Limanowa. Pożegnaliśmy Justynę Stochel. Jej wolą było, abyśmy nigdy nie utracili wiary

Limanowa. Pożegnaliśmy Justynę Stochel. Jej wolą było, abyśmy nigdy nie utracili wiary

Tłumy mieszkańców Limanowej towarzyszyły Justynie Stochel w ostatniej drodze na cmentarz. Wcześniej w bazylice Matki Boskiej Bolesnej w Limanowej odbyła się msza św. żałobna.

Oprócz najbliższej rodziny Justyny w nabożeństwie udział wzięli również przyjaciele, znajomi i ci, którzy Justynę poznali w chwili kiedy zmagała się ona z chorobą i oczekiwała pomocy. Byli również i ci, dla których Justyna stała się ważna. Bo właśnie dzięki jej postawie zjednoczyła ona ludzi, którzy chcieli jej pomóc w nierównej walce z nowotworem.

– Droga rodzino świętej pamięci Justyny, drodzy bracia i siostry, którzy na różnych etapach włączaliście się w pomoc dla Justyny. Zechciejcie się dzielić tym doświadczeniem z innymi i pomagać. Bo jest tak wiele osób, które tej pomocy potrzebują, którzy dziś przeżywają dramat i choroby swoich bliskich, którzy nie wiedzą jak sobie z tym poradzić, kogo prosić o pomoc. To właśnie Wy jesteście, którzy to przeżyli, którzy tego doświadczyli możecie szukać tych, którzy tej pomocy oczekują. Nigdy nie rezygnujmy z tego, aby zanieść wiarę, nadzieję każdemu, kto odczuwa cierpienie – mówił podczas kazania ks. Krzysztof Czyżowski, wikariusz parafii Matki Boskiej Bolesnej w Limanowej.

Ostatnie słowo skierował do rodziny, przyjaciół i znajomych Justyny Stochel – ks. Dariusz Dziedziak. To on był duchowym wsparciem dla Justyny i jej rodziny. W ostatanich latach choroby, z którą Justyna się zmagała służył dobrym słowem i wsparciem, któremu jednak towarzyszyło zwątpeinie. Było, to słychać w momencie, kiedy wypwowiadał łamiącym głosem słowa w kierunku najbliższych zmarłej mieszkanki Limanowej.

– Kiedyś zastanawiałem się, kto bardziej jest potrzebny. Ja Justynie czy ona mnie. Obiecałem jej podczas jednego ze spotkań, że kiedy nadejdzie odpowiednia chwila, to powiem. Droga rodzino, rodzeństwo, krewni po stronie mamy i taty – dziadkowie. Wolą Justyny było, żebyście nigdy nie utracili wiary, żebyście to pokonali dla niej, żebyście mieli siłę i moc…bo ona odeszła.

Po mszy św. kondukt żałobny w ciszy i modlitwie przemierzył drogę z limanowskiej bazyliki na cmentarz komunalny. Z oddali dobiegał tylko dźwięk dzwonów grzmiących ze szczytu bazyliki, ale tak naprawdę nie było ich słychać, bo każdy szedł w milczeniu i zadumie…i z białą różą.

Tak właśnie żegnano Justynę Stochel…

Zobacz również