Mieszkańcy Mszany Dolnej do burmistrz i radnych: „Wyrządzacie nam straszną krzywdę!” Pojawiło się jednak światełko w tunelu

Mieszkańcy Mszany Dolnej do burmistrz i radnych: „Wyrządzacie nam straszną krzywdę!” Pojawiło się jednak światełko w tunelu

Mieszkańcy ulic Marka, Ogrodowej i Orkana w Mszanie Dolnej kolejny raz przyszli na sesję Rady Miejskiej, by wyrazić swoje zdanie na temat planowanego przebiegu drogi łączącej ulicę Marka z rondem w ciągu ulicy Orkana. Projekt został złożony do Starostwa Powiatowego, a burmistrz Anna Pękała nie zamierza go stamtąd wycofywać, powołując się na głosowanie radnych w czasie komisji. Tymczasem Michał Liszka odczytał wniosek, w którym radni proszą o ponowne przyjrzenie się tej sprawie.

Podczas sesji głos zabrało kilkoro przedstawicieli mieszkańców.

– To jest pismo po raz któryś kierowane do państwa przez mieszkańców ulic Marka, Ogrodowej, Orkana. Do pani burmistrz zwracamy się po raz kolejny. Tym razem dzięki uprzejmości przewodniczącego Rady również do państwa. Zwracamy się z prośbą o wycofanie złożonego w Starostwie Powiatowym w Limanowej przez panią burmistrz miasta Mszana Dolna planu budowy drogi gminnej klasy L w mieście Mszana Dolna. Planu budowy w trybie ZRID. Uważamy, że przesłanki stojące za jej budową są bezpodstawne. Nie są udokumentowane w żaden sposób. Budowa tego łącznika nie wpłynie na korki w mieście Mszana Dolna, ponieważ przyczyna korków, czyli światła na dwóch skrzyżowaniach na drodze krajowej nr 28, pozostanie. Dokąd pani burmistrz i Urząd Miasta nie rozwiążą tego problemu przez budowę rond lub obwodnicy miasta, żadne pozorne ruchy, które są tworzone przez państwa, nie rozwiążą problemu tych korków. Uważamy, że inwestycja ta ma znamiona marnowania pieniędzy publicznych. Niesie ze sobą duże nakłady finansowe, a na dodatek wyrządza krzywdę mieszkańcom poprzez wywłaszczanie ich – mówiła mieszkanka Mszany Dolnej.

Jak podkreśliła w dalszej części wypowiedzi, zainteresowane osoby uczestniczyły w spotkaniu w Starostwie Powiatowym, gdzie również przekazały swoją opinię. Ich zdaniem projekt zawiera rażące błędy, uniemożliwia bezpieczny wyjazd z posesji, a chodnik zaprojektowano po stronie drogi, gdzie nie ma budynków mieszkalnych.

– Każde z państwa ma możliwość wyjścia z własnego domu, a nam swoją decyzją chcecie to uniemożliwić. W innych miastach tworzy się bezpieczne strefy dla mieszkańców, ale pełnomocnik pani burmistrz, pan architekt z biura projektowego w Limanowej, stworzył plan, w którym mielibyśmy bezpośrednio wychodzić na jezdnię – kontynuowała mieszkanka.

Dodała też, że specustawę ZRID stosuje się w Polsce tylko do inwestycji strategicznych. Urząd nie podał mieszkańcom żadnych argumentów.

– Pani burmistrz stwierdziła ostatnio, że nie jest zapoznana z projektem i z pismem pełnomocnika, które do nas wystosował. Zostaliśmy przez panią burmistrz potraktowani nie jak mieszkańcy płacący podatki, współgospodarze miasta, ale jak przeciwnicy, wrogowie. Krzywdę chce się w Mszanie Dolnej wyrządzić nam, mieszkańcom, którzy nie jesteśmy właścicielami sklepów i innych dochodowych interesów. Tereny właścicieli biznesów są nietykalne. Czy to nie jest tak, iż my mamy być ofiarami? – pytała przedstawicielka mieszkańców.

– Może tutaj nie ma co już tego tematu w ten sposób prowadzić, bo myślę, że to jest kwestia projektanta i tego, co zrobił projektant, a nie jakichkolwiek zamiarów z punktu widzenia miasta i pani burmistrz. Uważam, że jakiekolwiek dygresje nie mają sensu. W związku z tym, że jest tyle niejasności, niepokojów społecznych, które w tym regionie się tworzą, być może trzeba to rozwiązanie przemyśleć jeszcze raz i jeszcze raz do niego podejść. Być może trzeba stworzyć jeszcze dodatkowy projekt, być może trzeba przemyśleć kwestie tych skrzyżowań, tych wejść do domów, tego chodnika i elementów, które składają się na cały ten łącznik – powiedział Michał Liszka.

Dodał, że wprowadzanie nowych rozwiązań komunikacyjnych wiąże się również z kosztami, które ponoszą mieszkańcy. Tak się dzieje również w przypadku linii kolejowej.

– Ja po prostu bardzo proszę o zastanowienie się jeszcze raz nad tym całych projektem, bo naprawdę wyrządzacie nam straszną krzywdę. Po prostu pozbawiacie nas majątku. Jak to sobie wyobrażacie? Jak my mamy żyć? Gdzie jakaś prywatność? Kto to widział coś takiego? Nie mówimy „nie”, ale po granicy, żeby nie były takie straty. Serce pęka. Niszczycie nasze zdrowie, bo to nas naprawdę kosztuje zdrowie. To są niesamowite emocje. Bardzo proszę, zastanówcie się jeszcze raz i przemyślcie, co robicie – apelowała właścicielka posesji, którą ma przeciąć nowa droga.

Następnie przewodniczący Michał Liszka odczytał wniosek do burmistrz Anny Pękały o zweryfikowanie projektu. Podpisało go kilkoro radnych.

– Ja chciałam tylko powiedzieć, że 19 października spotkały się trzy komisje połączone i pamiętam, że tylko trzy osoby były za tym, żeby wycofać ten wniosek ze Starostwa. Dwie osoby się wstrzymały od głosu, pozostali podnieśli rękę za tym, żeby ten wniosek był dalej procedowany do pozwolenia na budowę. Rozumiem, że wniosek jest wnioskiem pana przewodniczącego. Mówiłam mieszkańcom, że ponieważ wspólnie podjęliśmy decyzję o tym, żeby ten łącznik projektować, to dlatego chciałam, żeby to była wspólna decyzja o ewentualnym wycofaniu tej sprawy pozwolenia na budowę. Państwo zagłosowaliście, żeby nie wycofywać, więc ja jej nie wycofywałam i nie wycofam na ten moment – stwierdziła burmistrz Mszany Dolnej.

– To jest mój wniosek, pod którym podpisała się większość rady. Konsultacje, które są między nami na spotkaniach, są między nami. Nie przeprowadzaliśmy tego na sesji. Wiele razy my też mówiliśmy o różnych rzeczach do pani burmistrz, a inaczej było to potem interpretowane. Ponowne rozpatrzenie tej sprawy jest konieczne. Wprowadzenie nowych rozwiązań komunikacyjnych jest potrzebne, ale nie za wszelką cenę – odpowiedział przewodniczący Michał Liszka.

– Bardzo chciałem podziękować radnym, do których dotarły argumenty merytoryczne. Przemyśleli swoją decyzję i są w stanie ją zmienić. W dyskusji było powiedziane, że z mieszkańcami było to [budowa łącznika – red.] konsultowane. Nie, nie było to konsultowane. Nam na jakimś spotkaniu w ’22 roku zostało oświadczone, że rada chce to zrobić. Myśmy się sprzeciwiali oczywiście. Rada zagłosowała za tym, żeby to zrobić. Czy to się nazywa konsultacja? Nie! Czy usłyszeliśmy jakieś merytoryczne argumenty, żeby to zrobić? Nie, powtarzam, jeszcze raz, nie. Ja nie usłyszałem żadnych argumentów – mówił inny mieszkaniec, odnosząc się do sposobu postępowania Urzędu Miasta z właścicielami posesji.

We wrześniu z naszą kamerą byliśmy na miejscu.

W imieniu mieszkańców wystosowaliśmy również oficjalne pisma z pytaniami do burmistrz Anny Pekały oraz Rady Miejskiej. Do tej pory nie przyszła żadna odpowiedź…

Zobacz również