MKS Limanovia na fali wznoszącej. Podopieczni Pawła Zegarka pokonali na własnym boisku drużynę Popradu Muszyna 3:0 (2:0). Gospodarze mecz ten kończyli w „10”.
Pojedynki między Limanovią, a Popradem Muszyna zawsze dostarczały kibicom wiele emocji i wrażeń. Nie inaczej było w niedziele przy ul. Józefa Marka w Limanowej.
Faworytem potyczki mogli być goście, tak przynajmniej wskazywała ligowa tabela, ale w ostatniej kolejce Limanovia po wygranej z Wolanią, zdawała się wracać na prawidłowe tory. I faktycznie tak było.
Wynik spotkania już w 25 minucie otworzył Grzegorz Mus. Choć nie dysponuje on wysokim wzrostem, to w polu karnym zachował się, jak rasowy snajper i głową pokonał Daniela Bombę. Asystował Norbert Uchacz.
Tuż przed gwizdkiem arbitra gospodarze podwyższyli na 2-0, a gola do szatni dał „trójkolorowym” Paweł Kulig.
Po zmianie stron znów w roli głównej wystąpił Paweł Kulig, który został sfaulowany w polu karnym. Pewnie „11” wykorzystał Paweł Pławecki.
Pięć minut po strzeleniu gola, aktywnie grający w tym spotkaniu Norbert Uchacz zobaczył żółta kartkę. Było to drugie jego przewinienie w tym spotkaniu, które niestety skończyło się ukaraniem czerwoną kartką.
Później gości starali się zdobyć kontaktowego gola, ale podopieczni Pawła Zegarka przetrwali te ataki i dowieźli zwycięski wynik do końca. I tak oto trzy punkty zostały w Limanowej.
W pozostałych spotkaniach nie zawodzili faworyci. Drużna Wiślan Jaśkowice pokonała Lubania Maniowy 3:2, natomiast rezerwy Bruk Betu nie dały szans LKS Jawiszowicom. „Słoniki” podobnie, jak Limanovia strzeliła 3 bramki nie tracąc ani jednej.
W tabeli 4. ligi obie drużyny mają po 28 pkt. MKS Limanovia z dorobkiem 12 pkt zajmuje piętnastą pozycje. 8 października „trójkolorowi” zagrają na trudnym podhalańskim terenie, a ich przeciwnikiem będzie zespół Lubania Maniowy. Początek spotkania o godz. 16.
Fot. Mateusz Wroński