„Nie jest łatwo przechodzić obojętnie obok świętych” – rozmowa z Tomaszem Janikiem, autorem książki „Święci w Mszanie Dolnej”

„Nie jest łatwo przechodzić obojętnie obok świętych” – rozmowa z Tomaszem Janikiem, autorem książki „Święci w Mszanie Dolnej”

W październiku ukazała się książka Tomasza Janika pt. „Święci w Mszanie Dolnej”. Z autorem rozmawiamy o niezwykłych bohaterach, których życie splotło się z tą miejscowością, a także o wartościach, płynących z ich biografii. Publikacja stanowi doskonałą propozycję na mikołajkowy czy świąteczny prezent.

Mszana Dolna to miejscowość, która ma interesującą, lecz nieodkrytą historię. Dla wielu mieszkańców tytuł „Święci w Mszanie Dolnej” może stanowić pewne zaskoczenie. Tym bardziej warto sięgnąć po tę publikację i poznać losy świętych, którzy urodzili się w Zduńskiej Woli, Wadowicach, Berdyczowie, Rzeszowie i Libuszy, ale ścieżki życia zaprowadziły ich również do stolicy Zagórzan. Jak podkreśla nasz gość, wszystko zaczęło się od św. Maksymiliana Marii Kolbego.

Jakiś czas temu pojawił się pomysł, aby napisać monografię parafii pw. św. Michała Archanioła. I zaproponowano mi zredagowanie rozdziału o św. Maksymilianie, bo ktoś słyszał, że ta postać jest mi szczególnie bliska. W trakcie pisania, pomyślałem zaraz, zaraz. A może i są inni święci, którzy byli w Mszanie Dolnej. No i okazało się, że tak. Choć przyznam, że te poszukiwania były trochę po omacku. I proszę zauważyć, że książka traktuje o czasach stosunkowo nieodległych. A wcześniej? No cóż, nie czytamy żywotów świętych, więc nie wiemy. Przynajmniej ja nie wiem. Jednak z pewnością jest jeszcze jedna święta, której postaci nie opisałem, a która była w Mszanie Dolnej. Chodzi mi o św. Urszulę Ledóchowską. W  maju 1989 roku jej ciało (w całości zachowane) przewożono do Polski, konkretnie do Pniew k. Poznania. I Mszana znalazła się na trasie przejazdu. W kościele odbyły się wtedy nabożeństwa i kilkugodzinne czuwanie. Natalia Tułasiewicz, o której piszę w książce, była uczennicą Urszuli Ledóchowskiej  i wychowanką urszulanek.

Chociaż początkowo miał być tylko rozdział o św. Maksymilianie, powstała publikacja, która może zainteresować szeroki krąg czytelników – od lokalnych mszańskich patriotów poprzez pasjonatów historii po osoby szukające duchowych wartości.

Szczerze mówiąc, nie myślałem o żadnym konkretnym czytelniku. To miał być tylko rozdział, oparty na faktach i przekazujący sam fakt pobytu św. Maksymiliana w Mszanie. Ale nie jest łatwo przechodzić obojętnie obok świętych. Wróciłem do lektury „Pism” św. Maksymiliana i… nie mogłem się oderwać. Podobnie potem było z ks. Bukowińskim, Natalią czy Alojzeczkiem. Każda nowa książka o nich, film czy relacja były kolejną przygodą i coraz większą fascynacją… – podkreśla Tomasz Janik.

Papieża Polaka znają wszyscy. Jak mówi nasz gość, ta postać nie od razu pojawiła się w kręgu świętych związanych z Mszaną Dolną.

Tu muszę przyznać, że Jan Paweł II nie od razu przyszedł mi do głowy jako święty w Mszanie. Bo my gościliśmy zawsze Karola Wojtyłę. I tu osobista refleksja, którą zresztą wyraziłem w książce. Ks. Karol Wojtyła, którego poznała Mszana, nie zmienił się, kiedy został papieżem. To zapisane w kronikach mszańskich: „Postaramy się” wielokrotnie można usłyszeć w wypowiedziach Jana Pawła II. I ten czas, który poświęca każdemu – dlatego chyba potem wielokrotnie podczas jego pielgrzymek czy spotkań na Placu św. Piotra widzieliśmy, wiedzieliśmy i czuli, że mówi do każdego z nas osobiście.

W książce najwięcej można przeczytać o św. Maksymilianie. Innych świętych poznajemy przez pryzmat listów, wspomnień czy anegdot…

Pomyślałem, że skoro osoby opisane w książce, to byli wielcy ludzie, to może warto ich bliżej poznać. Jak pani zauważyła, rozdziały książki są różnie skonstruowane: piszę szczegółowo o św. Maksymilianie, biografię Jana Pawła II praktycznie pominąłem, ks. Bukowiński to przede wszystkim listy i wspomnienia, Natalia, to próba pokazania „zwykłej” dziewczyny i co z tego może wynikać. A Alojzy Kosiba, to najcichszy, przedstawiony głównie przez pryzmat anegdot, święty, który daje wzór codziennego życia, przepełnionego modlitwą.  I tak wątki mszańskie stały się pretekstem do opowieści. A może w wyniku lektury inspiracją do naszej własnej świętości, która polega tylko na odkryciu powołania (jak widać bardzo różnego) i konsekwentnej realizacji.

Aspekt historii miasta, opisany w książce Tomasza Janika, jest jeszcze niezauważony. Wydanie „Świętych w Mszanie Dolnej” można by połączyć z upamiętnieniem obecności niezwykłych osób w tej miejscowości.

Widziałbym przynajmniej w Bibliotece Miejskiej czy Parafialnej pięć specjalnych półek dedykowanych mszańskim świętym. Z książkami, filmami, artykułami. Ale i z ich pismami, dziennikami, wspomnieniami. Bo tak naprawdę możemy zrozumieć kogoś, jeśli poznajemy go osobiście. Stąd tak wiele cytatów źródłowych w mojej książce. Żeby pokazać autentyczność opisanych osób a nie ich laurkową fasadę. Wszyscy bohaterowie są mi bliscy, bo jak mówiłem ich różne postawy i działania mają być dla nas wskazówką i wzorem do działania. I nie ma co się przerażać własną  niedoskonałością, bo i tak do końca nie wiemy gdzie zaprowadzi nas Opatrzność – dodaje autor książki.

Losy bohaterów są nierozerwalnie połączone z dziejami parafii św. Michała Archanioła i jej proboszczami – ks. Józefem Stabrawą i ks. Mieczysławem Noworytą. Ich życiorysy mogłyby stać się tematem osobnych publikacji.

– Co do  ks. Mieczysława Noworyty, to aż się prosi, aby napisać jego biografię. Bo mieliśmy proboszcza bohatera. Mam na myśli jego walkę z komunizmem, ale i działalność duszpasterską. To on niejako przyciągnął do Mszany Dolnej ks. Karola Wojtyłę i ks. Władysława Bukowińskiego. Podobnie zresztą z ks. Józefem Stabrawą – międzywojenna Polska i proboszcz, uczący działalności społecznej i gospodarowania. Kiedyś interesowałem się jego biografią i jako ciekawostkę powiem, że to, co robił było chyba w dużym stopniu wynikiem formacji w seminarium. Trafiłem na życiorysy kilku innych księży z jego rocznika i można powiedzieć, że mieliby identyczne biografie, jeśli chodzi o ich działalność – ocenia nasz gość.

Tomasz Janik nie chce, by nazywać go „pisarzem”. Przyznaje jednak w rozmowie z naszym portalem, że ma jeszcze kilka pomysłów, które mogłyby przybrać formę publikacji. Zależy mu, by opisywać historię Mszany Dolnej i tym samym budować tożsamość jej mieszkańców.

Sądząc po liczbie sprzedanych egzemplarzy, obiór póki co jest słaby. Bardzo żałuję, że zbiorowy wysiłek przy monografii, jak na razie nie znajduje wyrazu, mimo że materiał do publikacji jest gotowy. Mam nadzieję, że okres świąteczny będzie sprzyjał sięganiu po tę książkę. Tak naprawdę chodzi o to, abyśmy wiedzieli, gdzie mieszkamy i byli dumni z Mszany Dolnej. Żeby Mszana Dolna  była Wielka! – podsumowuje Tomasz Janik.

Książka Tomasza Janika jest dostępna w księgarni NOVA w Mszanie Dolnej.

Zobacz również