dzisiaj w kościele parafialnym w Olszówce odbył się pogrzeb Konrada Nawary. To był pogrzeb w milczeniu. Bo nikt nie potrafił nic powiedzieć. Nie obyło się bez łez, nie tylko najbliższych Konrada. Płakali ci, którzy byli jego przyjaciółmi i razem z nim walczyli w chorobie.
na pogrzebie Konrada nie zabrakło muzyki. Ta towarzyszyła mu przez całe jego życie. Ponad 50 muzyków grając, towarzyszyło mu ostatniej drodze na cmentarz.
– Kondziu – bo tak wszyscy do ciebie mówiliśmy – nie byłeś zwykłym szarym człowiekiem. Każdy z nas tu obecnych wie, że zawsze stawiałeś sobie wysoko poprzeczkę i zawsze uparcie dążyłeś do wyznaczonego celu. Twoją pasją od dziecka była muzyka, w którą uciekałeś zarówno w chwilach smutku jak i radości. Jako starszy kuzyn dumnie obserwowałem Twój rozwój artystyczny i tym bardziej jestem dumny, że mogłem w nim uczestniczyć. Byłeś prawdziwym multiinstrumentalistą, bo robiłeś to co kochałeś, dlatego było to szczere i autentyczne – odczytał list od rodziny Bogdan Nawara.
– Śpiewając dwa razy się modlisz. Śpiewaj proszę jak najwięcej za nami do Boga, bo i my potrzebujemy tutaj Twojego wstawiennictwa. Dziękujemy Ci za wszystko. Do zobaczenia – zakończył.
To właśnie Bóg towarzyszył Konradowi w walce z chorobą. Wspierał go dzielnie rodzina i znajomi. Niestety nowotwór okazał się być silniejszy, bezwzględyny i nie do pokonania.