Tadeusz Filipiak, były Burmistrz Mszany Dolnej po przeczytaniu artykułu pt."Mszana Dolna. "Donos" na Burmistrza Kowalczyka bezzasadny", zwrócił się do naszej redakcji abyśmy opublikowali treść pisma, które wysłał do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
Jak każdy obywatel RP, mam prawo pytać przedstawicieli instytucji publicznych o sprawy, które mnie nurtują. Mam też prawo oczekiwać od nich rzeczowej odpowiedzi w oznaczonym prawem terminie. Burmistrz Józef Kowalczyk nie zniechęci mnie do zadawania pytań o sprawy publiczne – będę go pytał często i dociekliwie o sprawy mszańskie i domagał się rzetelnej odpowiedzi.
W Państwa materiale filmowym moje pismo do Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody nazwaliście „donosem”, a takie postępowanie wg Wikipedii to: donos, denuncjacja – poufne lub tajne (anonim) pismo oskarżające daną osobę lub instytucję, skierowane do osoby lub instytucji dysponującej sankcjami wobec oskarżanego w nim. Czy moje pismo nie było podpisane, nie zawierało adresu, czy choć jeden raz wymieniony został ktokolwiek z nazwiska? Który zatem fragment kwalifikuje moje stanowisko do kategorii „donosów”? Pomijam przekłamania burmistrza, ale do tych zdążyłem się przyzwyczaić (fitness na skarpie np.).
Za Państwa pośrednictwem pytam p. Józefa Kowalczyka, jak nazwać pismo sprzed dwóch lat, niejakiego Artura Dziwisza do Marszałka Małopolski w którym ten opisuje rzekome przekręty, nieprawidłowości i niezgodność z projektem robót rewitalizacyjnych na dawnej „komunalnej”? Do pisma dołączył zdjęcia rzekomych „przekrętów” robione nocą, a całość podpisał zmyślonym nazwiskiem i dodatkiem „mieszkaniec Mszany” Nie ma takiego w ewidencji ludności. Przypadek drugi: skarga także nie istniejących Państwa Miotlewiczów do WSA na uchwały śmieciowe. Takich obywateli również w Mszanie nie odnajdziemy. Czy to postępowanie nie wyczerpuje definicji zacytowanej powyżej? Retorycznym zdaje się pytanie, kto stał za tymi pismami – na pewno nie byli to moi zwolennicy.
I przykład trzeci, bliższy panu J.Kowalczykowi – proszę odpowiedzieć publicznie do której kategorii w pańskim katalogu norm i zachowań zaliczył pan swoje wystąpienie do limanowskiego PINB-u w sprawie schodów wybudowanych za prywatne pieniądze na skarpie przy dawnym postoju TAXI przez właściciela obiektu handlowego tam zlokalizowanego? Uczynił pan z tego sprawę publiczną, epatował radnych i gości na sesji pomysłami na wg pańskiej oceny, samowolę budowlaną. Inspektorzy przyjechali, schody i grunt pomierzyli. I co się okazało? Jakoś dziwnie burmistrz Mszany Dolnej o tym milczy? A przecież grzmiał: mój poprzednik nie miał prawa, p. H.sprytnie miał zawłaszczyć mienie komunalne. Czym było pańskie pismo do PINBU-u? Czy na pewno kierował się pan w tym postępowaniu zasadą „pro publico bono”? Mam poważne i uzasadnione wątpliwości. Schody służą każdego dnia setkom mieszkańców Mszany Dolnej.
Zamiast słów podzięki, inwestor otrzymał wezwanie do siedziby PINB w Limanowej, a potem już na miejscu udowadniał, że prawa nie złamał. I o dziwo, ale tylko dla burmistrza Mszany Dolnej, miał rację! PINB nie nakazał ich rozbiórki! I jeszcze jedna refleksja na koniec – epoka w której obecny burmistrz naszego miasta piastował różne ważne i odpowiedzialne funkcje kierownicze, to czas kiedy „donosy” miały się najlepiej. Za „życzliwy donos” komu trzeba, można było awansować, otrzymać dodatkowy deputat i bon na dobra zwane wtedy luksusowymi, a dla przeciętnego Polaka niedostępne. Za „donosy” także płacono i wielu w tamtych czasach „z donosów” żyło nie najgorzej. Czasy się zmieniły, ale nie wszyscy z nas w sferze mentalnej z nimi się pożegnali.
Tadeusz Filipiak
Treść pisma w załączniku.
Zobacz także: Mszana Dolna. „Donos” na Burmistrza Kowalczyka bezzasadny