Lista szkód jest długa. Podczas czwartkowej sesji radni wyliczali zniszczenia po ulewnych deszczach na lokalnych drogach i prywatnych posesjach, apelując do Anny Pękały o podjęcie szybkich i zdecydowanych kroków. Burmistrz Mszany Dolnej udzielała informacji na temat działań podejmowanych w niedzielę, a także pracy komisji dokumentującej szkody. W tych kwestiach zastrzeżenia zgłaszali radnym mieszkańcy.
Ulice Orkana, Piłsudskiego, Grunwaldzka, Słomka, Krakowska, Leśna – radni z tych okręgów zgłaszali potrzebę jak najszybszych napraw. Oprócz zniszczeń na drogach wskazywali konieczność organizacji odpływu wody z góry Lubogoszcz czy regulacji potoku Słomka, do którego obsuwają się prywatne działki. Burmistrz Anna Pękała odpowiadała, że Urząd Miasta i Zakład Gospodarki Komunalnej robią wszystko, by pomóc mieszkańcom. Jako ograniczenie wskazywała przede wszystkim fakt, że ZGK dysponuje tylko jedną koparką, a cześć zgłaszanych dróg nie jest własnością miasta.
Z wypowiedzi radnych wynikało, że mieszkańcy nie są zadowoleni z działań urzędników zarówno podczas feralnej nocy, jak i w kolejnych dniach. Radni Liszka, Antosz i Matoga podkreślali, że mieszkańcy sami próbowali przeciwstawić się żywiołowi, udostępniając m.in. własny sprzęt. Naprawili też niektóre uszkodzenia.
– Szanowna pani burmistrz, ja mam prośbę, bo poprzedni weekend wykazał pewne niedoskonałości nie tylko w funkcjonowaniu infrastruktury miasta. Myślę, że trzeba zrobić przegląd urządzeń odprowadzających wodę i to poprawić. Sytuacja była skrajna i trudno przy takich opadach uniknąć podtopień. Proszę o spokojną kontrolę, czy wszystkie instytucje miasta, wszystkie narzędzia miasta oraz wszyscy pracownicy odpowiedzialni za zarządzanie kryzysowe, wypełniali swoje obowiązki w sposób należyty – wnioskował radny Radosław Rusnarczyk.
– Ja dwukrotnie w niedzielę objeżdżałam całą Mszanę. Byłam praktycznie w każdym miejscu, gdzie coś się zadziało. To, że akurat ktoś mnie tam nie widział czy Straży Miejskiej, czy radnych, czy pracowników ZGK, to nie znaczy, że myśmy tego nie widzieli i nie zanotowali, i nie posłaliśmy później tam jakiejś pomocy. Osobiście najpierw sama, potem z komendantem Straży Miejskiej objechaliśmy całą Mszanę, wszystkie drogi, wszystkie miejsca. Może nie dotarliśmy do wszystkich zalanych domów, ale jeżeli chodzi o osoby pokrzywdzone zalaniem domu, to na stronie internetowej była taka informacja, że to trzeba zgłaszać. To jest na zgłoszenie. To nie jest tak, że my sprawdzamy każdy dom po kolei, czy ktoś nie ucierpiał. Jeżeli ktoś zgłosi, komisja się uda i będzie oszacowanie, na ile ta pomoc będzie możliwa. To jest pomoc do 6 tys. zł. Wiem, że już część wypłat była – tłumaczyła burmistrz Anna Pękała.
Naprawianiem szkód zajmował się Zakład Gospodarki Komunalnej. Jednak radni prosili o przyjrzenie sposobowi wykonania tych prac.
– Dojazd do domów nad torami na os. Machaje, gdzie żwir spłynął na drogę 28, został wczoraj przez ZGK poprawiony, ale bardzo proszę o zweryfikowanie tej pracy. Ja tam dzisiaj byłem i samochodem nie da się jechać po tej drodze. To zostało wypchnięte byle jak, nie jest rozgarnięte i w minimalny sposób uwalcowane. Tam są trzy domy i potrzeba, żeby dojazd był godziwy. Do torów jest zrobione, kawałeczek nad torami, a tam gdzie są dwa domy wyżej – w ogóle nic nie zostało ruszone – mówił przewodniczący Janusz Matoga, który sprawdzał drogę osiedlową pięć dni po powodzi.
Z kolei Stanisław Antosz zwracał uwagę na potrzebę pilnej naprawy dróg rolniczych w górnej części Słomki. Zaczynają się sianokosy i rolnicy muszą dojechać do pól. W celu przyspieszenia działań sam skontaktował się z Wodami Polskimi.
– Proszę o wystąpienie do Wód Polskich o zezwolenie na pobór żwiru do naprawy dróg rolniczych. Wiem, że istnieje taka możliwość. Rozmawiałem z przedstawicielem Wód Polskich Po zwróceniu się do nich z pismem wskażą miejsce, gdzie żwir będzie można pobierać. Dzisiaj pracowała koparka na jednym przejeździe, tylko zaskoczyła mnie trochę taka sytuacja, bo ze Słomki, gdzie mamy tyle ubytków i dróg do naprawy, Zakład Gospodarki Komunalnej wywozi żwir na os. Pańskie. Rozmawiałem z dyrektorem. Zabrali trzy przyczepy. Mieszkańcy nie tylko żądają i nic nie robią. Już podczas powodzi sami udostępniali sprzęt – stwierdził radny Antosz.
Pismo w sprawie podjęcia działań skierowali do burmistrz Anny Pękały również mieszkańcy kilku osiedli na Słomce. Napisali, że jeżeli ubytki nie zostaną uzupełnione, drogi ulegną całkowitej degradacji. Do tej pory łatano tylko dziury. Drogi rolnicze to w tym okresie sprawa pilna. Nie wymaga wielkich nakładów finansowych, a jedynie wyrównania, co zapewni bezpieczne dotarcie do pól.
– Dofinansowanie z funduszu popowodziowego możemy otrzymać na drogi, które stanowią własność miasta. Jeżeli chodzi o inne drogi, to my te potrzeby spisujemy i proszę o zgłaszanie spraw pracownikom urzędu. ZGK cały czas pracuje. To nie jest tak, że nie naprawiają. Od niedzieli praktycznie są naprawy. Mieliśmy też uszkodzony nasz wodociąg na Szklanówce. Na ile będziemy mogli służyć koparką, to oczywiście będzie wynajmowana do prac w ramach doraźnej pomocy. Jeżeli chodzi o większe naprawy, to raczej poprawa taka, jak w ramach bieżącej naprawy dróg. To jedyne, co mogę w tej chwili zadeklarować – odpowiadała burmistrz Pękała.
Jednocześnie burmistrz Mszany Dolnej pozytywnie oceniła apel radnego Liszki o podjęcie starań o uregulowanie potoku Słomka oraz odpływu wody z góry Lubogoszcz. Miasto ma w tym celu skontaktować się z PKP oraz Wodami Polskimi. Do funduszu popowodziowego zostaną zgłoszone drogi należące do miasta, przede wszystkim ulice Słoneczna i Ogrodowa. Jak zaznaczyła burmistrz Anna Pękała, nie wszystkie ulice kwalifikują się do funduszu, ale miasto postara się przywrócić je do stanu używalności.
Stanisław Antosz jednak kilkakrotnie podnosił sprawę konieczności szybkiej naprawy dróg rolniczych. Podkreślił, że burmistrzowie Tadeusz Filipiak i Józef Kowalczyk korzystali w takich sytuacjach z usług prywatnych przedsiębiorców.
– Ja wiem, że jest bardzo ciężka sytuacja. Wiem, że drogi nie wszędzie są własnością miasta, tylko może udałoby się wypracować inną formę, jak było za poprzednich burmistrzów, pana Filipiaka, pana Kowalczyka. W poprzednich kadencjach też były opady. Współpracę nawiązywano z prywatnym przedsiębiorcą, który ma koparkę. W moim rejonie zaczynają się teraz sianokosy. Na drogach pojawiły się takie wyrwy, że zagraża to bezpieczeństwu. Czy nie byłoby możliwe przeznaczenia np. 4 tys. zł na poprawę wszystkich dróg? Jeżeli to nie jest naszą własnością, to kiedy to naprawimy? Mieszkańcy nie są w stanie sami tego zrobić – argumentował radny górnej części Słomki.
Burmistrz Anna Pękała podkreślała jednak koszty, które miasto już poniosło. Apelowała o cierpliwość.
– Panie Staszku, my w ramach bieżącej naprawy, robiliśmy w zeszłym roku poprawę kilku dróg. W tym roku też robiliśmy, lecz nie w takim zakresie, jak planowaliśmy, ponieważ to były nasze oszczędności. To, co może ZGK, to zrobimy. Ja może nie dokończyłam, że w ramach bieżącej naprawy dróg, trzeba będzie skorzystać z prywatnego przedsiębiorcy. Po to jest m.in. przesunięcie tych 70 tys. na sytuację kryzysową. 43 tys. kosztowały nas bieżące naprawy, które robiliśmy na drogach wewnętrznych w kwietniu i maju. Nam się może wydawać, że to są drobne kwoty. Będziemy się starać dotrzeć wszędzie, ale to może nie zdarzyć się w ciągu tego tygodnia czy następnego, tylko to może chwilę potrwać – odpowiadała Anna Pękała.
– Ja wiem, pani burmistrz, mnie nie chodzi o te drogi asfaltowe, mnie na dzień dzisiejszy chodzi o drogi rolnicze, żeby koparka je poprawiła. Rzuciłem kwotę 4-5 tys. To jest 5 dni pracy koparki od rana do wieczora, bo biorą 90 zł za godzinę. Pracownik jedzie i po kolei robi wszystko – nie ustępował Stanisław Antosz.
Burmistrz Anna Pękała stwierdziła, że z usług prywatnego przedsiębiorcy skorzystano zaraz po powodzi na ul. Słonecznej.
– My już częściowo wykorzystaliśmy po tej powodzi jedno przedsiębiorstwo na ul. Słonecznej, ponieważ nasze ZGK po prostu zwyczajnie by sobie tam nie poradziło. Mamy przesuniętą kwotę, więc mam nadzieję, że uda się pomału wszystkie te kwestie zrobić, tylko dajcie nam chwilę czasu, chociaż tydzień, dwa – powtarzała burmistrz Anna Pękała.
Jak wiadomo z kolei z relacji mieszkańców górnej części ul. Słonecznej, nie mogą się oni doczekać naprawy drogi po budowie kanalizacji w poprzedniej kadencji. Mimo że jedną z obietnic wyborczych obecnej burmistrz było dokończenie inwestycji rozpoczętych przez Józefa Kowalczyka, Słoneczna do tej pory nie została pokryta asfaltem. Próby zwrócenia uwagi na tę sprawę kończyły się lekceważącymi słowami ze strony pracowników magistratu. Nocna ulewa spowodowała wypłukanie żwiru i sprawiła, że droga stała się nieprzejezdna. Taka sytuacja była do przewidzenia. Mieszkańcy nie pozostali więc bierni. Podobnie w okręgu radnego Stanisława Antosza mieszkańcy domagają się szybkich działań.
– Dzisiaj na pewno będą pielgrzymki u mnie, a część mieszkańców ogląda transmisję. Kto będzie decydował o skierowaniu koparki na drogi? – pytał prezes OSP.
– O tym, gdzie koparka będzie pracować, decyduje dyrektor ZGK. Ja nie będę w jego kompetencje wchodzić, bo on będzie najlepiej zorientowany. W poniedziałek zrobiliśmy odprawę i omówiliśmy każdą drogę. Najpierw koparka była posłana na ul. Grunwaldzką, bo tam było zagrożone życie i zdrowie ludzkie – mówiła Anna Pękała.
Propozycję wynajęcia koparki poparł przewodniczący Rady Miejskiej.
– Za 5 dni pracy można bardzo dużo zrobić. Prywatny przedsiębiorca pracuje 10-12 godzin. ZGK zaczyna o 7.00, zanim dojadą na Słomkę to jest 8.00. Wiem, jak funkcjonują zakłady – 8 godzin, to trzeba już o 13.00 się zbierać, żeby zjechać na bazę. Efektywnej pracy jeszcze z przerwą śniadaniową – z 8 godzin robi się 5. Można by zrobić tak jak dawniej, że ta koparka była wynajęta, szła od góry osiedle po osiedlu – podkreślał Janusz Matoga.
Przewodniczący miał również zastrzeżenia do komisji oceniającej szkody.
– Kiedy komisja jeździła po Słomce, to w dwóch miejscach usłyszałem takie stwierdzenie, że to nie jest droga miejska. Ja mam prośbę, żeby wszystkie zepsute drogi zostały naprawione, ponieważ nikt nie chce ich wyasfaltowania, nikt nie chce chodników ani rzeczy niestworzonych. Po prostu prosimy o odtworzenie tej drogi. W sytuacji wystąpienia powodzi nie jest to prośba wymyślona, przesadna. Tymczasem z ust członków komisji padały słowa, że to nie jest nasza droga, to my tam nawet zdjęć nie będziemy robić. Ale nasi mieszkańcy tam mieszkają – mówił Janusz Matoga, reprezentujący dolną część Słomki.
Końcówka dyskusji skupiła się wokół nieuregulowanej własności dróg, co stanowi barierę w ich naprawie. Radny Antosz stwierdził, że żyjący właściciele chętnie przekazaliby drogi miastu. Jak podkreśliła jednak Anna Pękała, problemem jest dotarcie do spadkobierców zmarłych właścicieli.
– Szkoda, że posłowie nie włączyli się w uregulowanie sprawy dróg, bo przecież można było załatwić to już dawno. Żeby drogi osiedlowe były wyznaczone, powinna być taka ustawa – powiedział radny Ryszard Sitkowski.
– To nie jest takie proste. Pierwszeństwo ma prawo własności. To już podobno było tematem jakichś poprzednich kadencji sejmu. Głównie ten problem dotyczy Małopolski i Podkarpacia. Tutaj są nieuregulowane własności dróg. Nie ma tego problemu na nizinach czy nad morzem. Ale naszych posłów zainteresujemy tematem, polobbujemy. Zobaczymy, co z tego wyniknie – zadeklarowała burmistrz Anna Pękała.
Okazja była w poniedziałek zaraz po powodzi, kiedy do Mszany Dolnej przyjechała poseł Urszula Nowogórska. Podczas konferencji prasowej mówiła o swoich działaniach dla mieszkańców Limanowszczyzny, dotkniętych powodzią. Miasto reprezentował tylko przewodniczący Janusz Matoga.
fot. screen z transmisji