Życie państwa Myszogladów z Łostówki w gminie Mszana Dolna do łatwych nie należy. Prowizoryczny prysznic, a do kranów w łazience i kuchni podpięta woda, która siłą grawitacji napływa z plastikowych butelek.
Od 5 tygodni kilkuosobowa rodzina próbuje radzić sobie z problemem na różne sposoby. Bo woda z której korzystali do tej pory została skażona przez fekalia, które wypływały z tej oto studzienki kanalizacyjnej.
Państwo Myszoglądowie z Łostówki awarię zgłosili do właściciela kanalizacji sanitarnej, czyli samorządu gminy Mszana Dolna i Spółki Górna Raba, która eksploatuje linię kanalizacyjną. I tutaj zaczęły się schody, bo żadna ze wspomnianych instytucji pomóc nie chciała.
(…)Gmina nie prowadzi zbiorowego zaopatrzenia w wodę , nie posiada własnego ujęcia wody ani wodociągu gminnego oraz, że nie świadczymy takich usług. Poinformowaliśmy Panią Myszogląd, że jeśli uważa że zanieczyszczenie wody jest skutkiem awarii kanalizacji, powinna się zwrócić do spółki o rozwiązanie tego problemu(…). To treść części maila, który otrzymaliśmy z Urzędu Gminy w Mszanie Dolnej.
Zapytanie w tej sprawie wysłaliśmy przed tygodniem również do Spółki Górna Raba, która zarządza linią kanalizacyjną. Teraz będziemy czekać na odpowiedź.
Z naszą kamerą u państwa Myszoglądów w Łostówce byliśmy 3 tygodnie temu. W międzyczasie kilkukrotnie podjęli się oni chlorowania wody, założyli odpowiednie filtry i lampy jonizacyjne, aby woda z przydomowej studni mogła być zdatna do picia.
Koszty, które ponieśli w związku z awarią linii kanalizacyjnej już przekroczyły 10 tys. zł. Mimo powtarzanych badań, co kilka dni, woda nie jest zdatna do picia. Używają ją tylko celów sanitarnych. Z otrzymanych jeszcze wczoraj(19 lipca) badań wynika, że znajdują się w niej bakterie paciorkowca.