O heroicznej postawie w piekle wojny. Wzruszające spotkanie z Aliną Świdowską – córką lekarki z warszawskiego getta

O heroicznej postawie w piekle wojny. Wzruszające spotkanie z Aliną Świdowską – córką lekarki z warszawskiego getta

Alina Świdowska – warszawska aktorka, córka lekarki Adiny Blady-Szwajger, gościła w Miejskiej Bibliotece w Mszanie Dolnej w ramach tegorocznej edycji projektu „Opowieść o dwukulturowej, przedwojennej Mszanie Dolnej”, realizowanego przez Fundację Sztetl Mszana Dolna.

– Trudno podsumować nasze wydarzenie. Trudno, bo i wzruszenie trzyma za gardło, i właściwie co napisać? Kto był jego bohaterem? Było to spotkanie warszawską aktorką, panią Aliną Świdowską, córką Adiny Blady-Szwajger. Ale przecież nade wszystko z nimi: bohaterkami i bohaterami warszawskiego getta. Licznymi, którzy zostali zamordowani i tymi nielicznymi, jak Adina czy Marek Edelman, którym udało się przetrwać to piekło. Nade wszystko zaś zapłakaliśmy nad losem setek, tysięcy dzieci, podopiecznych gettowych szpitali: przedwcześnie dojrzałych, często świadomych swego losu, zagłodzonych, dla których ostatnim gestem miłosierdzia było podanie morfiny, by złagodzić nieuchronną śmierć. I tak wielu innych wymordowanych, umierających na ulicach getta, w jego bunkrach i kanałach, w komorach Treblinki. Adina widziała Korczaka idącego z dziećmi na Umschlagplatz, ale i dziesiątki innych: lekarek, pielęgniarek, opiekunek z sanatoriów czy domów dziecka, którzy nie opuścili małych podopiecznych, mimo możliwości ratunku. Jak doktor Anna Braude-Hellerowa, Naczelna szpitala, czy wielu innych. Pani Alina, która w przededniu przyjazdu do nas miała premierę swojego monodramu w Teatrze Żydowskim w Warszawie, prezentowała nam fragmenty scenariusza, ale też swojej roli. Dzieliła się też osobistymi wspomnieniami o mamie, ojcu, babci – Stefanii Szwajger, dyrektorce przedwojennego warszawskiego gimnazjum, która tuż przed zabraniem jej na Umschlagplatz, na śmierć, czego była doskonale świadoma, ostatnim czułym gestem, zapisała znamienną, słynną kartkę, „testament” dla córki: „Kochanie, bądź zdrowa, nie popełniaj żadnych głupstw. Matka. Mocno Cię całuję, Stefana również. Miód zapłacony, bony wycięte”. Ot, przedwojenna solidność! Ta fraza znalazła się w przejmującym wierszu Jacka Podsiadły: „Słup ze słów” – czytamy w relacji organizatorów spotkania.

Projekt dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu Narodowego Centrum Kultury EtnoPolska. Edycja 2024.

źródło: Sztetl Mszana Dolna; oprac. MAG

fot. Rachela Antosz-Rekucka, Henryk Musiał

Zobacz również