Reportaż. Wybrała Polskę, ale myśli o Ukrainie

Reportaż. Wybrała Polskę, ale myśli o Ukrainie

W każdej większej miejscowości na Ukrainie mieszkańcy zbierają się na wiecach i manifestują swoje przywiązanie do Ukrainy – mówi Halina Majkowska, Ukrainka, która od ponad 15 lat mieszka w Polsce, w Mszanie Dolnej.

Halinę Majkowską poznałem rok temu na Olimpiadzie Notarialnej, którą od 12 lat w Mszanie Dolnej organizuje miejscowy notariusz Czesław Szynalik. Notariada ma międzynarodową obsadę (startują w niej Rosjanie, Ukraińcy, Węgrzy i Turcy), a Halina Majkowska z racji znajomości wielu języków służyła startującym zawodnikom z zagranicy jako tłumacz. Niewysoka, szczupła Ukrainka od razu kazała do siebie mówić na „Ty”. Akcent wydawał się podejrzany dlatego od razu zagadnąłem czy aby poznana przeze mnie osoba długo mieszka w Polsce. Po dłuższej rozmowie dowiedziałem się, że Halina Majkowska jest Ukrainką, ale dopiero po roku od momentu tamtego spotkania znalazłem chwilę czasu, aby czegoś więcej dowiedzieć się o niej. Pretekstem do tego spotkania są wydarzenia, które na naszych oczach rozgrywają się na kijowskim Majdanie. Cały świat komentuje te krwawe wydarzenia.  Teraz trochę sytuacja się uspokoiła, ale ciągle wrze. Niebezpiecznie jest zwłaszcza na Krymie. Jak Pani ocenia to wszystko, co dzieje się na Ukrainie – zapytałem Halinę Majkowską.

– Od momentu tych krwawych wydarzeń, mam stały kontakt z moja rodziną. Rozmawiamy przez Skypa. Moje rodzeństwo żyje w ciągłym strachu, bo tak naprawdę Oni sami nie wiedzą czego można się spodziewać po zmianach i tej naszej rewolucji. Jeżeli będzie niebezpiecznie, to w  każdym momencie mogą spakować walizki i przyjechać do mnie do Polski.

Halina Majkowska urodziła się w Komarnie w okręgu lwowskim na Ukrainie. Tylko 80 km dzieli jej rodzinną miejscowość od granicy z Polską do której przyjechała w 1998 roku. Dwa lata później w Krakowie ukończyła studia – filologię angielską. Przypadek sprawił, że zamieszkała w Mszanie Dolnej, gdzie od 12 lat uczy języka angielskiego w  popularnym „ogrodniku” . W szkole poznała swojego przyszłego męża, który również jest nauczycielem. Mają dwie córki Julię i Karolinę. Pasją rodziny Majkowskich jest podróżowanie. Teraz Pan Piotr, mąż Haliny Majkowskiej jest dla niej oparciem. Wspólnie z żoną nasłuchują doniesień medialnych z Ukrainy. – Pocieszam żonę jak tylko mogę – mówi Piotr Majkowski. Nie jest łatwo, bo Halinka oglądając w telewizji relacje z Ukrainy bardzo je przeżywa, ale jakoś sobie dajemy radę.

– Media opisując wydarzenia na Ukrainie skupiły się tylko na Kijowie. Wiadomo, tam były najkrwawsze wydarzenia i najwięcej osób zginęło. Ale tak naprawdę w każdym większym ukraińskim mieście mieszkańcy się zbierają na wiecach i manifestują swoje poparcie dla jedności Ukrainy – mówi ze łzami w oczach Halina Majkowska.

– Jeszcze rok temu byliśmy na Krymie i kto mógłby przypuszczać, że zajdą tam takie zmiany, jakie dzisiaj oglądamy w telewizji. Chyba Ukraina bezpowrotnie utraciła to terytorium – dodaje Piotr Majkowski.

O mieszkańcach na Ukrainie pomyśleli również mieszkańcy Mszany Dolnej, którzy w dwa dni zebrali najpotrzebniejsze rzeczy, które mogły się przydać walczącym i prostującym na Majdanie, a więc ciepłe koce, środki medyczne, żywność i środki czystości. Ukraina jest również tematem numer jeden w szkole, w której pracuje Halina Majkowska. – Wbrew pozorom młodzież interesuje się tymi wydarzeniami. Na lekcjach, jeżeli tylko mamy czas, to wspólnie rozmawiamy na temat Ukrainy. Pytają mnie na ile podawane i publikowane w telewizji i Internecie informacje są prawdziwe, a na ile nie. Czasem są to bardzo emocjonalne dyskusje.

Halina Majkowska jest jedną z trzech mieszkających w Mszanie Dolnej Ukrainek. Przyjaźnią się. Wspólnie również godzinami rozmawiają na temat wydarzeń na Ukrainie i jej politycznej przyszłości. – Nie chciałabym tego mówić na głos, ale wydaje mi się, że moja Ukraina się rozpadnie. O ile zachodnia jej część chce wejść do Unii Europejskiej, to tej wschodniej bliżej jest do Rosji. Oby tylko nie skończyło się rozlewem krwi, bo to będzie prawdziwa tragedia.

Źródło: Tygodnik Ziemia Limanowska

Zobacz również