„Pod koniec lat osiemdziesiątych komunizm upadał i wiadomo było, że trzeba się organizować” – wspomina Kazimierz Łabuz

„Pod koniec lat osiemdziesiątych komunizm upadał i wiadomo było, że trzeba się organizować” – wspomina Kazimierz Łabuz

Dziś obchodzimy rocznicę pierwszych częściowo wolnych wyborów. Kazimierz Łabuz – działacz opozycyjny z Mszany Dolnej, podczas stanu wojennego był internowany w Rzeszowie – Załężu, Uhercach i Kielcach. W 1989 r. pełnił funkcję przewodniczącego Komitetu Obywatelskiego w Mszanie Dolnej. W rozmowie z naszym portalem opowiada o wydarzeniach z lat 80.

TV28: Jak zaczęła się Pana działalność opozycyjna?

Kazimierz Łabuz: Podstawy działalności opozycyjnej wyniosłem z domu rodzinnego. Początkiem aktywności był marzec 1968 r., gdy byłem studentem III roku geografii na WSP w Krakowie. Później w drugiej połowie lat osiemdziesiątych rozpocząłem kontakty z tajnymi ruchami opozycyjnymi np. KOR, Ruch Młodej Polski aż do powstania „Solidarności”, którą tworzyłem w Mszanie Dolnej z kolegami.

Jak zapamiętał Pan okres internowania?

Internowanie wzmocniło moją godność jako człowieka i Polaka (nie podpisałem lojalki) i wzmocniło moją wolę dalszej walki o wolność. Pamiętam, że milicjant powiedział mi, żebym poszedł z nim na posterunek MO, bo tam jest mój szkolny kolega, który chce się ze mną spotkać. Nie pamiętam, czy podawał nazwisko tego kolegi. Ja dla świętego spokoju zgodziłem się z nim pójść, narzuciłem na siebie jakieś wierzchnie ubranie i nie budząc rodziców i brata wyszedłem przed dom, gdzie – jak się okazało – czekała już na mnie milicyjna nyska, w której było około 10 milicjantów z posterunku MO w Mszanie. W tym momencie zorientowałem się, że informacja o moim rzekomym koledz,e czekającym na mnie na posterunku MO, to był jedynie pretekst, żeby wyciągnąć mnie z domu, a faktycznie – to zostałem zatrzymany. Wsiadłem do nyski i pojechaliśmy na posterunek MO w Mszanie, gdzie przebywałem około pół godziny. Na posterunku nie było żadnych innych zatrzymanych, a jak się później dowiedziałem, nikogo z Mszany wówczas nie zatrzymano.    

Na czym polegała Pana działalność przed wyborami czerwcowymi?

Pod koniec lat osiemdziesiątych komunizm upadał i wiadomo było, że trzeba się organizować. Zaczęły powstawać Komitety Obywatelskie w całej Polsce. W Mszanie Dolnej też powstał Komitet Obywatelski, do którego mógł należeć każdy zwolennik demokracji i wolności (oprócz znanych działaczy partyjnych).  Kazimierz Łabuz – przewodniczący, Edward Liszka – wiceprzewodniczący, Grażyna Wiśniowska – sekretarz. Komitety Obywatelskie powstawały, aby tworzyć struktury nowych władz państwowych i samorządowych (wybory do rad miast i gmin, sejmu i senatu), organizowanie spotkań przedwyborczych dla kandydatów na radnych, posłów i senatorów. W tym czasie Lech Kaczyński był dwukrotnie w Mszanie Dolnej. Wybory odbyły się według ugrupowań Porozumienie Centrum, NZSS Solidarność.

Jak wyglądały przygotowania do wyborów w 1989 r. w naszym regionie?

Nasz rejon rozumiem jako obszar Miasta i Gminy Mszana Dolna (wtedy były razem miasto i gmina) i Gminę Niedźwiedź. Przygotowania do wyborów  odbywały się jak wszędzie. Na zebraniach Komitetu Obywatelskiego uzgadniano terminy i miejsca spotkań kandydatów z mieszkańcami, a także sposób ich informowania.

Jak Pan z perspektywy czasu ocenia znaczenie tych wyborów dla współczesnej historii Polski?

Z dłuższej perspektywy  wybory 1989 r. były bardzo pozytywne, bo przyniosły nam wolność i niepodległość. Są też złe strony po pierwsze komuniści przemienili się w postkomunistów, zawłaszczyli znaczną część majątku narodowego i w dalszym ciągu tworzą wielką siłę. Po drugie nie przeprowadzono lustracji dygnitarzy partyjnych i ich służb. Po trzecie Lech Wałęsa pierwszy prezydent okazał się być byłym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa.

Dziękuję za rozmowę.

fot. źródło nieznane, znalezione w zbiorach prywatnych Kazimierza Łabuza

Zobacz również