Tadeusz Patalita zakończył kampanię wyborczą mocnym akcentem. W czwartek otrzymał solidne, polityczne wsparcie od Marka Sowy, Marszałka Województwa Małopolskiego i senatora Stanisława Hodorowicza.
Komentarze do artykułu zostały zablokowane.
Józef Budacz: Kończy Pan kampanię wyborczą politycznym poparciem ze strony ważnych polityków działających w Małopolsce i nie tylko.
Tadeusz Patalita: Cieszę się, że zarówno Marek Sowa jak i senator Stanisław Hodorowicz udzielili mi tego wsparcia. Obaj często goszczą na limanowszczyźnie. Nie są osobami anonimowymi. Tym bardziej ich przyjazd podbudował mnie i mam nadzieję, że mieszkańcy zauważą i docenią ten gest.
JB: Obecnego wójta, również popierają znane twarze polityków. Twarze, które w naszym regionie mają wpływ na to jak wyborcy głosują. Myśli Pan, że rekomendacja Panów Sowy i Hodorowicza w czymś może pomóc?
TP: Oczywiście, że wyborcy głosują i to Oni zdecydują, ale moim zdaniem od obu tych Panów bardzo wiele zależy. Współpracują z wieloma samorządowcami w regionie. Bez względu na polityczne barwy. Ich przyjazd do Kasinki Małej, to dowód na, to, że jestem dla nich partnerem i mogę być skutecznym wójtem. To nawet w wywiadzie udzielonego panu powiedzieli obaj politycy.
JB: Jak Pan ocenia samo spotkanie. Niewiele osób się pojawiło. Była również konkurencja. Samochód z banerem Pana przeciwnika w walce o fotel wójta przed restauracją „Wczasowa” wpłynął jakoś na Pana odczucia?
TP: Spotkanie, to moim zdaniem było bardzo merytoryczne. Co do konkurencji, nie będę się wypowiadał. Byli na sali, mieli okazję zadać Panu Sowie pytanie. Wydaje mi się, że nie tylko Oni, ale moi zwolennicy byli z niego zadowoleni.
JB: Kampania finiszuje. Dość nerwowo zrobiło się zwłaszcza na jej końcu. Konkurent i przeciwnik wydał ulotkę, która musiała chyba Pana jakoś dotknąć. Jak Pan ocenia cały ten ponad miesięczny maraton.
TP: Starałem się prowadzić ją w sposób uczciwy i wiarygodny. Spotykałem się z mieszkańcami. W lokalnych mediach również byłem obecny i widoczny. Cieszę się przede wszystkim ze spotkań z mieszkańcami, bo to one uświadomiły mi, że mój start w tych wyborach, po czterech latach nieobecności w mszańskiej polityce – jest pomysłem trafionym. Co się tyczy ulotki, to powiem szczerze, że kiedy trafiła Ona do moich rąk, miałem satysfakcję…
JB: Jaką satysfakcję…
TP: Satysfakcję z tego, że mój polityczny przeciwnik nie ma pomysłu na kampanię. Podobało mi się porównanie mnie do grasującego wilka…
JB: Jest Pan nim?
TP: Tak jestem…głodny inwestycji, których w gminie w ostatnich czterech latach jak na lekarstwo. O tym powiedział również Marszałek Sowa na wczorajszym spotkaniu. To trzeba zmienić. Proszę mi wierzyć, że ja to potrafię zrobić. Mamy 3 mld Euro dla Małopolski. O tym również mówił Pan Marszałek. Nie można nie skorzystać z tej szansy, bo nie wyobrażam sobie, że Gmina Mszana Dolna nie uszczknie z tych pieniędzy coś dla siebie.
Proszę do tego wywiadu załączyć krótki filmik, który przypomni mieszkańcom gminy, co udało się zrobić w ciągu 8 lat, kiedy ja byłem wójtem. Wnioski po przegranej cztery lata temu wyciągnąłem. Taka jest polityka. Również wynik wyborczy trzeba uszanować, jaki by on nie był i jaki nie zapadnie 30 listopada.
Mieszkańcy o mnie jak się okazuje nie zapomnieli, co potwierdzali właśnie w spotkaniach ze mną i radnymi, którzy uzyskali mandat społeczny . Cieszę się, że im zaufali i gratuluję mandatu. To ważne.
JB: Konkurencja polityczna starała się wytrącić Pana z równowagi. O ulotce już mówiliśmy. Internet grzmiał i to mocno…
TP: No cóż. O to walczyliśmy, żeby teraz każdy mógł się wypowiadać…
JB: Nawet wtedy, kiedy się wchodzi w życie prywatne, bez pardonu?
TP: Zdecydowałem się być politykiem i samorządowcem. Jestem osobą publiczną i nic na to nie poradzę, że ktoś, kto ukrywa się pod nickiem, może „sprzedawać” swoją prawdę. W ten sposób można sobie wyobrażać wiele rzeczy i tworzą się mity. Dementuję je. Nie będę zamykał szkół, ani sprzedawał ośrodków zdrowia. Te obiekty powstawały w czynie społecznym. To mieszkańcy je budowali, a ja im w tym pomagałem. Nie wolno się zgadzać na tak rozsiewaną i szerzoną w eter propagandę.
Proszę mi wierzyć ja w poniedziałek rano wstanę i pójdę do pracy. Moje życie nie jest uzależnione od pracy w samorządzie. Będę miał się czymś zająć.
JB: To dlaczego chce Pan zostać wójtem. Ma Pan z czego żyć, jak mówi. Był Pan posłem, radnym sejmiku i wójtem. Mówią, że dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki…
TP: Wójtem chcę zostać, bo chcę wykorzystać szansę dla mieszkańców…
JB: Brzmi, to bardzo górnolotnie…
TP: Panie redaktorze skoro mam z czego żyć i gdzie pracować, to proszę mi wierzyć, nie muszę być kurczowo trzymać się fotelu samorządowego. Chcę się oddać pracy społecznej i dać nadzieję mieszkańcom gminy, na to, że może być lepiej. Możemy nadrobić pewien okres stagnacji i zaniechania wielu inwestycji. Kandydując chcę również obronić to co udało mi się zrobić w okresie mojego wójtowania. gdybym nie kandydował, to pewnie wielu uznałoby, że te wszystkie inwestycje, były rzeczywiście bublami począwszy od remontów szkół, ośrodków zdrowia i powstałych obiektów sportowych. To jest ślad po moim wójtowaniu i tego nie da się nie zauważyć i przekreślić.
Myślę również o przyszłości. Jest wiele do zrobienia. Budowa dróg osiedlowych, dróg gminnych, chodników. Nie można zapomnieć o kanalizacji. Trzeba postawić na turystykę jako tej gałęzi gospodarki, która rozpędzi nasz region. Trzeba pomóc i dać narzędzia przedsiębiorcom, rolnikom i mieszkańcom do tego aby nie bali się korzystać z funduszy unijnych. Marzę również aby ziemia zagórzańska doczekała się obiektów sportowych z prawdziwego zdarzenia. Mam tu na myśli trasy rowerowe, dla narciarzy jak i turystów – piechurów. Wiele obiektów wymaga rozbudowy i gruntownej modernizacji, bo te budynki wiele już przeżyły. jest, co robić.
Józef Budacz: W niedzielę II tura wyborów. Będzie Pan z niecierpliwością oczekiwał tego rozstrzygnięcia?
Tadeusz Patalita: Osiągnięty przeze mnie wynik w I turze jest już sukcesem. Dziękuję mieszkańcom gminy za oddane na mnie głosy. Ich liczba świadczy o tym, że mimo, że przez cztery lata mało byłem obecny w mszańskiej polityce, to wciąż jestem rozpoznawalny i doceniany za to, co zrobiłem. Każdy wynik wyborów uszanuję, bo takie są reguły demokracji, którą wspólnie budujemy od ’89 roku. Liczę na mądrość mieszkańców gminy. Za każdy oddany na mnie głos już teraz dziękuję. 1 grudnia będziemy znali wynik wyborów i osoby, która będzie rządziła gminą Mszana Dolna przez najbliższe cztery lata. Wierzę, że mieszkańcy naszej pięknej gminy mojej osobie powierzą tą zaszczytną rolę.
Dziękuję za rozmowę.
Materiał finansowany przez KWW „Zróbmy To Razem”