Paweł Stawarz, wójt gminy Jodłownik na ostatniej sesji, nie przebierał w słowach, odnosząc się do współpracy między zarządzanym przez nim samorządem, a władzami powiatu limanowskiego. Ta jego zdaniem nie układa się dobrze.
Nie jest żadną tajemnica, że Paweł Stawarz i obecne władze powiatu limanowskiego nie darzą się szczególna sympatią. Gorzkie słowa z ust wójta Jodłownika padły na ostatniej sesji rady gminy. Paweł Stawarz był ewidentnie rozgoryczony działaniem władz powiatu odnośnie budowy chodników i działalności szkoły rolniczej, a raczej bierności, jakie starostwo wykazało wobec placówki edukacyjnej.
– Szkoła pozostała instytucjonalnie, a myśmy ją obronili. Gdyby powiat zechciał i był łaskawy, to w tym roku na wiosnę naboru, to szkoła funkcjonowałaby jak trzeba – mówił do radnych wójt Jodłownika. Na potwierdzenie niezbyt dobrych relacji między gminą, a starostwem, Paweł Stawarz przytoczył historię, która wydarzyła się przed tygodniem. Garażujący przy szkole średniej w Szczyrzycu bus do przewozu uczniów bez niczyjej wiedzy opuścił miejsce postoju. Samochód został zakupiony ze środków powiatu i gminy Jodłownik, która mina na ten cel wyłożyła 25 tys. zł. – Otrzymałem anonimy telefon: Wójcie, bo ci auto kradną. Dowiedziałem się, że to ludzie z powiatu. Myślałem, że auto sprawdzają czy działa. Jednak po chwili odjechali. Prószę państwa tak się nie robi. Nikt nie zadzwonił i nie powiedział, że samochód jest potrzebny. Chyba, że do któregoś z radnego dzwoniono – pytał retorycznie wójt Jodłownika.
Część swojego wystąpienia na sesji wójt poświęcił współfinansowaniu przy budowie chodników. Mimo złożonych projektów budowy chodników do władz powiatu, nie zyskały one odpowiedniej przychylności. Wójt głośno się zastanawiał nad zmianą współpracy w tym zakresie, podkreślając, że jak tak ma wyglądać ta współpraca, to gmina zastanowi się nad realizacją tych inwestycji, siegając po środki z budżetu państwa.
Fot. archiwum.