14 marca przypada rocznica wielkiego pożaru Limanowej. Wydarzenie to przypomina limanowski historyk, Karol Wojtas.
Przez wieki europejskie miasta i miasteczka oraz wsie niszczyły wojny oraz klęski żywiołowe, w tym najczęściej pożary. Ogień przez długie lata był największym zagrożeniem dla w znacznej części zbudowanych z drewna i łatwopalnych materiałów budynków w miastach tej części Europy. Limanową kilkukrotnie niszczyły pożary, z których największym i najtragiczniejszym na przestrzeni dziejów był ten z 14 marca 1769 roku.
Przez 457 lat swego istnienia jako miasto, Limanową tak jak inne miejscowości w Polsce nawiedzały różne kataklizmy i katastrofy takie jak pożary, powodzie, epidemie, wojny. Przez miasto także przechodziły obce wojska. W dziejach naszego miasta są odnotowane kilkukrotnie duże pożary, lecz największym i najtragiczniejszym z nich był pożar z 14 marca 1769 roku, gdy spłonęło prawie całe miasto. Oczywiście, oprócz pożarów, Limanowa na przestrzeni swych dziejów ucierpiała także podczas działań wojennych, czy to w okresie bitwy limanowskiej w 1914 roku, czy także podczas II wojny światowej, ale patrząc w całości na historyczną tkankę miejską można stwierdzić, że największym kataklizmem dla naszego miasta był jednak wielki pożar z 14 marca 1769 roku.
Tego dnia ogień strawił doszczętnie większą część miasta. Zabudowa Limanowej w tym okresie, jak większości małych miast w tej części kraju, była w całości drewniana. Ze źródeł historycznych wiemy, że pożar ten zaczął się w browarze limanowskim, prowadzonym przez miejscowych Żydów i szybko przeniósł się na kolejne budynki. Spłonęły wówczas: limanowski kościół parafialny pod wezwaniem św. Walentego, św. Mikołaja i św. Wawrzyńca, ratusz, który stał na środku rynku, szkoła miejska oraz duża część domów, prawdopodobnie także resztki drewniano – ziemnych obwarowań miasta wraz z bramami. Z płomieni, które objęły limanowską świątynię, uratowano jedynie figurę Matki Boskiej Bolesnej oraz gotycką chrzcielnicę. Są one dziś najstarszymi zabytkami zachowanymi w naszym mieście.
O ofiarach śmiertelnych wśród mieszkańców w dostępnej powszechnie literaturze nie ma mowy, ale nie oznacza to, że ich nie było. Należy przypuszczać, że były czy to w wyniku samego pożaru, czy też w wyniku chorób wynikających z pogorszenia się warunków życia. Odpowiedzi mogą dostarczyć zapiski z ksiąg metrykalnych w archiwum parafii limanowskiej, które ktoś musi przeanalizować pod tym kątem.
W wyniku pożaru parafia limanowska pozostała bez kościoła, ale też bez paramentów i szat liturgicznych. Ówczesny proboszcz, ks. Szczepan Długoszowski, podjął starania o możliwość postawienia na pogorzelisku tymczasowej kaplicy. Pozwolenie takie uzyskał już w kwietniu 1769 roku. Czynił on też starania o nowe paramenty i księgi liturgiczne. Niestety jednak szybko nie doszło do odbudowy kościoła czy też budowy tymczasowej kaplicy, ponieważ ks. Długoszowski przystąpił do konfederacji barskiej i wraz z konfederatami opuścił Limanową. Pieczę nad parafią przekazał ks. Janowi Zwiernikiewiczowi, proboszczowi ze Słopnic. Ks. Zwiernikiewicz nie czynił także starań o szybką odbudowę kościoła. Dopiero nowy proboszcz limanowski, ks. Szczepan Duszyński w 1774 roku, podjął decyzję o przeniesieniu drewnianej kaplicy dworskiej z Mordarki. W 1777 roku ks. Duszyński rozpoczął budowę nowego drewnianego kościoła parafialnego.
Mieszkańcy Limanowej w tym dniu stracili swoje domy, ale i także warsztaty pracy, a wielu spośród nich było rzemieślnikami, kupcami, szewcami, krawcami. Do odbudowy swych domów przystąpili dość szybko, lecz z problemami, o czym świadczą zapisy w zachowanych dokumentach. Niestety nie były to dobre czasy dla Limanowej. Przez odbudowywane miasto w tych latach przetaczały się kolejno: oddziały konfederatów barskich, oddziały wojsk rosyjskich, oddziały Kazimierza Puławskiego. Na mieszkańców Limanowej nałożono kontrybucje. Niedługo potem w 1772 roku Limanowa w wyniku pierwszego rozbioru znalazła się w monarchii habsburskiej, a do miasta wkroczyły wojska austriackie.
Niestety jak wyglądało miasto przed pożarem wiemy tylko ze skąpych zapisów źródłowych, ponieważ nie ma żadnych starych widoków Limanowej z tego czy nawet chwilę późniejszego okresu. Limanowa w przeciwieństwie do np. Nowego Wiśnicza czy Starego Sącza lub Bochni nie była obiektem zainteresowań dla artystów. Nawet pobliski Tymbark ma starszą ikonografię od Limanowej. (W tym przypadku z tej racji, że w I połowie XIX ranga Tymbarku była większa niż sąsiedniej Limanowej.) W limanowskim muzeum parafialnym znajduje się obraz malarza Czesława Lenczowskiego (1905 – 1984) „Pożar kościoła w Limanowej w 1769 roku”. Jest to jednak obraz namalowany w latach 60. XX wieku. Artysta namalował tam sylwetę płonącego kościoła, która wzorowana była już na drugim kościele limanowskim, rozebranym w 1911 roku. W Limanowej znajduje się jeszcze jeden dokument – świadek wydarzeń z tych lat. Jest to Księga wójtowsko – ławnicza miasta Limanowa z lat 1770 – 1798, która znajduje się w Muzeum Regionalnym Ziemi Limanowskiej. Powstała ona rok po pożarze i na stronie tytułowej zawiera taki zapis: „In Nomine Domini Amen. Opisanie domów nowo postawionych po zgorzeniu Miasta, Które to Miasto Limanowa zgorzało Roku Pańskiego, Dnia 14 Miesiąca Marca, Przyczyna tego zgorzenia poczęła się z browaru Żydów na ten browar arendujących…”. Księga ta na kolejnych kartach zawiera opisy domów mieszczan oraz kolejne sprawy urzędowe. Została ona opracowana i wydana w formie publikacji przez Muzeum Regionalne Ziemi Limanowskiej w 2016 roku.
Podczas ostatnich prac, związanych z przebudową i modernizacją limanowskiego rynku, można było niewielkim kosztem poznać pewne sprawy, związane z przeszłością Limanowej w tym także o pożarze z 1769 roku. Gdy podczas prac modernizacyjnych prowadzono głębokie wykopy, archeolog lub historyk mógł zajrzeć do niektórych z nich i znaleźć świadectwa przeszłości, w tym ślady pożaru z 14 marca 1769 roku. Takie świadectwa dawnych pożarów z przeszłości odkryto wielokrotnie w ostatnich czasach w wielu miastach Małopolski podczas modernizacji i przebudów rynków. Niestety w Limanowej nikt z władz oraz urzędników o tym nie pomyślał. W nieodległych miastach i miasteczkach, gdzie archeolodzy prowadzili nadzór archeologiczny nad takimi pracami, dokonano ciekawych odkryć w warstwach poniżej dzisiejszego poziomu użytkowego (ślady pożarów w warstwach ziemi odkryto między innymi w Krakowie, Nowym Sączu, Bochni). W Limanowej można było uzyskać potwierdzenie pewnych hipotez stawianych przez badaczy przeszłości, ale nie zrobiono tego. Oczywiście nie, bo po co? Kogo by obchodziły ślady pożaru w warstwach ziemi. – „To jest Limanowa, tu nic ciekawego nie ma…”
W związku z ochroną przeciwpożarową na rynku limanowskim przez długie lata stał charakterystyczny kamienny zbiornik przeciwpożarowy z figurą świętego Floriana. Został on zbudowany w połowie XIX wieku. Znajdował się on pośrodku rynku, otoczony kasztanowcami. Stał tam on do końca lat 60. XX wieku, gdy rozpoczynano przebudowę rynku. Obecnie figura świętego Floriana wraz ze zbiornikiem pełniącym funkcję fontanny znajduje się obok Bazyliki Matki Boskiej Bolesnej. Na początku lat 70. XX wieku zbiornik z figurą zostały przeniesione w obecne miejsce w ogrodzie pomiędzy bazyliką a zabudowaniami parafialnymi blisko bramy od strony ulicy Jana Pawła II.
W Limanowej od 148 lat działa także jedna z najstarszych w Polsce Ochotniczych Straży Pożarnych. W 1874 roku w naszym mieście powołano Ochotniczą Straż Ogniową. Założycielami byli: adiunkt sądowy Karol Góra, radny miasta Eugeniusz Rozwadowski oraz burmistrz miasta Antoni Janik. Była to jedna z pierwszych jednostek strażackich na ternie ówczesnej Galicji (starszych jest tylko kilka), a zarazem jedna z najstarszych na ziemiach Polski. Do roku 1899 na terenie Galicji działo ich zaledwie 424. W najstarszej kronice OSP Limanowa zapisano pod rokiem 1874 taką informację: „…Grono poważnych mieszczan odczuło potrzebę założenia Straży Pożarnej celem ochrony obywateli od łuny pożaru, gdyż tylko wspólną i ochotną pracą można dojść do celu. (…) Towarzystwo Straży Ogniowej Ochotniczej powstało w Limanowej w roku 1874, a pierwszym jego naczelnikiem był Karol Góra – adiunkt sądowy.” W 1894 roku limanowskim strażakom wręczano pierwszy sztandar, byli wtedy oni już doskonale zorganizowani. Korpusem rządziły kolegialne organy: Rada Strażacka, Wydział Straży Pożarnej i Walne Zgromadzenie natomiast sam Korpus dzielił się na cztery oddziały: oddział dachowych, oddział sikawkowych, oddział wodnych i oddział bezpieczeństwa. 1 maja 1968 roku powołano w Limanowej jednostkę Zawodowej Straży Pożarnej. Na początku lat 90. XX wieku Zawodowa Straż została przekształcona Państwową Straż Pożarną. Dziś na terenie miasta działa PSP jak i OSP Limanowa.
tekst i fot. Karol Wojtas