Uchwała o włączeniu nieruchomości „mieszanych” do miejskiego systemu odbioru odpadów budziła sporo kontrowersji. Podczas styczniowej sesji przewodniczący Janusz Matoga zwracał uwagę na uchwały uchylane przez nadzór prawny wojewody. W tym kontekście dodał również, że do Biura Rady wpłynęło wiele pism od niezadowolonych przedsiębiorców. Sprawa wraca na dzisiejszej sesji. Czy postulaty mieszkańców zostaną uwzględnione?
Zmiany, o których mowa, wprowadzono uchwałą z 23 grudnia ubiegłego roku. Zgodnie z zapisami właściciele nieruchomości, które w części są zamieszkałe, a w części przeznaczone na działalność gospodarczą, muszą odprowadzać opłaty do Urzędu Miasta. Styczniowa dyskusja nie dotyczyła samej kwestii włączenia nieruchomości „mieszanych” do miejskiego systemu, lecz zapisów uchwały. Niektórzy radni zwracali uwagę, że zostali wprowadzeni w błąd. Przedsiębiorcy skarżyli się z kolei, że opłaty są za wysokie.
– Sami państwo wnioskowaliście, żeby przedsiębiorców wciągnąć w gospodarkę odpadami na terenie miasta, dlatego tak zostało to uchwalone – mówiła w styczniu burmistrz Anna Pękała.
– Zasady, które przedstawiono nam na komisji, mówiły, że tak musi być, natomiast, jak się później okazało, to wcale nie musi, a tylko może – odpowiadał przewodniczący Rady Miejskiej, Janusz Matoga.
Na dzisiejszą sesję zaplanowano podjęcie uchwały w sprawie zmiany kontrowersyjnych zapisów. Obecnie przedsiębiorcy z nieruchomości „mieszanych” wnoszą opłaty z części zamieszkałej wg stawki obowiązującej wszystkich mieszkańców. Osobna opłata naliczana jest za odpady komunalne, wytwarzane w części niezamieszkałej. Dodatkowo od tego roku przedsiębiorcy muszą rejestrować się w bazie danych o odpadach (BDO) albo zawrzeć umowy z podmiotem, który w niej figuruje. Mają obowiązek prowadzenia ewidencji odpadów poprodukcyjnych, które mogą być odbierane tylko przez uprawnione firmy. Wiąże się to z koniecznością prowadzenia skomplikowanej dokumentacji oraz wzrostem kosztów.