Jak zmieniało się nazewnictwo polskich pociągów i skąd pochodzą ich nazwy?

Jak zmieniało się nazewnictwo polskich pociągów i skąd pochodzą ich nazwy?

Na stację wjeżdża Bryza, Heweliusz, Matejko, Jantar, Gwarek… Niektórzy podróżni, słysząc te nazwy, patrzą po sobie ze zdziwieniem lub rozbawieniem. Nie wszyscy wiedzą, że każda z nich ma swoją historię i symbolikę. Sprawdź, jak zmieniało się nazewnictwo polskich pociągów na przestrzeni lat.

Nazwy kolei w przeszłości – numeracja i… propaganda 

Kiedy wprowadzono kolej do Polski, a szacuje się, że było to w roku 1845, pociągi były oznaczone wyłącznie numerami. Było ich zaledwie kilka, więc nie było potrzeby dodatkowej identyfikacji. Z biegiem lat sytuacja się zmieniła. Na torach pojawiało się coraz więcej składów i coraz więcej przewoźników. Nazwy i trasy pociągów nieustannie się zmieniały. Numeracja ustąpiła wówczas bardziej rozbudowanym nazwom, które były łatwiejsze do zapamiętania, a zarazem ułatwiały odszukanie składu na dworcu. 
Od samego początku nazwy nie były wybierane przypadkowo. Musiały nawiązywać do ważnych miejsc, wydarzeń czy postaci. Co więcej, pomagały w budowaniu tożsamości przewoźnika. Szczególnie było to widać w czasach PRL-u, kiedy nadawano pociągom nazwy związane z wysoko ocenianymi zawodami.

Nazwa pociągu – mały szczegół o dużym znaczeniu 

Dziś nazwy pociągów to nie tylko element tradycji, ale także marketingu. „Imiona” pociągów muszą dobrze brzmieć i kojarzyć się z danym regionem. W ten sposób dobierane są nazwy do większości relacji. Zazwyczaj nawiązują do ważnych postaci historycznych (Jagiellończyk, Chopin, Jan Kiepura, Maria Skłodowska-Curie, Janosik), atrakcji turystycznych (Molo, Oscypek, Spodek), czy nazw geograficznych – rzek, górskich szczytów, jezior (Giewont, Nosal, Klimczok, Sudety, Kamieńczyk). Ciekawe są również nazwy wywodzące się od bohaterów literackich, jak Jurand, Telimena czy Milczek czy od imion postaci mitologicznych: Bachus, Neptun oraz Posejdon. 
Najczęściej nazwa pociągu związana jest z regionem, po którym dany skład kursuje. Może też nawiązywać do postaci pochodzącej z regionu 
– tłumaczy Marta Ziemska, ekspert PKP Intercity. 
Dzisiaj nazwy pociągów są sprawą publiczną. Do tego stopnia, że jeszcze kilka lat temu PKP organizowało plebiscyty, w których każdy mógł zaproponować nazwę dla wybranych relacji. Następnie odbywały się szeroko promowane głosowania, w których brało udział kilkadziesiąt tysięcy ankietowanych. W ten sposób w 2017 roku „ochrzczono” pociąg TLK na trasie Zakopane-Warszawa nazwą Oscypek, pociąg kursujący z Katowic do Poznania przydomkiem Spodek oraz z Gdyni do Poznania – Molo. 
Bilety na pociągi, takie jak Oscypek, Spodek czy Molo, można wygodnie kupić dzięki aplikacji EuroPodróże. To narzędzie, które umożliwia szybkie wyszukiwanie połączeń, zakup, zwrot lub wymianę biletów. Aplikacja pozwala na łatwe zarządzanie podróżą, oferując m.in. przypomnienia o nadchodzących wyjazdach.

Nazwy – niewypały

Duże kontrowersje wzbudziły nazwy pociągów, wywodzące się od nazwisk słynnych poetów. Pociąg, łączący niegdyś Gdynię z Krakowem, a dzisiaj Warszawę z Krakowem, otrzymał nazwę Norwid. Wiele osób zwracało uwagę, że jest to nie na miejscu, gdyż Norwid był od zawsze wielkim przeciwnikiem kolei, otwarcie ją krytykował i nie chciał z niej korzystać. Podobnie zresztą jak Zygmunt Krasiński lub Ignacy Kraszewski, których nazwiskami objęto pociągi IC 6124 z Wrocławia do Białegostoku i IC 10150 z Warszawy do Terespola. 
Pojawiały się również zarzuty, że niektóre nazwy pociągów promują… okultyzm i komunizm. Takie wątpliwości budziły nazwy Aurora (niegdyś nazwa rosyjskiego okrętu, który jest symbolem komunistycznej rewolucji październikowej), Gombrowicz oraz Broniewski. Za okultystyczne zostały uznane pociągi Sedina, Świętopełk czy też Światowid.
Nazwy pociągów w Polsce zmieniały się na przestrzeni lat. Są nie tylko elementem tradycji, ale przede wszystkim narzędziem marketingowym, które przyciąga uwagę pasażerów, buduje rozpoznawalność i pozytywne skojarzenia.

Artykuł sponsorowany

Zobacz również