Podczas ostatniej sesji radny Michał Liszka kolejny raz powrócił do sprawy zakazu budowy przydomowych oczyszczalni ścieków na terenie Mszany Dolnej. Stwierdził, że jest to utrudnianie życia mieszkańcom, a samorząd powinien wspierać działania proekologiczne. Podobne zdanie wyraził przewodniczący Rady Miejskiej, Janusz Matoga. Przekonywał, że to kwestia interpretacji prawa. Burmistrz Anna Pękała przytoczyła przepisy, które są podstawą odmownych decyzji.
– Już jakiś czas temu pytałem, dlaczego w Mszanie Dolnej mieszkańcy nie mogą budować przydomowych oczyszczalni ścieków? Chciałem, żeby pani mi podała, jaka jest podstawa prawna, na której urząd opiera się w tej sytuacji. Niestety tej odpowiedzi nie dostałem do dzisiaj, więc zadaję to pytanie drugi raz i mam nadzieję, że tym razem uzyskam jakąś odpowiedź – poprosił o wyjaśnienie Michał Liszka.
Burmistrz Anna Pękała w odpowiedzi stwierdziła, że wynika to z miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego miasta Mszana Dolna, uchwalonego w 2004 r. (paragraf 55.) oraz z uchwały z 2019 r. ws. regulaminu utrzymania czystości i porządku na terenie miasta (rozdział 3., paragraf 8.).
– Sądy w Polsce zakwestionowały takie działanie urzędów i w zasadzie każda osoba, która poda urząd do sądu ma sprawę wygraną. Jeżeli tylko spełnia wymogi techniczne budowy takiej oczyszczalni, miasto nie może mu zakazać takiej budowy. Te paragrafy nic nie mówią na ten temat – powiedział Michał Liszka.
– Wyroki sądów w Polsce nie są prawem obowiązującym. Prawem obowiązującym w Mszanie Dolnej są m.in. uchwały Rady Miejskiej, które są aktami prawa miejscowego. Jeżeli one zostaną zaskarżone, i jeżeli zapadnie taki wyrok, my będziemy musieli się dostosować. Nie ma czegoś takiego, że jeżeli zapadnie taki wyrok w Gdańsku, Warszawie czy Limanowej, to obowiązuje on w Mszanie Dolnej. Tak to wygląda. Takie są przepisy. Chcę powiedzieć, że przecież podjęliśmy czynności zmierzające do zmiany planu zagospodarowania przestrzennego miasta. W tej chwili trwa procedura uchwalania studium. W ramach tego studium na pewnych terenach w mieście będą dopuszczone możliwości lokalizowania przydomowych oczyszczalni ścieków. Generalnie z artykułu 5. ustęp 1., punkt 2. ustawy o czystości w gminach wynika, że jeżeli jest gdzieś sieć kanalizacji, to mieszkaniec ma obowiązek przyłączyć się do tej kanalizacji. Jeśli nie może, wtedy może w inny sposób odprowadzać ścieki. W uchwałach Rady Miejskiej nie ma możliwości lokalizowania przydomowych oczyszczalni ścieków, jest możliwość szczelnych zbiorników bezodpływowych, czyli szamb. Decyzję o budowie wydaje Starostwo Powiatowe, nie miasto. Starosto działa m.in. na podstawie aktów prawa miejscowego, czyli również uchwał Rady Miejskiej, o których mówiłam przed chwilą – odpowiedziała burmistrz Mszany Dolnej.
– Ja się dziwię, że jest jakaś dyskusja na ten temat. Dla mnie w mieście, które jest nieskanalizowane w 50%, każda inicjatywa budowy oczyszczalni przydomowej, to jest jakiś dodatkowy ratunek dla miasta i potem mniejsze koszty ewentualnej budowy kanalizacji. Ludzie od wielu lat zamiast oczyszczalni muszą budować szamba. Jaki to ma w ogóle sens? Jeżeli chcemy działać na rzecz mieszkańców, powinniśmy tak patrzeć na prawo i tak je dostosowywać, żeby oni mogli to zrobić, a nie powoływać się na przepisy, które to utrudniają. Dla mnie to jest po prostu niepojęte. Powinniśmy podjąć jakąś uchwałę bez względu na przepisy, która to od razu zmieni – apelował radny.
– Mam takie samo odczucie jak kolega Michał Liszka. Z pani odpowiedzi zrozumiałem, że pani nie skłania się w stronę mieszkańców przy tym problemie, tylko przedstawia wszystkie możliwości prawne, które mówią na „nie”. To właśnie chyba nie o to chodzi. To powinno iść w drugą stronę. Pani powiedziała słusznie, że to właśnie starosta wydaje pozwolenie na taką oczyszczalnię. Czy przepisy, które pani przytoczyła, wprost zabraniają budowy takiej oczyszczalni? – pytał Janusz Matoga.
– Ja miałam 20 minut na przygotowanie się, były też inne pytania. Proszę żebyśmy na ten temat porozmawiali na jakiejś najbliższej komisji, natomiast ja muszę działać w granicach prawa. Pytanie było, z jakich przepisów prawnych wynika to, że nie można tych oczyszczalni przydomowych budować. Natomiast jestem jak najbardziej „za”, żeby je budować, dlatego w najnowszym studium zagospodarowania będą takie możliwości, ale nie na całym obszarze miasta. Chciałam też zwrócić uwagę, żeby nie wprowadzać w błąd, że gdzieś ktoś wydał jakiś wyrok, to my powinniśmy tego wyroku pilnować. Wyroki sądów nie są prawem obowiązującym w Polsce – powtórzyła Anna Pękała.
– Czasami przepisy są bardzo nieprecyzyjne i wiele zależy od ich interpretacji, prawnej bądź indywidualnej. Każdy ma prawo interpretować przepis, jeśli on nie mówi wprost. Z moich informacji wynika, że przytoczone przez panią zapisy planu zagospodarowania przestrzennego nie mówią o tym, że nie wolno budować oczyszczalni. Po prostu o tym nic nie wspominają. Plan był uchwalany w latach, w których o oczyszczalniach słyszał może ktoś za granicą. Nie ma zdania: „Zabrania się budowy oczyszczalni”. Ja też jestem prywatnie zainteresowany tym tematem. Wydział Starostwa Powiatowego zajmuje się wydawaniem tych pozwoleń i interpretuje zapisy naszego planu w ten sposób, że skoro plan nie mówi, że wolno, to znaczy, że nie wolno. A ja na przykład interpretuję na odwrót, że skoro plan nie mówi, że nie wolno, to znaczy, że wolno – kontynuował przewodniczący Rady Miejskiej.
– Dlaczego ja mówię o wyrokach sądów? Wyroki sądów powołują się na ustawę o odprowadzaniu ścieków. Ustawa jest wyższym prawem. Zacytuję wyrok sądu administracyjnego: „Sąd podkreślił, że miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego może kształtować sposób wykonania własności jedynie w zakresie, jaki jest do pogodzenia z przepisami odrębnymi w tym i z ustawą o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Ponieważ ustawa dopuszcza wprost od 2001 r. budowę przydomowych oczyszczalni ścieków, ograniczenie tego uprawnienia w oparciu o postanowienia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, uznać należy za błędne. Zgłoszenie sprzeciwu w tej sprawie nie znajduje prawnego uzasadnienia” – dodał Michał Liszka.
– Ja jeszcze raz powtórzę, że wyrok jest w jednej konkretnej sprawie. Przeczytam paragraf 55., ustęp 5. miejscowego planu zagospodarowania: „Do czasu realizacji kanalizacji sanitarnej (…) dopuszcza się możliwość gromadzenia ścieków w szczelnych zbiornikach i ich okresowe usuwanie w sposób wskazany przez gminę”. Dlatego konieczna jest zmiana studium. Poza tym to nie ja interpretuję prawo, tylko starosta limanowski. Zlecę radcom prawnym analizę, czy w tym systemie prawnym mamy możliwość negocjowania ze starostą – zaproponowała burmistrz miasta.
– To jest tak jakbyśmy stanowili sobie tutaj prawo miejscowe, a dopiero później patrzyli na prawo ogólnopolskie. Jeżeli starosta wydaje decyzję, to prawnicy powinni przygotować wniosek, który mieszkańcowi ułatwi budowę. Sprawa od 2001 r. jest całkowicie wyjaśniona. Możemy sobie wyobrazić, ile oczyszczali mogło od tego czasu powstać w naszym mieście – argumentował Michał Liszka.
– Cieszę się, pani burmistrz, że pani przeczytała ten zapis, bo potwierdziło się to, co mówiłem. Nie ma zapisu, który zabrania budowy oczyszczalni. To znaczy, ze wolno – podkreślił Janusz Matoga.
– Nie zawsze tak jest, że jeżeli coś nie jest zabronione, to jest dozwolone – odpowiedział Anna Pękała.
– Pozwolenia wydaje starosta. Ja apeluję do pani, żeby w imieniu mieszkańców zainterweniować, aby zmieniły się te decyzje na korzyść mieszkańców. Jak powiedział Michał Liszka, budowanie oczyszczalni to nie jest naciąganie prawa. To pomaga środowisku, a koszty ponosi zawsze mieszkaniec – zakończył dyskusję przewodniczący Matoga.
fot. arch. Tv28