Coraz więcej banerów pojawia się w przestrzeni publicznej. Można je spotkać dosłownie wszędzie, zza szyb busów przewożących pasażerów, na ogrodzeniach, mostach, murach, barierkach, balustradach, słupach elektrycznych, a także na specjalnych stojakach.
Pomysłowość sztabów wyborczych nie zna granic. Każdy chce być widoczny i zapewne chciałby, aby właśnie ten transparent był najlepiej widoczny i się odznaczał.
Uśmiechają się do nas
Trudno znaleźć polityka, który uśmiecha się bezinteresownie. Inaczej jest, gdy zabiega o nasze głosy w wyborach. Wtedy uśmiech się on/ona zza transparentu. Przybiera ludzką, bardziej szczerą i przyjazną twarz. Staje się naszym kimś bliskim, a nawet pewnie przyjacielem. Fajnie byłoby z takim kimś pójść na herbatę, kawę i pogadać o tym, co nas boli i czego oczekiwać, aby życie stało się lepsze. Nie przy okazji wyborów, ale na co dzień. Czy taki ktoś istnieje? Tak. Spogląda na nas z każdego jednego plakatu wyborczego. Wystarczy uwierzyć, bo wiary góry przenosi, a nadzieja wcale nie musi być matką głupich…Towarzystwo wzajemnej adoracji
Trudno nie zauważyć przechadzając się dzisiaj po płycie limanowskiego rynku stojaki z uśmiechniętymi główkami polityków. Jedni oferują szczęście, inni podróż za jeden uśmiech, a jeszcze inni wyprawę po złote runo.
Jak tu nie skorzystać z takiej oferty, przecież taka okazja zdarza się raz na cztery lata. Wystarczy zagłosować, oddać i wybrać tego jedynego, który da nam poczucie bezpieczeństwa i zadba o mnie i ciebie. O nasz region, nasze dobro wspólne, w końcu naszą Małą Ojczyznę, która w polskim parlamencie będzie reprezentowana.Głosuj, nie narzekaj
I pomyśleć, że, to wszystko możemy mieć na wyciągnięcie ręki pod warunkiem, że zagłosujemy mądrze. Tylko jak, skoro wszyscy nas o to proszą. Kogo wybrać, komu zaufać…sobie, intuicji, a możemy powierzmy wszystko losowi. Niech On zdecyduje za nas, tylko kogo później winić i na kogo narzekać, na kogo zwalić winę, że w tym kraju jest „do bani”.Nie ma znaczenia, że nie głosowałeś?
Błąd. Nie myśl nigdy tak. Masz jeszcze czas, aby ulec zbiorowej frustracji. Wszak ona odzywa się w nas raz na cztery lata, w dniu ogłoszenia wyników. A później, no cóż wracasz do siebie, do domu, do pracy do swoich starych przyzwyczajeń i powielasz te same stare schematy. Podobnie, jak ci, którzy uśmiechają się do nas z plakatów i bilbordów wyborczych. Wszak wszyscy popełniamy błędy, jesteśmy ludźmi, podobno dziećmi tego samego Boga. Boga, który, to widzi i nie grzmi. Pewnie zapatrzył się gdzieś indziej, gdzieś gdzie problemy są bardziej ważkie. A Jego Polska? No cóż. Za cztery lata będą kolejne wybory…