Pan Mateusz zaraził się koronawirusem: – Byłem święcie przekonany, że to działa. Ale, gdy mnie, to dotknęło, to już wiem, że jesteśmy kompletnie nieprzygotowani

Pan Mateusz zaraził się koronawirusem: – Byłem święcie przekonany, że to działa. Ale, gdy mnie, to dotknęło, to już wiem, że jesteśmy kompletnie nieprzygotowani

– Teść na wypisie ze szpitala miał objęcie 14-dniową kwarantanną. Ponieważ jest nas jeszcze piątka domowników, zadzwoniliśmy do sanepidu, żeby zapytać, co z nami. Czy my również jesteśmy poddani kwarantannie? Uzyskałem informację, że nie tylko nie jesteśmy poddani kwarantannie, ale mój teść również nie jest – opowiada Mateusz Rusinek z Limanowej.

Ta historia mogła przydarzyć się każdemu, bo każdy może zarazić się koronawirusem. Gdy siedzisz w domu i wydaje ci się, że jesteś bezpieczny, to wcale tak nie jest. Tak było w przypadku pana Mateusza Rusinka z Limanowej.

Koronawirus wdarł się do domu – niepostrzeżenie. Dlaczego? Bo zawiodły służby, które powinny zadbać o bezpieczeństwo. Nie zareagowały w odpowiednim momencie. Nie podjęły zdecydowanych działań, które pozwoliłyby na zminimalizowanie zarażeniem.

– Lekarze, ratownicy walczą ile mają sił, natomiast głupimi decyzjami ludzi zarażonych przybywa. W naszym wypadku ten koronawirus, został nam przyniesiony do domu. Ja przebywałem w pracy i zostałem zarażony w domu, bo ktoś tak zdecydował. Nie chcę obwiniać decyzji szpitala, czy sanepidu – mówi pan Mateusz.

O tym, jak wygląda życie, kiedy jest się zarażonym i jak się leczyć. Czy można się w ogóle leczyć, przebywając w domu i będąc zarażonym – rozmawialiśmy z panem Mateuszem Rusinkiem z Limanowej. 

Tę rozmowę musicie koniecznie zobaczyć. Ku przestrodze, ale też i dlatego, aby wiedzieć, co nas może czekać, kiedy się zarazimy. Nie będąc tego do końca świadomym.

– Jesteśmy w piątkę w domu. Jeść dzieciom trzeba zrobić. Jeżeli naszym dzieciom potrzebna byłaby hospitalizacja, ja nie wiem, jak się zachować. Czy, jeżeli My jesteśmy nosicielami, a dzieci nie. Czy będziemy zabrani do szpitala zakaźnego w Krakowie czy do szpitala w Limanowej. Nie mam pojęcia. Nikt nie potrafi mi na, to pytanie odpowiedzieć. Nikt się z nami nie kontaktuje, żeby nam powiedzieć, jakie są naprawdę procedury. Wszystkiego dowiadujemy się sami – tłumaczy pan Mateusz, który o swojej sytuacji powiadomił media, tylko dlatego, aby w końcu ktoś zareagował.

Pytacie nas o możliwość skontaktowania się z panem Mateuszem. Dlatego podajemy adres mailowy:  mateusz@rusinek.int.pl

Zobacz również