Stacje paliw w naszym regionie przeżywają prawdziwe oblężenie. Szturm na dystrybutory zaczął się po południu. Na wieść o tym, że wojska rosyjskie przesuwają się, w głąb Ukrainy natychmiast zareagowali kierowcy.
Natychmiast ruszyli na stacje paliw. I nikomu nie przeszkadza cena, która sięga blisko 6 zł za litr czy to oleju napędowego, czy benzyny.
Posiadacze czterech kółek najwyraźniej wychodzą z założenia, że konflikt ukraińsko-rosyjski może wpłynąć nie tylko na ceny paliw, ale też na dostępność surowca. Tego na pewno nie zabraknie, bo jak przekonuje zarząd Orlenu jest pod dostatkiem i nie ma, co siać paniki.
Jednak takie zapewnienia nikogo nie przekonują, a świadczyć może, chociażby o tym sytuacja na jednej ze stacji paliw w Limanowej. Klienci wykupili prawie całe dostępne paliwo do samochodów. – Zostało nam około 2,5 tys. litrów. Czyli mniej więcej około 50 samochodów jesteśmy jeszcze w stanie obsłużyć, a później musimy stację zamknąć – opowiada naszemu reporterowi sprzedawca jednej ze stacji na terenie Limanowej, prosząc jednocześnie o zachowanie anonimowości.
Kierowcy ulegli panice i masowo wykupują paliwa. Tankowali nie tylko do baków swoich samochodów, ale też do kanistrów i różnych innych pojemników. Dlatego też sprzedawcy zdecydowali się na wywieszenie komunikatów o tym, że można tankować tylko zbiorników w swoich samochodach.
Przy dojeździe do stacji benzynowych, zwłaszcza tych położonych przy „krajówce” tworzyły się ogromne korki, a ruchem musieli kierować policjanci.
Po godzinie 21 na kilku stacjach w Limanowej brakło oleju napędowego. Nasz reporter odwiedził większość stacji z paliwami. Niektóre z nich zupełnie opustoszały i nie ma samochodów, bo najzwyczajniej zabrakło surowca, a do dystrybutorów nie ma już kolejek.
Na naszym profilu facebookowym komentujecie całą sytuację związaną z wykupem paliwa przez kierowców na naszych lokalnych stacjach paliw.