Ponad tydzień od powodzi, a mieszkańcy os. Bodziochy wciąż czekają na koparkę. Dyrektor ZGK udał się na urlop

Ponad tydzień od powodzi, a mieszkańcy os. Bodziochy wciąż czekają na koparkę. Dyrektor ZGK udał się na urlop

– O tym, gdzie koparka będzie pracować, decyduje dyrektor ZGK. Ja nie będę w jego kompetencje wchodzić, bo on będzie najlepiej zorientowany – mówiła burmistrz Anna Pękała podczas sesji Rady Miejskiej, odpowiadając na apele radnych z ul. Słomka o naprawę przejazdów zniszczonych podczas powodzi. Tymczasem dyrektor ZGK udał się na urlop, a mieszkańcy os. Bodziochy ponad tydzień czekają na koparkę, obiecaną przez Urząd Miasta.

Radni z ul. Słomka – Stanisław Antosz i Janusz Matoga radzili, by wzorem poprzednich burmistrzów, do usuwania skutków ulew wynająć koparkę od prywatnego przedsiębiorcy. Anna Pękała apelowała jednak o cierpliwość. Tymczasem mieszkańcy dwóch domów nie mogą swobodnie przejeżdżać, ponieważ woda podmyła i zabrała betonowe płyty.

Wielkie było moje zdumienie po tym, jak dowiedziałem się dzisiaj, że przejazd do domów na osiedlu Bodziochy przy ul. Słomka nie został jeszcze naprawiony. Mija dziewiąty dzień od ulewy, która wyrządziła szkody w mieście, porywając m.in. klika przejazdów przez potok Słomka. Jednym z takich przejazdów jest właśnie ten na os. Bodziochy, a jest on o tyle ważny, że stanowi jedyny dojazd dla dwóch rodzin naszych mieszkańców. Potrzebna tam jest koparka na dosłownie kilka godzin. O jego szybką naprawę prosiłem p. burmistrz telefonicznie jeszcze w niedzielę rano, zaraz po ulewie. Kolejne zgłoszenia i prośby zostały przekazane podczas komisji i czwartkowej sesji Rady Miejskiej. Wówczas to dowiedzieliśmy się, że zajmie się tym dyrektor ZGK. Okazuje się, że dyrektor jednak sprawą się nie zajmie, bo od poniedziałku jest na tygodniowym urlopie. Jak długo zatem dwie rodziny odcięte od połączenia drogowego z miastem będą jeszcze czekać? W trakcie sesji radny Stanisław Antosz proponował zaangażowanie do usuwania szkód firm prywatnych, jeśli nasze ZGK nie jest w stanie wszystkiego sam naprawić. Jego pomysł poparłem także ja, ale ani działań ani efektów do dziś nie widać. Ponawiam zatem i tutaj apel i prośbę do p. burmistrz o pilne zajęcie się sprawą, która nie jest błaha. Domy pozostawione bez dojazdu w razie konieczności interwencji innych służb pozostaną bez ratunku – stwierdza w rozmowie z naszym portalem przewodniczący Rady Miejskiej, Janusz Matoga.

 

Zobacz również