W Miejskiej Bibliotece Publicznej w Limanowej ogłoszono laureatów ortograficznych zmagań. W grupie od 13. do 16. roku życia tytuł Limanowskiego Młodego Mistrza Ortografii zdobył Kacper Pałka. I Wicemistrzem została Beata Kulpa, a II Wicemistrzem Natalia Stanisz. Z kolei tytułem Limanowskiego Mistrza Ortografii od dziś może się chwalić Maciej Hasior. W kategorii wiekowej powyżej 16. roku I Wicemistrzem został Kamil Bujak, a II Wicemistrzem burmistrz Mszany Dolnej – Anna Pękała.
Komisja przyznała również wyróżnienia. Otrzymali je: Filip Abram, Waldemar Florek, Irena Gutkowska, Patryk Łabuz, Weronika Mycek oraz Dawid Wąsowicz.
Przewodnicząca komisji i autorka dyktanda – prof. Mirosława Mycawka podkreśliła liczny udział młodzieży. Chociaż nie było pracy bezbłędnej, to jednak poziom można ocenić jako wysoki. Zwróciła uwagę na to, że wszyscy powinni dbać o polszczyznę, ponieważ jest ona wspólnym dobrem.
Galę prowadziła Joanna Michalik, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Limanowej. Gratulacje uczestnikom składała również Agnieszka Orzeł – dyrektor Miejskiej Biblioteki w Mszanie Dolnej, która była współorganizatorem tegorocznej edycji. Honorowym patronatem wydarzenie objęli: starosta limanowski Mieczysław Uryga, burmistrz Limanowej Władysław Bieda, burmistrz Mszany Dolnej Anna Pękała oraz Wydział Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prace oceniali prof. Mirosława Mycawka, dr Donata Ochmann i dr Artur Czesak.
– Dzięki uprzejmości Starostwa Powiatu Limanowskiego, Urzędu Miasta Limanowa i Banku Spółdzielczego w Limanowej żaden z uczestników nie został bez nagrody. Zatem wszyscy uczestnicy mogą zostać nazwani zwycięzcami – podkreśliła dyrektor Joanna Michalik.
Poniżej tekst IV Limanowskiego Dyktanda.
Gorączka złota
Piątek, trzynastego, dzień jak co dzień” – rzekł do siebie eksburmistrz, zacinając się niechcący brzytwą przy goleniu. Ziąb i mżawka odstręczały miejscowych Małopolan od wynurzania się z domowych pieleszy. Schylone sylwetki przechodniów przemykały chyłkiem w podcieniach przyrynkowych kamienic. Znienacka w mieście huknęła wieść, że w okolicy odkryto skarb. W Internecie zawrzało. Żądni szczegółów limanowianie w pół minuty sparaliżowali skrzynkę mailową/mejlową „Głosu Limanowskiego”. Stugębna plotka rozprzestrzeniała się w tempie porywów halnego po Beskidzie Wyspowym. Wnet do miasta zaczęli ściągać Zagórzanie spod Chyszówek i z Półrzeczek, a także górale z Podhala. Widziano nawet Lachów ze Szczyrzyca. Krążyły różne domysły. Ponoć w czasie odgrywania miejskiego hejnału muzykant tak zadął w trombitę, że ta niczym pershing wystrzeliła w stronę kościelnej wieży, strącając neobarokowy hełm pełen szczerozłotych kielichów i ptakokształtnych roztruchanów. „To megaohydny fejk” – odpierał zarzuty hejnalista. Z kolei według innej wersji pod Diablim Kamieniem odnaleziono zwój dokumentów, w których Michał Sędziwój herbu Ostoja, alchemik z Łukowicy i rezydent wawelskiej Kurzej Stopki, ujawnił tajniki kamienia filozoficznego – substancji przeistaczającej metale w złoto. Masarz z miejscowej rzeźni omalże nie zemdlał, jak sobie wyobraził, że wchodzi w posiadanie owej materii i za jej pomocą przemienia trzydziestopięciometrowy krzyż na Miejskiej Górze w złoto. „Ożeż ty! – półżartem perswadował żonie – żaden skarbiec nie pomieściłby tyle kruszcu. A cóż by to było, gdybyś miała lodówkę, pralkę, a nawet tego twojego rzężącego hyundaia ze złota? Koleżanki ze Żmiącej zżółkłyby z zazdrości.” – „Weźżeż się lepiej do pracy, bo umrzesz z głodu, mój ty królu Midasie od siedmiu boleści” – zganiła go żona. Gdy w końcu i tę pogłoskę zdementowano, pewien niby-haker/niby-hacker z Żegociny zaczął się zażarcie zarzekać, że złamał kod dostępu do tajnych informacji. Wynikało z nich rzekomo, że chodzi o skarb Inków. Jedni szukali go w jeziorze Titicaca, inni w Jeziorze Czorsztyńskim, nieopodal zamku Dunajec w Niedzicy, aż tu niespodziewanie znaleziono go w Jaskini Zbójeckiej na Łopieniu. Śmiałkom, którzy zamierzali przywłaszczyć sobie skarb, drogę zastępować miała wataha wilków, uprzedzana pohukiwaniem puchaczy. Nim wybiła północ, mieszkańcy grodu Ilmana mieli taki miszmasz w głowach, że do gry musiał wkroczyć komendant policji. „Ludzie, opamiętajcie się! – apelował do słuchaczy lokalnej rozgłośni – nie wierzcież we wszystko, co znajdziecie w sieci! Mieszkacie u stóp Mogielicy, nie zaś Machu Picchu, a siedzibą powiatu nie jest Lima, lecz Limanowa. I dbajcie o nią, bo to jest wasz skarb.
źródło: Miejska Biblioteka Publiczna w Limanowej