Rodzina, przyjaciele, znajomo pożegnali Jerzego Szynalika. Msza św. pogrzebowa odbyła się w kościele parafialnym pw. Św. Michała Archanioła w Mszanie Dolnej.
Jerzy Szynalik urodził się 10 sierpnia 1944 roku w Mszanie Dolnej. Po maturze zdanej w Liceum Ogólnokształcącym w Nowym Sączu podjął pracę jako stażysta w Urzędzie Miasta i Gminy. Po roku pracy wyjechał do Opola. Tam rozpoczął pracę w pionie Spółdzielczości Pracy. Zdobywając kolejne szczeble zawodowe, uzyskał uprawnienia Lustratora Spółdzielczości.
W międzyczasie, ukończył studia na Uniwersytecie Wrocławskim na Wydziale Prawa i Administracji. Od dnia 15 września 1974 roku rozpoczął pracę w Najwyższej Izbie Kontroli – Delegatura Opole, którą od 1 października 1984 roku, po przeprowadzce z Opola do Mszany Dolnej, kontynuował w Delegaturze Kraków do 1989 roku. Następnie podjął pracę w Regionalnej Izbie Obrachunkowej w Krakowie.
W czasie pracy zawodowej, najczęściej związanej z pionem kontroli, dał się poznać jako pracownik o dużej wiedzy ogólnej i zawodowej, rzetelny, obiektywny i przyjazny ludziom. Równocześnie pracę zawodową łączył ze sprawami społecznymi, szczególnie po powrocie do Mszany Dolnej – idąc w ślady swojej mamy Julii Szynalik. W latach 1992-94 był Zastępca Przewodniczącego Rady Miasta Mszana Dolna, a w latach 1998-2002 był Zastępcą Burmistrza Miasta Mszana Dolna. Aktywnie, organizacyjnie i finansowo wspierał Klub Sportowy „Turbacz Mszana Dolna”, między innymi przyczynił się do remontu stadionu i jego zaplecza. W 2003 roku był współorganizatorem obchodów 50-lecia KS „Turbacz Mszana Dolna”.
Było to prawdziwe święto dla Mszany Dolnej i regionu, albowiem na stadion im. Jana Ciszewskiego zjechało 5 ówczesnych czołowych drużyn piłkarskich: Odra Wodzisław, Ruch Chorzów, Widzew Łódź, Cracovia i Ruch Radzionków a na trybunach zjawiły się tłumy kibiców . Jerzy Szynalik rozwijał również swoje hobby: w Opolu był zapalonym szachistą, a słynne pojedynki, które obrosły legendą, rozgrywali w kawiarni „Teatralna”. W czasie jednego z turniejów, zapaliło się jedno z pomieszczeń zaplecza tejże kawiarni, jednak grający szachiści zachowali stoicki spokój i mimo przyjazdu straży pożarnej, kontynuowali pojedynek na szachownicy.
W Mszanie Dolnej, idąc w tradycje swojego ojca Józefa Szynalika, zajął się pszczelarstwem i miał piękną pasiekę liczącą kilkadziesiąt uli. W tym czasie aktywnie uczestniczył w życiu i pracował na rzecz Koła Pszczelarzy w Mszanie Dolnej, poza tym wielokrotnie gościł pszczelarzy z własnego Koła i z okolicznych regionów. Choroba wyłączyła go z pracy zawodowej, jednak nadal żył sprawami miasta i regionu. Zrządzeniem losu można określić jego życzenie zobaczenia swojego miasta i nowych inwestycji, co nastąpiło zaledwie na 4 dni przed śmiercią, której nie mógł się spodziewać.
W czasie przejazdu po Mszanie Dolnej był bardzo zadowolony z prac na stadionie sportowym. Był jednym ze współpomysłodawców Akcji „Odkryj Beskid Wyspowy”, choć z powodu choroby nie mógł w nich uczestniczyć. Pracując aktywnie zawodowo i społecznie, nie zapominał o rodzinie, którą stworzył z żoną Zdzisławą Lechowicz-Szynalik i dziećmi: Małgorzatą Marczak i Jerzym Szynalikiem. Zawsze był dumny ze swojej żony i jej zawodowych osiągnięć jako doktora medycyny oraz dzieci Małgorzaty prawnika i Jerzego ekonomisty.
Będąc w Opolu ponad 20 lat, cały czas dążył do powrotu do miejsca urodzenia. W 1989 roku przeniósł się z powrotem w swoje rodzinne strony. Wybudowany dom na Zarabiu był powrotem do korzeni rodzinnych, skąd pochodził pradziadek Jacek Szynalik, dziadek Jan Szynalik i ojciec Józef Szynalik. Jerzy Szynalik pozostanie w naszej pamięci i sercach jako osoba skromna, uczynna, dowcipna i sprawiedliwa. Podsumowując, jakim był człowiekiem trzeba przytoczyć opinie pracowników kontrolowanych przez niego gmin: „Inspektor Jerzy Szynalik był osobą życzliwą, a swoją pracę wykonywał z humorem i rzetelnie, ale bezstresowo dla osób kontrolowanych.”
Fot. Roland Mielnicki