– Pierwszy worek i rękawice dostałem od swojej najstarszej siostry – mówi Bartłomiej Domalik, reprezentant Polski w kickboxingu.
Pochodzi ze Spytkowic, trenuje w Rabce-Zdroju. Bije się na gołe pięści. Na swoim koncie ma dwa tytuły Mistrza Polski w kickboxingu. Był również uczestnikiem Mistrzostw Świata i Europy. Pokazał się również, jako uczestnik gal DSF kickboxing challenge czy HFO kickboxing, na której jest pretendentem do pasa mistrzowskiego. Bartłomiej Domalik – czyli wielka nadzieja Polskich sztuk walki.
Konrad Rogowiec: Jak zaczęła się Twoja przygoda ze sportem?
Bartłomiej Domalik: Można powiedzieć, że bardzo dawno temu. Kiedy byłem małym chłopcem dużo grałem w piłkę nożną, jeździłem również na rowerze. Więc sport towarzyszył mi od zawsze. Natomiast sporty walki zacząłem trenować dopiero w wieku 18 lat.
Kto sprawił że zacząłeś się interesować kickboxingiem?
Od zawsze lubiłem oglądać sporty walki. Chciałem je trenować, ale nie za bardzo było gdzie. Zacząłem ćwiczyć, a gdy dostałem od mojej najstarszej siostry pierwszy worek bokserski i rękawice, to wiedziałem, że będę się tym sportem zajmował.
W Polsce i na świecie tysiące osób uprawia sporty walki. Czym Ty wyróżniasz się na tle swoich rywali?
Nigdy nie odpuszczam i walczę do końca, myślę że wyróżnia mnie mój upór, cierpliwość i konsekwencja w czasie każdej z walk. To powoduje, że rywale muszą mnie traktować poważnie i na pewno się mnie obawiają.
Twoje największe atuty?
Szybkość i siła ciosu.
Kickboxing, to bardzo niebezpieczny sport. Jak reagują Twoi bliscy, kiedy stajesz w ringu?
Początkowo byli do tego nastawieni negatywnie, zwłaszcza moi rodzice, mieli sporo wątpliwości. Jestem ich synem, dlatego bardzo martwią się o moje zdrowie. Kiedy zrozumieli, że kickboxing, to jest moja pasja i sposób na życie – odpuścili. W końcu zaakceptowali mój wybór i to, co robię. Teraz właśnie z ich strony otrzymuję największe wsparcie.
O kontuzje w tym sporcie, chyba bardzo łatwo…
To nieodzowny element nie tylko tego sportu, który uprawiam. Kontuzje zdarzają się w każdym zawodowym sporcie. Teraz właśnie borykam się z jedną z poważniejszych w mojej karierze. Podczas ostatniej gali złamałem kość śródręcza z przemieszczeniem. Mam już wyznaczona datę operacji, więc czekam na nią z niecierpliwością. Po niej rehabilitacja i mam nadzieję powrót na ring.
Co Ty robisz, aby osiągnąć w tym sporcie sukcesy?
Najważniejsze jest to, aby stawiać sobie ambitne cele i dążyć do ich osiągnięcia. Nie można się poddawać, mimo, że pojawiają się, podobnie, jak w życiu chwile zwątpienia. Każdy sportowiec musi się z tym problemem zmierzyć. Grunt, to przetrwać ten trudny czas i te słabsze chwile.
Oglądając sporty walki w telewizji, wiemy jaka temu towarzyszy atmosfera i medialna otoczka. Zawodnicy, którzy stają do walki potrafią prowokować, aby wyprowadzić przeciwnika z równowagi. To też element taktyki. Jak Ty się zachowujesz?
Bez względu na to, czy jestem przed walką czy już po niej, to każdego rywala darzę wielkim szacunkiem. Jednak gdy zdarzy się sytuacja w której mój przeciwnik nie szanuje mnie, to może liczyć na to, że w podobny sposób zostanie przeze mnie potraktowany.
Jak wygląda Twój plan treningowy i jaka towarzyszy temu atmosfera?
Trenuję w Jarosz Fight CLUB, tam zawsze jest miła i przyjemna atmosfera. Plan treningowy zmienia się w zależności od tego do jakiej walki się przygotowuję. Jest on rozłożony w czasie i składa się z etapów przygotowań. Nad wszystkim czuwa mój trener – Łukasz Jarosz. Z reguły trenuje dwa razy dziennie, od poniedziałku do piątku. Też elementem moich przygotowań są sparingi. Czasem zdarza się, że w czasie takich walk iskrzy, ale wydaje mi się, że wszędzie wygląda to podobnie.
Dbasz również o dietę?
Jem bardzo zdrowo. Skupiam się na niej, zwłaszcza w okresie przed walką. Czasem zdarza się, że muszę zbijać zbędne kilogramy. Jest to oczywiście spowodowane tym, że startuję w konkretnej kategorii wagowej. Trzeba tego elementu bardzo przestrzegać i go pilnować.
Walka, to również emocje. Towarzyszy jej oczywiście stres. W jaki sposób sobie z nim radzisz?
Wydaje mi się, że radzę sobie z nim świetnie. Czasem stres działa mobilizująco. I tak jest w moim przypadku. Stres potrafię zamienić w pozytywną energię, która mnie napędza i dodaje mi sił w ringu.
Twoje najbliższe plany?
Podpisałem kontrakt z organizacją Gromda – walka na gołe pięści. Po ostatniej wygranej walce, czekam na kolejnego rywala. Jeszcze nie wiem, kto to będzie.
Czy nie boisz się, że przez walki na gole pieści, które wydają się dość niebezpieczne, zakończysz przedwcześnie swoją karierę?
Oczywiście, że jest lekka obawa. Jednak czasem w życiu trzeba zaryzykować. Wiem, że jeśli nie teraz, to nigdy…
Nie żałujesz, że zostałeś właśnie kickboxerem?
Nie. Nic bym w swoim życiu nie zmienił, jeżeli chodzi o to, co teraz robię – jako sportowiec. Uważam, że wszystko, co mnie spotkało w moim życiu, było potrzebne. Sport kształtuje: postawę, charakter i daje szansę na spełnianie marzeń. Ja te marzenia pięściami i postawą na ringu staram się spełniać. Myślę, że wychodzi mi to nienajgorzej.
Utrzymujesz się z kickboxingu?
Zajmuje się profesjonalnie sportem. Mogę trenować i poświecić się temu tylko dzięki moim sponsorom: firmie Blachotrapez, Petmex, Markam, Trak-Pol, Sarna, Winner Beef House i Pan Orzech. To oni mi zaufali i stwierdzili, że mam duży potencjał, aby walczyć na ringu. Dlatego z tego miejsca chciałbym im bardzo podziękować.
Masz jakieś rady dla rodziców, którzy wahają przed tym czy posłać swoje dzieci na treningi kickboxingu?
Na pewno jest, to sport, w którym bardzo łatwo o kontuzje. Ale tak naprawdę w każdej dyscyplinie one się zdarzają. Sport kształtuje i uczy. To później pomaga w życiu. Wcale nie trzeba zostać sportowcem. Uważam, że, to świetny pomysł, aby rodzice pozwalali na uczestnictwo w treningach. To lepszy sposób spędzania wolnego czasu, niż siedzenie przed komputerem. Ruch i gimnastyka wyrabiają w młodym człowieku wiele pozytywnych elementów zachowania. Kickboxing pozwala nam utrzymać dobra formę fizyczną, oraz świetnie kształtuje charakter.
Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę wielu sukcesów!
Również dziękuje.
Fot. profil facebookowy Bartłomieja Domalika