Dzisiaj w Limanowskim Domu Kultury odbyło się "I Limanowskie Dyktando". Udział w nim wzięło blisko 200 osób. Tekst dyktanda, które przygotował dr Maciej Malinowski z Uniwersytetu Pedagogicznego im. KEN w Krakowie – przeczytała Marzena Ciuła, aktorka teatru "Rozrywka" w Chorzowie.
O czternastoipółletnim Bożydarze z Limanowszczyzny, który marzy o karierze Roberta Lewandowskiego.
Był wczesnolistopadowy, arcymglisty, niemiły poranek, chociaż wcale nie najchłodniejszy, jakby to miało wynikać z TVN-owskiej prognozy pogody sprzed niespełna tygodnia. Bożydar, zmorzony dość mocno ciężkim treningiem dnia poprzedniego, obudził się o wpół (lub o pół) do siódmej, ale chyżo wstał z łóżka, przecierając nierozbudzone (lub nie rozbudzone) oczy.
Wiedział, że jak co dzień przed pójściem do szkoły czeka go kilkunastominutowa, intensywna przebieżka dookoła (lub dokoła) domu i wokół zabudowań gospodarskich, wiodąca gdzieniegdzie przez łąki i pagórki. Biegał tak niespełna od roku, w tę i we w tę (lub wte i wewte), doskonaląc wytrzymałość i tężyznę fizyczną. Gdyby tego regularnie nie robił, toby nie mógł sobie znaleźć w ciągu dnia miejsca. Nicnierobienie chybaby go zabiło.
Mieszkał przy ul. Mytki Ilmanowity, niedaleko ul. Piłsudskiego, skąd miał o rzut beretem do szkoły – Gimnazjum nr (lub numer) 1.
Patronem jego ulicy był XVII-wieczny (lub siedemnastowieczny) bohater ziemi limanowskiej Stanisław Mytko, bakałarz kształcący się w Akademii Krakowskiej, który później wrócił w rodzinne strony i postanowił zreformować jakżeż ubogą szkołę parafialną z korzyścią dla limanowian, czyli zharmonizować ją z wymaganiami ogólnopolskimi.
Z czasem nadano mu przydomek „Ilmanowita”, co należało rozumieć w ten sposób, że jest to Stanisław Mytko z Ilmanowej.
Trzeba bowiem wiedzieć, że aż do końca XVIII stulecia miasto nazywało się Ilmanowa, a nie Limanowa, od nazwiska niemieckiego osadźcy, niejakiego Illmana (lub Ilmana). Po prostu w owej nazwie miejscowej doszło do nieuzasadnionej przestawki głosek: początkowa sylaba „il” zmieniła się w „li”. I tak zostało po wsze czasy.
Bożydar również postanowił być kiedyś sławny i pójść w ślady superpiłkarza Roberta Lewandowskiego grającego niegdyś w Borussii Dortmund, a od niedawna w Bayernie Monachium. Od jakichś kilku miesięcy trenował piłkę nożną w juniorach Limanovii i szło mu nie najgorzej, na pewno co najmniej poprawnie.
Trenerzy byli zgodni co do tego, że ma smykałkę do uprawiania piłkarstwa. „Niechżeż tylko nie zmarnuje talentu – mówili. – Ma szansę zostać futbolistą wszech czasów Limanowszczyzny”.
Bożydarowi miło jest słuchać tych ekstraopinii fachowców od futbolu (lub footballu), ale wie, że droga na piłkarski szczyt bywa długa, a nierzadko wyboista. Dlatego równie poważnie jak do piłki nożnej podchodzi do nauki. I w tym wypadku wzoruje się na swoim idolu „Lewym”, który mimo intensywnej kariery zawodniczej na światowym poziomie studiuje zaocznie wychowanie fizyczne i kończy licencjat.