Mieszkańcy narzekają na dziury i problem z dojazdem do swoich domów. Ostatnio na ul. Smrekowej doszło do wypadku. Kilka dni temu wywrócił się tam ciągnik, a jego kierowca trafił do szpitala. Dyskusja na sesji na temat zaproponowanego przez miasto objazdu momentami była gorąca.
14 grudnia odbyła się sesja Rady Miejskiej w Mszanie Dolnej. Była ona nadzwyczajna, a to ze względu na pilne uchwały, które musieli głosować radni. Sesja została zwołana na wniosek burmistrz Anny Pękały.
Dantejskie sceny na ul. Smrekowej
Jednym z tematów, które zostały poruszone na sesji, był ten dotyczący remontu ulicy Leśnej. Samorząd, który jest inwestorem przedsięwzięcia, dla mieszkańców przygotował objazd ulicą Smrekową. Niestety, wąską, wyboistą i niebezpieczną drogą ciężko jest przejechać. Nie mogą tam wyminąć się dwa samochody, które zjeżdżają na prywatne działki. Zdarza się, że dochodzi tam do dantejskich scen, o których na sesji opowiadała Janina Flig. Wiceprzewodnicząca Rady Miejskiej jest zasypywana sms-ami i telefonami od mieszkańców, którym nie odpowiada taki stan rzeczy.
– Momenty, kiedy nie ma telefonów od mieszkańców przejeżdżających przez ulicę Smrekową, to są te momenty, kiedy nic złego nie podziało się z ta drogą. Jeździ się tamtędy i droga będzie ulegała destrukcji. Dopóki jest ona potrzebna jako objazd, będziemy o nią dbać, tak, jak dbamy, czyli regularnie i chyba skutecznie – tłumaczył postępowanie urzędu w tej sprawie Michał Grzeszczuk. To właśnie swojemu zastępcy burmistrz Anna Pękała zleciła przygotowanie objazdu przez ulicę Smrekową.
– Panie burmistrzu. To wy jesteście inwestorem. To wy powinniście być tam codziennie i zobaczyć, co się tam dzieje. A pan mi mówi, że ja mam dzwonić i informować, co się tam dzieje – mówiła rozgoryczona J. Flig.
Wypadek z udziałem ciągnika
W dyskusję włączył się Janusz Matoga. Przewodniczący Rady Miejskiej wytknął M. Grzeszczukowi wszystkie niezrealizowane sprawy, które mu sygnalizował.
– Kwestie z tej drogi, to są zagrożenia zdrowia i życia, co widać po właśnie tym wypadku traktora, który tam wpadł do rowu i kierowca jest w szpitalu, jak wiemy – podkreślił Janusz Matoga.
– Mam nadzieję, że te sprawy, o które pan przewodniczący ma żal do mnie jako do głównego szkodnika miejskiego, będzie miał szczęście odnotować, że te sprawy zostały załatwione. A ja ze swej strony zapewniam, że czas poświęcony za obijanie się za publiczne pieniądze spędzam także na symulowaniu dobrej roboty. Każdy ma szansę zadzwonić w tym czasie, kiedy właśnie jestem w tej fazie i ten moduł działania mam włączony. Zachęcam. Warto próbować – tłumaczył z przekąsem swoje zaangażowanie w tej sprawie zastępca Anny Pękały.
Telefony, telefony…
– Czyli, co. Nic się w tej sprawie nie da zrobić. Mieszkańcy mają jeździć, tak, jak jeżdżą – dopytywała Janina Flig.
– Nie słuchała mnie pani. Jutro (15 grudnia) spotykam się z wykonawcą, który ma mi przedstawić możliwość przejazdu mieszkańców. Jutro ta informacja pojawi się na stronie internetowej miasta i facebooku – wyjaśniła poirytowana Anna Pękała.
Z kolei radny Jacek Wardyński zaproponował, aby wiceburmistrz udostępnił numer telefonu, na który mają dzwonić osoby, które mają problem z przejazdem ulicą Smrekową.
– 780 189 492. Muszę jeszcze jedną rzecz powiedzieć, bo aktualnie mam uszkodzony smartfon, ale wieczorem będzie już działał – wyjaśnił M. Grzeszczuk.
Jest pan bezczelny w tym momencie. Naprawdę. Pan chichra
Na zakończenie tej dyskusji do słów wiceburmistrza odniósł się Janusz Matoga. – To pan. Sam pan nazwał się największym szkodnikiem Mszany. Ja pana nie znam. Jest pan bezczelny w tym momencie. Naprawdę. Pan chichra. Na sesji Rady Miejskiej. Jest Pan wiceburmistrzem tego miasta, powołanym przez panią burmistrz Annę Pękałę. I pan się tak zachowuje na sesji Rady Miejskiej w Mszanie Dolnej. Jeżeli pan nie ma ochoty, to ja pana nie muszę zapraszać na te posiedzenia, bo ja nie mam takiego obowiązku. A pan nie ma takiego obowiązku tutaj siedzieć. Od kilku sesji zwracam uwagę na pana zachowanie. Większość czasu spędza pan, grzebiąc w smartfonach, które podobno akurat dzisiaj są zepsute. Ja nie mam nic do pana. Ja tylko zwracam uwagę. I powtórzę. Myślę, że w imieniu innych radnych mogę to powiedzieć, że stanowisko burmistrza w Mszanie Dolnej jest niepotrzebne. Jest pięknym małym miasteczkiem, w którym burmistrz może sam zarządzać z pomocą pracowników. Poprzednicy sobie z tym radzili, chyba przez …
I w tym momencie wtrąciła się Anna Pękała. – Cztery lata bez zastępcy radził sobie mój poprzednik Józef Kowalczyk. Natomiast wszyscy poprzedni mieli zastępców. Dziękuję.
– Nie wiem przez ile. Możemy to sprawdzić, ale radzili sobie. Pani burmistrz, pani obiecywała, że z tego wynikną jakieś rzeczy. Nie wynikły. Przynajmniej nie widać. I teraz do pana. Pańskie zachowanie jest dla mnie niezrozumiałe – odpowiadał J. Matoga.
– Panie przewodniczący, pan niepotrzebnie się unosi. Nie chichram się, tylko odwzajemniłem pański uśmiech – wyjaśnił M. Grzeszczuk.
– Pan to tak odbiera. Ja odbieram inaczej. Ja się do pana nie uśmiecham. Natomiast pański wyraz twarzy był jednoznaczny – zakończył dyskusję przewodniczący Rady Miejskiej w Mszanie Dolnej.
Zapis z sesji prezentujemy poniżej.