Kolejki przed sklepami, a w środku ograniczona liczba osób robiących zakupy. Tak, w czasie epidemii wygląda nasza wizyta w sklepie. Co kupujemy? Najpotrzebniejsze produkty. Szybko one wypełniają nasze kosze i koszyczki.
Nie ma tłoku. Spokój i pozorna cisza, sprawiają, że wizyta w punkcie handlowym, jest koniecznością i niezbędna. Pewnie chciałoby się w tym momencie być w domu, z najbliższymi. Ale niestety…musimy, z przyczyn naturalnych odwiedzić sklep.
Cisza…przed szturmem na sklepowe półki
Nie odzywamy się do siebie, mówimy krótko i na temat, choć nie przywykliśmy do tego. Pytamy tylko, jak długa jest kolejka i kto jest ostatni, spoglądając na siebie, wzrokiem podejrzliwego gościa. Stoimy od siebie w „kosmicznej” odległości dwóch metrów, a niektórzy i tę odleglość zwiększają. Smutny, to widok. Nawet, ten, który Ciebie poznaję, tylko kiwa głową, ale rękę przed powitaniem trzyma w kieszeni. Smutne powitanie: Dzień dobry – nie robi na Tobie wrażania. Wręcz przeciwnie, wyzwala odruch głuchej, niespotykanej dotąd, oznaki zaprzeczenia człowieczeństwa.
Czas się wtedy dłuży, bo nie chcesz i nie możesz z nikim zamienić, nawet kilka słów. Jedni w maskach, inni z szalikiem na ustach, a jeszcze inni z słuchawką przy uchu – ustalają pewnie z kimś bliskim, co mają kupić. Chcą się upewnić, żeby czegoś nie zapomnieli. – Najlepiej przyjść przed południem, wtedy jest mniej ludzi – ktoś zza kołnierza mówi stłumionym i nie do końca zrozumiałym głosem. Nazwałbym go szeptem, który słychać pewnie tylko gdzieś na pustyni.
I faktycznie. Wtedy mają robić zakupy seniorzy, ale jak wyznaczyć granicę wieku dla tego, kto jest, a nie jest seniorem. – Sklepy są mniej oblężone – mówi mi pani, która uzupełnia towar na sklepowych półkach.
Wtedy też, jest przed południem wyznaczona godzinna przerwa na dezynfekcję. W ruch ruszają miotły, mopy i elektryczne urządzenia służące do czyszczenia posadzek w sklepach.
Twoje niezbędne zakupy robisz pośpiesznie
Wreszcie nasza chwila nadeszła. Wchodzimy do „bram” sklepu. Pusto, tu jakoś i dziwnie. Na drzwiach komunikat o przestrzeganiu zasad. Zrywasz parę foliowych rękawiczek, wcześniej dezynfekując dłonie i czekasz, aż ktoś odda ci swój koszyk na kółkach lub ten podręczny. Wodzisz wzrokiem po twarzach klientów sklepu, prosząc o jak najszybsze oddanie ci sklepowego sprzętu, który za chwilę pozwoli ci się przemieszczać między regałami i sklepowymi półkami.
Wiesz, co masz kupić, zerkasz ewentualnie na karteczkę, czy, aby jest na niej wszystko zapisane, co miałeś kupić. Twoi towarzysze niedoli w zakupach, też nerwowo szukają tego, po, co przyszli. Każdy robi, to zdyscyplinowanie, bez zbędnego marudzenia i zwracania uwagi na to, czy coś jest, czy nawet tego nie ma. Spróbuję, to kupić gdzieś indziej…może się uda.
Płacisz przy kasie i…wychodzisz. Mówisz dziękuję i do zobaczenia
Nie zastanawiasz się ile, to będzie cię kosztowało. Sytuacja jest wyjątkowa. Zerkasz do portfela i patrzysz – może wystarczy. Jak, nie, mam jeszcze kartę. Najwyżej zapłacę w ten sposób. Zresztą pierwsze pytanie, jakie otrzymujesz z ust pani kasjerki, to: – Najlepiej, gdyby pan/i zapłacił/a kartą.
Obsługa twojej płatności, trwa błyskawicznie. Szybko pakujuesz kupiony towar. Sam też, nie chcesz sprawiać kłopotów, przy tej ostatecznej już Twojej wizycie w sklepie. Dziękujesz za obsługę, co wcześniej – przed epidemią, mogło ci się nie zdarzyć, ale wiesz, że pani, która właśnie cię obsłużyła, pracuje tutaj nie tylko dla swojej rodziny, ale też i dla ciebie. Nie wiedząc, że naraża dla siebie i ciebie…swoje życie.