Sprawdziliśmy jaki jest stan publicznych toalet w centrach naszych miast i gmin. Nie mamy się czym chwalić. Za potrzebą udajemy się do budynków instytucji publicznych, restauracji…i załatwiamy swoje potrzeby fizjologiczne "pod chmurką".
Jak nas widzą, tak nas piszą. A mówią o nas źle. Bo nie ma gdzie „się załatwić”. Turyści, którzy odwiedzają nasz region i korzystając, z naszych atrakcji narzekają… – Aż dziwi nas, że nie ma u Was publicznych toalet. Żeby pójść za potrzebą, trzeba się mocno nagimnastykować. W cywilizowanych warunkach się wysikać, czy zrobić kupę – taki mail dotarł do naszej redakcji, z prośbą o nie tyle, co interwnecję, ale nagłośnienie tego dość wstydliwego tematu, który jak sie okazuje, nikt nie podejmuje.
Temat, choć śmierdzący i cuchnący i mało interesujący, dla przeciętnego mieszkańca naszego regionu (bo wie gdzie mieszka – przyp. red.), to dla turysty, już nie tak oczywisty. Z tym niestety nasze samorządy są na bakier. W żadnym centrum i zakątku naszej gminy nie ma dostępnych i darmowych toalet.
O ile w wiejskich gminach, ten problem można jakoś wytłumaczyć, bo tam chyba nikt się nie spodziewa, że publiczna toaleta może być dostępna dla zwykłego zjadacza chleba, to już w mieście nie można się usprawiedliwiać.
W Mszanie Dolnej publiczna toaleta funkcjonuje na terenie targowiska, ale tylko przez dwie godziny dziennie. Skarg na jej funkcjonowanie nie brakuje, zwłaszcza we wtorki, kiedy w mieście odbywa się jarmark. Niestety nie ma pochlebnych zdań na temat funkcjonowania tego miejsca, bo kilka skarg ze strony handlujących, na temat tego miejsca wpłynęło do urzędu miasta.
Ci, którzy chcą skorzystać z toalety, wolą pójść do oddalonego o 300 metrów sklepu Tesco i zapłacić złotówkę, aby sobie „ulżyć”.
Nie inaczej jest w Limanowej. Tutaj jednak ma ta sytuacja się zmienić. Po remoncie na limanowskim rynku mają zostać oddane do użytku toalety. Podobnie ma być na budowanym dwupoziomowym parkingu, gdzie do dyspozycji będzie czynnych kilka toalet.
Jednak zanim do tego dojdzie, musi trochę czasu upłynąć. Wiele osób, nie przyznając się do tego, będzie korzystało z „publicznych„ ubikacji biblioteki, starostwa powiatowego i urzędu miasta. Inni na bacząc, na to, co ich organizm im sugeruje, wypróżni się w „cichym miejscu„ lub pod osłaniającym krzakiem czy drzewem.
Trzeba być jednak bardzo odważnym, aby móc się wysikać „pod chmurką„, o bardziej czynnej potrzebie fizjologicznej potrzebie nie wspomnę. Powód? Trzeba to zrobić szybko i tak, aby nas nikt nie nakrył. Wszak teraz takie nagranie opublikowane w sieci, może zrobić furorę. Nam zaszkodzi, a nagrywającemu przysporzy oglądalności i sławy.
Wstydził się będzie, tylko ten, który czyn ten szkaradny sprokurował, a nie ten, który nie potrafił stworzyć odpowiednich warunków, aby w cywilizowanym miejscu, mógł załatwić swoje potrzeby fizjologiczne.
A mienimy się regionem przyjaznym turystom. Skoro nie potrafimy wybudować przysłowiowej „ubikacji„ lub też nią zarządzać, to jak możemy skonstruować coś, co w jakikolwiek sposób będzie przypominało coś na kształt infrastruktury turystycznej. Ale chyba publiczna toaleta pod ten akurat punkt nie podlega. Mogę się jednak mylić…