Po węgiersku, hiszpańsku, włosku i angielsku, czyli Comenius pod Lubogoszczą

Co może łączyć Mszanę Dolną z hiszpańską Barceloną, węgierskim Szombathely i włoskimi miasteczkami z prowincji Basilicata – Vietri di Potenza oraz Savoia di Lucania?

Kraje Unii Europejskiej współpracują w różnych obszarach – ekologia, turystyka, współpraca transgraniczna, ale także kultura i szkolnictwo. To ostatnie słowo jest kluczem do pytania postawionego na początku. W ramach edukacyjnych unijnych programów, COMENIUS cieszy się chyba największym wzięciem. Wraz z trzema innymi tworzą sektorowy kwartet pod nazwą „Uczenie się przez całe życie”.
To właśnie w ramach COMENIUSA uczniowie mszańskich szkół mają już przyjaciół w Rumunii, Szwecji, Turcji, Anglii, a także we Włoszech, Hiszpanii i na Węgrzech. Comeniusowe szlaki przecierała mszańska „jedynka” – młodzież i nauczyciele z tej szkoły gościli swoich rówieśników z krajów europejskich w latach minionych. Wtedy we wspólnych zajęciach i wycieczkach ukazujących piękno Małopolski, ale i kulturę i obyczaje polskie, brali udział nauczyciele i uczniowie ze Szwecji, Turcji i Rumunii. Z angielskiego Bristolu do Mszany Dolnej przyjechała nawet ….. uczniowska orkiestra dęta. Z rewizytą mszańscy uczniowie i nauczyciele wybrali się do Szwecji i Anglii. Druga mszańska szkoła „pozazdrościła” europejskich kontaktów i również z COMENIUSEM zwiedza Europę. Na skład grupy współpracującej w programie wpływu jej uczestnicy nie mają, ale mszańska „dwójka” z przydziału jest bardzo zadowolona. Wiosną tego roku uczniowie z nauczycielami bawili na ziemi włoskiej – w niewielkich miasteczkach Vietri di Potenza oraz Savoia di Lucania zostali przyjęci niemal po królewsku.
Na jesień wszyscy umówli się w Mszanie Dolnej – przez tydzień pod Lubogoszczą gościliśmy 18 nauczycieli i 8 uczniów, którzy podobnie jak nasi we Włoszech, znaleźli dach nad głową u swoich rówieśników, w ich domach. Każdy dzień pobytu w Polsce naszych gości był bardzo dokładnie przygotowany i rozpisany, co do minuty, choć jak przyznaje Jerzy Ziemianin, koordynator i „mózg” całego przedsięwzięcia, z Hiszpanami i Włochami program rozpisany na minuty, realizuje się czasem dość trudno. Nasi comeniusowi przyjaciele zobaczyli Kraków, Wadowice i Kalwarię, ale także zachwycali się cysterskim Opactwem w Szczyrzycu. Zakosztowali również pieszej wędrówki na Śnieżnicę – tam przy polowym ołtarzu mszę św. odprawił dla nich Gospodarz rekolekcyjnego ośrodka ks. Jan Zając.
Była to też okazja, by w międzynarodowym gronie świętować dzień Patrona mszańskiego gimnazjum bł. Jana Pawła II, który to miejsce wielokrotnie podczas swoich beskidzkich wędrówek nawiedzał. Niemal prosto ze Śnieżnicy cała grupa pojechała do Wadowic na …. kremówki, ale nie tylko.  Szczególnie dla Włochów, tak zakochanych w Papa Wojtyla, miasto Jego narodzin, miejsca które przypominają Jego niezwykłe życie, stały się okazją do przypomnienia Tego, który Italię, jak sam podkreślał, z niezbadanych wyroków Boskiej Opatrzności, za swoją drugą Ojczyznę obrał. Również w Kalwarii Zebrzydowskiej sprzyjało szczęście – mimo późnej pory, jak na klasztorne zwyczaje, przewodnik międzynarodowej grupy Jerzy Ziemianin (na codzień nauczyciel j. angielskiego) udobruchał bernardyńskiego mnicha i ten pokazał naszym gościom Kalwarię, jakiej nie znamy, a przynajmniej zna niewielu. Węgrzy, Włosi i Hiszpanie mogli zobaczyć papieski apartament w którym Jan Paweł II zatrzymywał się zawsze podczas wizyty w kalwaryjskim sanktuarium. W ciszy i bez zgiełku stanęłi w kaplicy Cudownego Obrazu przed którym podczas ostatniej wizyty w Ojczyźnie, schorowany Papież prosił rodaków, by modlili się za Niego za życia i po śmierci. Obdarowni pamiątkami i przepełnieni niezwykłą atmosferą tego miejsca wrócili do Mszany Dolnej. To jeden z tych dni, jakie spędzili w Polsce.
Ale udało się też korzystając z uroków polskiej, złotej jesieni zobaczyć królewski Kraków – wszyscy, bez wyjątku i bez zbędnego „kadzidła” podkreślali niezwykły urok Starego Miasta, Rynku i Królewskiego Traktu. Z atrakcji lokalnych, którymi mogliśmy się pochwalić, trzeba wymienić stare kościółki w Kasinie Wielkiej i Skrzydlnej, a także muzeum kolejnictwa w Chabówce – Włosi mają swoje sławne „Pendolino”, Hiszpanie klimatyzowane i wygodne „Renfe”, ale wszyscy cmokali z zachwytu oglądając lśniące parowozy, drewniane salonki i starą „Warszawę” na torach. Był też czas by pokazać nasze miasto – „comeniusy” odwiedzili przedszkole i zachwycali się regionalnymi tańcami maluchów, gościli wśród uczniów ZSTI na ul. Starowiejskiej. Pokazaliśmy im też naszą nową halę sportową oraz kościół św. Michała. Wybrali się także do miejskiej „książnicy” – książek nie czytali, ale z  zainteresowaniem przyglądali się instytucji, która w nienajlepszych warunkach radzi sobie i póki co i nie narzeka na brak czytelników.
Był też czas na ognisko i grilla, tańce i zabawy. Znakomicie z roli gospodarzy wywiązali się uczniowie i Rodzice, goszcząc w swoich domach rówieśników z Węgier, Hiszpanii i Włoch. Znaleźli dla nich miejsce nie tylko w dodatkowym łóżku, ale i przy suto zastawionym stole.  W czasie powitania uczniowie zaprezentowali wszystko, co najlepsze w tej szkole – były tańce, pokaz walk wschodnich, szkolne skecze, muzka i piosenki z zespołem „Leśny Band”, a także góralski folklor. Za dorosłą część międzynarodowego towarzystwa odpowiedzialnością podzieliła się męska „trójka” – nauczyciele Jerzy Karczewski, Tomasz Syrek i ten, który całość koordynował, kreślił plan, umawiał spotkania, rezerwował bilety, załatwiał transport z lotniska i na dworzec, ale także tłumaczył z języka angielskiego wszysto – wszystkim, czyli Jurek Ziemianin. Teraz krótka przerwa – ale na wiosnę uczniowie i nauczyciele z Mszany wybierają się do Barcelony. Niewielka szkoła, której nauczycieli i uczniów gościliśmy niedawno w Mszanie leży tuż przy najsłynniejszym chyba w Europie stadionie piłkarskim Camp Nou – ale o wrażeniach z „lekcji hiszpańskiego” opowiemy na wiosnę.

 

(www.mszana-dolna.eu)

Zobacz również