27 lipca w Tymbarku nasz redakcyjny samochód miał kolizję z młodym jeleniem. Do zdarzenia doszło przed godz. 21.
Na miejscu pojawiła się policja oraz leśniczy, który zabrał zwierzę.
Co w przypadku uszkodzenia samochodu? I tu zaczyna się problem.
Wykonaliśmy telefon do nadleśnictwa w Limanowej z prośbą o pomoc w dalszych działaniach.
– Nie odpowiadamy za dziką zwierzynę, nie mamy takiego ubezpieczenia – jest to własnośc skrabu państwa – powiedział Bogusław Pawłowski.
Okazało się, że dla nadleśnictwa nie jest istotne, czy przy drodze był znak informujący o dzikiej zwierzynie. Kierowca może mieć jedynie pretensje do zarządcy drogi, że nie dal odpowiedniego znaku.
O wyjaśnienie poprosiliśmy GDDKiA, rejon Nowy Sącz. Szymon Obrzut w rozmowie telefonicznej powiedział, że droga do wypłacenia ubezpieczenia jest trudna i kończy się przeważnie w sądzie. Drogi krajowe nie mają zabezpieczeń przed zwierzętami. Zapewnił, że przyśle wszystkie dokumenty do złożenia takiego wniosku i należy kontaktować się z brokerem ubezpieczeniowym.
Dyrektor BBU Maxima Fides Sp. z o. o powiedział, że nie może podać statystyk na ten temat. Doradził zgłoszenie sprawy. Firma ma 30 dni na jej rozpoznanie.
I tak koło się zamyka. Poszkodowany zostaje w tym wypadku skazany na naprawę szkody z AC, a jeśli go nie ma, musi sam pokryć koszty.