Tygodnik Podhalański. Były proboszcz mszańskiej parafii skonfliktowany z parafianami

Tygodnik Podhalański. Były proboszcz mszańskiej parafii skonfliktowany z parafianami

Ks. Stanisław Parzygnat skonfliktowany z mieszkańcami Poronina. Były proboszcz parafii p.w. Bożego Miłosierdzia w Mszanie Dolnej zagroził, że nie dopuści do pierwszej komunii dzieci, które spóźniły się na spowiedź. Sprawę opisał Tygodnik Podhalański w artykule "Groszem w proboszcza".

„ Groszem w proboszcza” – Tygodnik Podhalański, 21 maja 2015, autor: Rafał Gratkowski W niedzielę parafianie w Poroninie rzucali na tacę po jednym groszu. Tak będziemy robić do sierpnia, w każdą niedzielę jeden grosz od rodziny – mówi spokojnie jeden z naszych rozmówców.

Parafianie postanowili w ten sposób ukarać swego proboszcza. I na tym nie koniec. Do kurii napisali gorzki list. Bo przebrała się miarka. Znosili przez 3 lata bardzo wiele. Wytrzymali, gdy odmówił chrztu dziecka, zacisnęli zęby, gdy żądał większej kasy za pogrzeb, ale tego, że poniżał dzieci podczas Pierwszej Komunii Świętej, nie odpuszczą. W dwie godziny trzy parafianki zebrały ponad 100 podpisów pod pismem do kurii. Ludzie mają dość trzyletniej gehenny, jaką zafundował im ich „duszpasterz”. Ludzie przestają już chodzić do kościoła, bo jego postawa jest nie do przyjęcia. Nie ma w nim za grosz ludzkiej życzliwości, zachowuje się niegodnie – podkreśla Aleksandra. W piśmie do archidiecezji w Krakowie zaznaczają, że ks. Stanisław Parzygnat arogancką postawą i złym przykładem oddala ludzi od Boga. „Prawdziwe piekło na ziemi zgotował nam proboszcz w dniu dla naszych komunijnych dzieci najważniejszym, podczas pierwszej spowiedzi” – przekonują parafianie.

Otóż proboszcz kilkakrotnie zapowiadał, że spowiedź odbywać się będzie w godzinach od 15:00 do 16:00. – Przyszedłem osiem po trzeciej. Ustawiłem się z dzieckiem w kolejce do konfesjonału. A tu siostra nas przestawia, żeby iść do ławek. I do mikrofonu przed ołtarz – mówi Marian. Każdy, kto nie zjawił się punkt 15:00, miał podejść do mikrofonu i dokonać samokrytyki. Wytłumaczyć się ze spóźnienia i przeprosić całą parafię. Wszystko pod groźbą niedopuszczenia dzieci do I Komunii Świętej. Proboszcz wygrażał spóźnialskim. Rzucał złośliwe komentarze. – Mnie zapytał, czemu przyszedłem z dzieckiem sam, czemu nie ma żony? Loki w domu kręci? – zaciska pięści Stanisław. Dzieci były zdezorientowane, nie wiedziały co się dzieje, rodzice zażenowani. Które dziecko przyszło po piętnastej – zostawało napiętnowane. Ksiądz kazał wychodzić z kolejki, ku przerażeniu maluchów kazał odchodzić na bok. W świątyni panowało zamieszanie. Matki płakały, dzieci ze strachu też. – Chłopy ledwo wytrzymały, chciały wyprowadzić proboszcza przed kościół i załatwić sprawę „odręcznie”, po góralsku – nie kryje parafianin. Na szczęście wikary zdołał uspokoić oburzonych ojców. Bo doszłoby do bitki. Gdy jeden z kapłanów uspokajał zapłakane matki i rozeźlonych ojców, w kościele 30 przerażonych dzieci czekało przy pustych konfesjonałach na spowiedź. Przepychanka trwała około kwadransa. Spowiednicy wychodzili i wchodzili do kościoła po kilka razy, starając się uspokoić wzburzonych parafian.

– A w tym czasie dzieciska wyrzucone z kolejki do spowiedzi, całe czerwone, dopłakane, samusienkie siedziały w ławce – opowiada Maria. I pyta wraz z innymi, czy tak ma wyglądać przygotowanie dzieci do jednego z ważniejszych sakramentów? Spokój i godność Ksiądz proboszcz pytany przez nas o zajścia przy spowiedzi zaprzecza, by działy się w kościele opisane sceny. -Owszem, prosiłem wszystkich kilkakrotnie, by przyszli punktualnie na godz. 15:00. Chcieliśmy, aby dzieci pomodliły się wspólnie przed spowiedzią- tłumaczy duszpasterz. Na dowód pokazuje wydrukowaną karteczkę z programem przebiegu całej ceremonii. Przypomina, że jego parafianie często się spóźniają, dlatego jest wyczulony na punktualność. Zaznacza, że na nikogo nie krzyczy. -Ja tylko głośniej mówię, bo mama nie dosłyszała, tak że się nauczyłem głośno mówić – dodaje Wzywa księdza spowiednika, by udowodnić, że garstka spóźnialskich niepotrzebnie robi raban. Ksiądz Damian przyznaje że całe „zamieszanie” trwało góra 10 minut. -Ja tylko ludziom wyjaśniałem, jak będzie przebiegać cała procedura, nie odczuwałem ze strony rodziców zdenerwowania – zapewnia ks. Damian. A ksiądz proboszcz dodaje, że po wyjaśnieniach spowiedź odbywała się spokojnie, wyspowiadano wszystkich, nawet spóźnialskich. Choć początkowo zapowiedział, że mają przyjść do spowiedzi za tydzień. „Jesteśmy góralami i poczucie własnej godności jest dla nas szczególnie ważne. A taki człowiek, jak ks. Stanisław Parzygnat, jest według nas pozbawiony honoru i sieje zgorszenie w parafii” – podkreślają w piśmie do kurii. Zaznaczają, że chcą się modlić w swoim kościele w godnych warunkach i spokoju. Smutny jubileusz Ksiądz Parzygnat zapewnia, że jeśli trzeba będzie, to pojedzie „na dywanik” do kurii i będzie się tłumaczyć. Jest mu przykro, że kilka osób potrafiło podburzyć część parafian. Ale jest dobrej myśli. Przypomina, że parafia liczy 6 tysięcy ludzi. -A burzę robi kilka osób, bo akurat teraz mam jubileusz 30-lecia święceń kapłańskich. To smutne – podkreśla kapłan. -Jesteśmy zaniepokojeni reakcjami psychicznymi i brakiem umiejętności opanowania negatywnych emocji przez proboszcza Stanisława. 

Więcej na ten temat przeczytacie w papierowym wydaniu Tygodnika Podhalańskiego.

PS Imiona naszych rozmówców zostały na ich prośbę zmienione.

Zobacz również