Mieszkańcy Mszany Dolnej wybierają się w Himalaje. W planach zdobycie szczytu Himlung Himal

Mieszkańcy Mszany Dolnej wybierają się w Himalaje. W planach zdobycie szczytu Himlung Himal

Andrzej Jania i Jakub Jania z Mszany Dolnej realizują swoją pasję. 16 października lecą do Nepalu. To nie pierwsza wyprawa ojca i syna w Himalaje.

– Tegoroczna wyprawa do Nepalu to kolejny etap przygotowań do próby zdobycia ośmiotysięcznika. Celem jest rodzinne wejście – ojca z synem – na jeden z najwyższych szczytów świta oraz morsowanie na najwyższym pułapie, jaki jest możliwy na świecie. Ostatnie morsowanie odbyło się u podnóży lodowca schodzącego z ponad 6400-metrowego szczytu Mera Peak który wcześniej zdobyliśmy. To jedna z naszych metod podnoszenia odporności wydolności  wytrzymałości na zimno, które pomagają nam w Himalajach. Cała wyprawa praktycznie do samego końca wisiała na włosku z powodu rewolucji i krwawych zamieszek, jakie wybuchły we wrześniu w Katmandu oraz w całym Nepalu. Ostatecznie jednak po kontakcie ze znajomymi himalaistami, którzy praktycznie żyją tam na co dzień, podjęliśmy decyzję o próbie realizacji naszego tegorocznego planu w Himalajach. Walki ustają, wojsko wkroczyło do miast, pacyfikując bojówki. Główne lotnisko zostało odblokowane. Wspólnie z synem Jakubem wylatujemy z Krakowa do Dubaju, a stamtąd do Katmandu – stolicy Nepalu. Tam zaopatrzymy się w resztę potrzebnego sprzętu oraz prowiant i udamy się samochodami terenowymi do miejscowości Koto, aby rozpocząć naszą misję. Wyprawa przewidywana jest na około 25 dni w paśmie górskim Himlung. Wstępny plan przewiduje kilka obozów aklimatyzacyjnych i stopniowe zwiększanie wysokości oraz mniej więcej po upływie dwóch tygodni atak szczytowy na Himlung Himal 7126 m. Oczywiście to tylko szkic, a tak naprawdę, jak o wszystkim w górach, zadecydują następujące czynniki: pogoda, aklimatyzacja, nasze przygotowanie oraz szczęście, którego sobie życzymy – mówi Andrzej Jania.

fot. archiwum Andrzeja Jani

Zobacz również