W poniedziałek odbyła się sesja Rady Miejskiej w Mszanie Dolnej. W trakcie jej trwania burmistrz Anna Pękała opuściła obrady. Padały mocne słowa, a momentami było gorąco. Postronny obserwator mógł zauważyć, że nie mamy do czynienia z dyskusją, a niestety z otwartym konfliktem. A na sesji zabrakło „uczciwej kłótni”.
Dyskusję zdominował temat dotyczący przesunięcia na poprzedniej sesji przez radnych ponad 140 tys. zł z wynagrodzeń dla urzędników na inwestycje drogowe.
Wówczas Janusz Matoga, że wysokość wspominanej kwoty nie jest przypadkowa. Tyle właśnie wynosi roczny koszt utrzymania stanowiska wiceburmistrza miasta, które piastuje Michał Grzeszczuk. Przewodniczący Rady Miejskiej w ten sposób wskazał, gdzie mszański magistrat powinien szukać oszczędności.
Pismo urzędników
Taka decyzja radnych wywołała wśród pracowników mszańskiego magistratu i podległych mu miejskich instytucji zdenerwowanie. Bowiem nikt spośród nich, nie mógł wyobrazić sobie, że oto burmistrz Anna Pękała może podjąć decyzję o rozwiązaniu umowy o pracę ze swoim zastępca. A konsekwencje decyzji radnych poniosą oni sami.
Stąd też pracownicy urzędu wystosowali pismo do radnych, w którym prosili radnych o przemyślenie swojej decyzji, a co za tym idzie i zmianę uchwały. Spotkanie w tej sprawie odbyło się w ubiegły czwartek. Niestety, tylko sześcioro radnych wzięło w nim udział. O czym na poniedziałkowej sesji mówił radny Radosław Rusnarczyk.
– Z goryczą przełknąłem fakt, że mimo zaproszenia w sprawie tego głosowania na poprzedniej radzie i pisma, które pan przewodniczący odczytał. Żeby istniała dyskusja muszą być partnerzy do dyskusji. W tamtym momencie gro z nas nie wykazało gotowości do dyskusji i nie będę tego inaczej komentował – stwierdził.
Burmistrz opuściła obrady sesji
Dyskusję w tej sprawie rozpoczął Janusz Matoga, który odniósł się nie tylko do zaistniałej sytuacji, ale też publikacji wywiadu, którego w internecie udzieliła w burmistrz Anna Pękała.
– Pani Burmistrz, od uchwalenia budżetu 23 stycznia minął prawie miesiąc. Od tamtego czasu nie zaproponowała pani nic radzie. Nie poprosiła pani o spotkanie, a wypowiada się pani na portalach w ten sposób. Na apel jednego z pracowników, aby spotkanie było początkiem do rozmowy i dialogu na temat tej sytuacji, która zaistniała i do której po raz kolejny powtarzam radni mieli prawo, bo to oni uchwalają budżet. Natomiast każdy wójt i burmistrz musi sobie z tym radzić. Pani Burmistrz pani pamięta, jak to jeden z tych pracowników powiedział…
Wywód, który prowadził Janusz Matoga próbowała przerwać Burmistrz Anna Pękała. Jednak głosu nie zabrała. Przewodniczący rady miejskiej – Pani Burmistrz proszę mi nie przerywać. Nie udzielam pani głosu…Pani Burmistrz powiedziała, że nie mam o czym rozmawiać z tym panem, patrząc na mnie – kontynuował Janusz Matoga.
– Słyszała to pani Ewa. Słyszeli to pracownicy obok i słyszeli to radni. I jest to proszę państwa nagrane na dyktafon, ponieważ na początku spotkania powiedziałem, że nagrywam i dyktafon leżał na stole. Ja nie robię nic, poza wiedzą czyjąkolwiek. Więc jeżeli tak ma wyglądać dialog, który kończy się słowami: Ja z tym panem nie mam o czym rozmawiać, a teraz opuszcza się sesję. Dodatkowo udziela się wywiadu, w którym oskarża się radnych – mówił poirytowany Janusz Matoga.
Głos rozsądku
W swoim przemówieniu rozemocjonowany Janusz Matoga zwrócił uwagę na wiele spraw, które jego zdaniem nie do końca są dobrze i konsekwentnie realizowane przez mszański samorząd.
Trwającą niewiele ponad 20 minut dyskusję i wymianę poglądów próbował tonować radny Michał Liszka, który zaapelował o spokój i dyskusję.
– Jeżeli jest dyskusja, to jest dobrze, ponieważ wszystkie elementy, które są złe i które są dobre można jakoś przedstawić. Można się spierać, a z tych sporów mają wyjść najlepsze wnioski. Zawsze radni mają jakieś swoje zdanie. Myślę, że dyskusja internetowa, dyskusja jakby poza radą nie wnosi nic dobrego. Powinniśmy się skupić na tym, co się dzieje w naszym mieście i próbować rozmawiać między sobą – ocenił.
Kto jest za, a kto przeciw…
Głos w toczącej się dyspucie zabrał Michał Grzeszczuk, którego de facto ona dotyczyła. Będąc sędzią we własnej sprawie, okazał nie tylko swoją lojalność, ale też starał się bronić dobrego imienia burmistrz Anny Pękały.
– Nie do końca rozumiem pański zarzut do pani burmistrz, że udzieliła wywiadu. Pan zapomina o tym, że też pan z tymi mediami rozmawia? I też pan udziela wywiadu i też pan przedstawia swoje zdanie do czego ma pan absolutnie prawo? To chyba, jakby stosowanie dwóch miar…różnej do siebie, innej do pani burmistrz. Muszę powiedzieć, że z zażenowaniem wysłuchałem tej tyrady kłamstw, niedomówień i przeinaczeń, którą zechciał pan przedstawić. I z całą pewnością nie jest, to żaden pomysł na dyskusję. Mam tylko nadzieję, że z tego zachowania zaprezentowanego tutaj dzisiaj, także na poprzednich sesjach, choć w niewielkim stopniu czerpie pan przyjemność
Na ripostę ze strony przewodniczącego nie trzeba było długo czekać.
– Charakteryzuje się pan tym, że ironia, aż kipi. Nie wiem czy pan zauważył, ale w tym wywiadzie nie ma mojej wypowiedzi. Natomiast przedstawione przeze mnie fakty są faktami. Ja nie zmyślam. To jest urząd publiczny. My jesteśmy osobami publicznymi. Bez mała, to, co pan powiedział można wrzucić do kosza – spointował swoją wypowiedź Janusz Matoga.
Zapis wideo z sesji prezentujemy poniżej.