W piątek 3 stycznia uczestnicy cyklu Jam na MARSIE witali Nowy Rok z mocnym rockowym przytupem w Dworze Marsów w Limanowej. Po poprzednim koncercie przybyszów z dalekiej Syberii swoje folk-rockowe jam session zaprezentowali rodowici limanowianie – artyści z kapel muzycznych Bastards oraz Highlanders, czym porwali zgromadzoną tłumnie publiczność. Jak się szybko okazało krzesła w sali koncertowej nie były nikomu potrzebne.
Dżemy rozpoczęły się kilka minut tuż po godzinie 20.00. Zebranych gości przywitali organizatorzy: Magdalena Urbaniec – dyrektor limanowskiego muzeum oraz Marcin Max Koszyk. Po paru zaledwie słowach wstępu, których i tak nikt nie słuchał… artyści z zespołu Bastards przystąpili „do roboty”. Muzyków cechuje zarówno brak pokory jak i enigmatyczność. Nie nagrali dotąd żadnej własnej płyty, a w internetowej sieci z trudem można odnaleźć fragmenty ich dotychczasowych koncertów. Nawet sam Facebook cenzuruje nazwę formacji. Uzyskana w ten sposób aura internetowej tajemniczości spowodowała, że limanowska publiczność oderwała się od swoich codziennych obowiązków, aby przybyć tak licznie i przekonać się na własne uszy, co grają „bękarty” z Jodłownika.To niezwykłe trio w składzie: Józek Niewolski (perkusja), Marcin Rakoczy (bas, wokal) i Rafał Gocal (gitara, wokal) dawało prawdziwego muzycznego kopa. Gościnnie wystąpił z nimi także Marcin Max Koszyk. W ciągu godzinnego setu pokazali swoje mocne rockowe oblicze. W swoim repertuarze zaprezentowali utwory autorskie oraz kilka coverów. Po muzyce widać było, że lubią to, co robią, czym porwali zachwyconą publikę. A była to muzyka zaiste niepokorna!
Po udanym występie chłopaków z Jodłownika, nagrodzonym brawami i bisami, około godz. 21.15 na scenę wkroczyła ekipa Highlanders – doskonale znana limanowskiej publiczości, której wcześniejsze koncerty urosły do miana legendy. Muzycy wystąpili w znanym składzie: Mateusz Stach-wokal, Jan Franczak-gitara, Mateusz Franczak- perkusja, Patryk Faron-gitara, wokal, Grzegorz Nitkowski- bas oraz Iwona Cichoń – skrzypce. Krótko mówiąc muzycy jak zwykle dali ognia! A był to ogień łączący w sobie urok pasterskiej watry z górskich hal Beskidu Wyspowego i Gorców z mocą rock’n’rolla jaką można odnaleźć choćby w słynnym kawałku Iron Maiden „Run to the Hills”. Uczestnicy usłyszeli najbardziej znane utwory zespołu. Nie brakowało też małej improwizacji przygotowanej specjalnie na to muzyczne spotkanie. To wszystko spowodowało, że publika nie mogła spokojnie ustać w miejscu. Panująca atmosfera przenosiła uczestników w muzyczny kosmos, wprost na Marsa. Same bisy trwały niemal tak długo jak główny przygotowany set, a artyści długo nie mogli opuścić sali koncertowej. Kto nie słyszał niech żałuje.
Na zakończenie tamtego wieczoru, małe spontaniczne solowe wystąpienie zaprezentował również Sebastian Atrament – artysta występujący na jednym z poprzednich koncertów w ramach Jam na MARSIE. Następny koncert w ramach cyklu Jam na MARSIE już 14 lutego 2020 r. Zespół Redford zaprasza na rock’end’rolowe Walentynki. Zapraszamy!
źr. i fot.: Muzeum Regionalne Ziemi Limanowskiej