ręce” i pozwoli uruchomić prace tam, gdzie żywioł poczynił spustoszenia. Apelujemy o takie rozwiązania, które bez narażania nas na zarzut łamania prawa, pozwolą na wydatkowanie własnych pieniędzy i podjęcie starań o środki zewnętrzne na odbudowę zrujnowanej infrastruktury. Liczymy, że głos Pana Wojewody dotrze do Warszawy, że zostanie wysłuchany, że w końcu pojawią w naszym prawie takie zapisy, które wezmą pod uwagę sytuacje nadzwyczajne i dadzą przyzwolenie na szybkie i sprawne działania lokalnych samorządów.

 

Zobacz również