Maszyna do szycia to dla niego narzędzie do haftowania i rysowania. W ten sposób interpretuje poezję. O niezwykłej pasji, sztuce, a także wolności artystycznej opowiada pochodzący z Kasinki Małej dr Piotr Pandyra, wykładowca w Krakowskich Szkołach Artystycznych w Szkole Projektowania Ubioru. Nasz gość zawodowo jest również związany z pracownią papieru Wydziału Sztuki Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Aktualnie realizuje projekt „Kultura w sieci”.
Piotr Pandyra krawiectwa nauczył się sam. Podkreśla, że trudno mu znaleźć odpowiedź na pytanie, jak zrodziła się pasja, która teraz wiąże się bardziej ze sztuką niż z rzemiosłem.
– W moim rodzinnym domu nie było tradycji krawieckich. Nikt nigdy nie uczył mnie tego rzemiosła, a mimo to zawsze mnie to interesowało. W byciu samoukiem najpiękniejsze jest to, że robi się to dobrowolnie i bez jakiegokolwiek przymusu czy oczekiwań innych. Wyjdzie – pełnia szczęścia i satysfakcji, nie wyjdzie – spróbuję jeszcze raz! Któregoś dnia zdecydowałem, że będę szył, ponieważ jest to interesujące i daje dużo możliwości. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to mało popularna pasja, na szczęście to, co popularne nigdy mnie nie interesowało. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że przez następne prawie 20 lat, maszyna do szycia tak mocno zakorzeni się w mojej pracy zawodowej i artystycznej. W życiu, aby się rozwijać potrzeba zaangażowania i wytrwałości. Trzeba być trochę idealistą i marzycielem, a na wszelkie pytania, czy ci się to opłaca, zmienić temat!
Nasz gość podkreśla, że w pracy zawodowej najbardziej ceni możliwość wyboru własnej drogi, choćby była pełna trudnych wyzwań.
– Kiedy patrzę na swoje dotychczasowe życie zawodowe, zdecydowanie mogę powiedzieć, że zawsze robiłem to, co lubiłem i to, co mnie interesowało. Nie oznacza to, że żyłem w bajce, wręcz przeciwnie, to droga pełna wyzwań, z którymi radziłem sobie lepiej lub gorzej, ale zawsze starałem się to zrobić najlepiej jak potrafiłem. Nigdy nie oglądałem się na innych, robiłem swoje. Tylko wtedy możemy iść własną drogą.
Na pytanie, skąd czerpie inspiracje odpowiada, że twórczość jest dla niego sposobem poznawania siebie i swoistą autoterapią.
– W ostatnich latach właściwie mało zajmuję się tradycyjnym krawiectwem, które bez wątpienia nadal jest dla mnie fascynujące. Maszyna do szycia służy mi jako narzędzie do haftowania i rysowania. W drodze rozwoju artystycznego przede wszystkim trzeba poznać ludzi, którzy wskażą drogę, pokierują… Ja miałem to szczęście! Moje prace podróżują po świecie, to ogromnie miłe, że docierają do szerszego grona odbiorców. Swoją twórczość traktuję jednak jako rodzaj terapii dla samego siebie. Myślę, że wraz z jej rozwojem zmieniam się ja i moje spojrzenie na życie. Haftując, eksploruję maszynę maksymalnie, kiedy wydaje mi się, że więcej się nie da, odkrywam, że to nieprawda. Zmieniam podłoża, zmagam się z formatem, zrywa się ciągle nitka, łamie się igła, ale lubię tę pracę!
Piotr Pandyra realizuje projekt „Kultura w sieci”. Za pomocą maszyny do szycia tworzy własne interpretacje utworów literackich. Następnie prezentuje je w Internecie.
– Aktualnie realizuję projekt w ramach Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Kultura w sieci”, który jest ściśle połączony z interpretacją poezji polskiej i zagranicznej. Tworzę książki artystyczne, bardzo lubię tę formę, daje duże możliwości formalne i ideowe. Myślę, że jest jeszcze jeden powód. Nie przeczytałem w życiu tak dużo książek jak powinienem. Moja pierwsza książka była dedykowana twórczości Marii Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej. Od kilku tygodni czytam poezję serbską. Desanka Maksimowić – ta poetka bardzo mnie zaciekawiła. Finalnie mają powstać trzy książki, może cztery.
Jak podkreśla Piotr Pandyra, plany na przyszłość są zawsze zagadką. Szczególnie istotne są dla niego wystawy za granicą.
– Można sobie wiele rzeczy zaplanować, ale to po drodze i tak ulega diametralnej zmianie. Sam jestem bardzo ciekawy, co przyniesie przyszłość. W najbliższym czasie będę brał udział w wystawach zbiorowych w Serbii i Francji, to pewne!
fot. zbiory Piotra Pandyry