Radni postraszyli przewodniczącą. Nieudana próba odwołania Agnieszki Zawadzkiej

Radni postraszyli przewodniczącą. Nieudana próba odwołania Agnieszki Zawadzkiej

Zabrakło jednego głosu, aby radni mogli decydować o odwołaniu Agnieszki Zawadzkiej z funkcji przewodniczącej Rady Gminy Mszana Dolna. Koniec końców uchwała ta nie była głosowana przez radnych.

Poniedziałkowa sesja Rady Gminy Mszana Dolna nie była spokojna, podobnie, jak te chociażby dwie poprzednie. Konflikt w radzie trwa i nic nie zapowiada, że zostanie on zażegnany, zwłaszcza że uczestniczy w nim również wójt Mirosław Cichorz, a także ścisłe grono osób mu doradzających.

Wniosek o odwołanie przewodniczącej Agnieszki Zawadzkiej w imieniu 7 radnych złożyła wiceprzewodnicząca Joanna Barnowska. Zanim jednak doszło do głosowania nad wprowadzeniem do porządku obrad punktu dotyczącego podjęcia uchwały o odwołaniu przewodniczącej rozgorzała dyskusja, która jeszcze bardziej uwypukliła podział wśród grona radnych. W końcu po zaopiniowaniu uchwały przez radcę prawnego Krzysztofa Smagę i ustaleniu porządku punktów, radni przystąpili do głosowania.

Do wprowadzenia do porządku obrad wspomnianej uchwały zabrakło jednego głosu, bo zgodnie ze statutem Rady Gminy do tego, aby można było podjąć taką decyzję przez radnych, potrzebna jest bezwzględna liczba głosów, a tych było 7 – o jeden za mało. Czterech radnych było przeciwnych uchwale i tyleż samo wstrzymało się od głosu. To była nieudana próba odwołania przewodniczącej Rady Gminy Agnieszki Zawadzkiej, którą radni jej niechętni najzwyczajniej postraszyli. W trakcie trwania sesji również dochodziło do słownych utarczek i oczywiście nie zabrakło wzajemnych uszczypliwości, które nie wszystkie dało się słyszeć, bo komentarze padały bez włączonych mikrofonów.

Musi ona liczyć się z kolejną próbą jej zwolnienia z pełnionego stanowiska. Obserwując całą tę sytuację widać, że są też i tacy radni, którzy są arbitrami całej sytuacji i zapewne nie zamierzają uczestniczyć w tym konflikcie. Trwa on od kilku miesięcy, a rozgorzał on w grupie osób radnych komitetu Aktywni Razem i jego lidera, obecnego wójta Mirosława Cichorza.

Ktoś, kto miał okazję zobaczyć sesję lub ją śledzić poprzez transmisję internetową, może odnieść wrażenie, że konflikt będzie narastał i nie zmienią tego żadne personalne zmiany w prezydium rady. Do tego, co obserwujemy, można przypisać jedną z tez socjologicznych. I wydaje się, że konflikt traktowany jest tutaj jako rzecz drugoplanowa, a współdziałanie jako aktywność dominująca.

Tym, co w tym wypadku może doprowadzić do klęski (do wzrostu gwałtowności konfliktu i do jego rozrośnięcia się ponad poziom obsługiwanych interesów), jest brak poczucia odpowiedzialności za zaistnienie tego konfliktu żywione przez obie strony, czyli coś, co można nazwać ich „czystym sumieniem”. Pozostawienie takiego konfliktu poza kontrolą grozi nagłą eskalacją wzajemnych ataków (wzrost intensywności) i przeniesieniem się wrogości również na kontakty rozwijające się dotychczas przyjaźnie i zgodnie (Jadwiga Królikowska – „TRZECIA STRONA” KONFLIKTU SPOŁECZNEGO INSPIRACJE TEORETYCZNE I PRAKTYCZNE KONSEKWENCJE)

To teoria. A w praktyce zapewne będziemy świadkami rozwoju tego konfliktu, sporu, a także walki o władzę. A gdzie w tym wszystkim wyborcze deklaracje? Zjadła je zapewne proza życia samorządowego…

Fragment sesji Rady Gminy Mszana Dolna.

Zobacz również