Urszula Nowogórska (PSL) i Grzegorz Biedroń (PiS) będą reprezentować ziemię limanowską w Sejmiku Wojewódzkim, ale z goła w odmiennych rolach. Jednak jak oboje radni zaznaczają, barwy polityczne nie będą im przeszkadzać, bo praca na rzecz mieszkańców będzie dla nich priorytetem.
Ostateczne wyniki wyborów nie są jeszcze znane, ale już z dużym prawdopodobieństwem można mówić o podziale mandatów w sejmiku wojewódzkim. PiS weźmie 17 mandatów, PO – 14, a PSL 8. Staus quo będzie zachowane. Małopolską jak do tej pory będzie rządziła koalicja PO-PSL.
Powiat Limanowski będą reprezentować najprawdopodobniej Urszula Nowogórska (PSL) i Grzegorz Biedroń (PiS).
Urszula Nowogórska do sejmiku wraca po 4 latach nieobecności. – To dla mnie zaszczyt, że znów będę mogła pracować na rzecz mieszkańców naszego powiatu – komentuje swój awans polityczny do Sejmiku Nowogórska zaznaczając, że trzeba poczekać na ostateczny wyników wyborów. – Bez względu na to jaki byłby ten wynik, zawsze trzeba z szacunkiem podchodzić do tego jak nas mieszkańcy-wyborcy oceniają. Jeżeli będzie ona dla mnie pozytywny, to zrobię wszystko, by w sejmiku godnie reprezentować nasz region.
Z kolei Grzegorz Biedroń trzeci raz z rzędu będzie sprawował funkcję radnego wojewódzkiego. Z wyborów na wybory swój wynik zwiększa. Rośnie również jego pozycja w partii. W minionej kadencji był szefem klubu PiS. Reprezentował swoją partię w mediach. Dobrze oceniany również przez dziennikarzy krakowskich mediów. – Z tego, co wiem, to zdobyłem powyżej 14 tysięcy głosów, więc jest się z czego cieszyć – komentuje osiągnięty przez siebie wynik wyborczy Grzegorz Biedroń. Nie wiem czy będę dalej szefem klubu w sejmiku. W czwartek mamy spotkanie naszej partii i dopiero wtedy będę mógł coś powiedzieć więcej na ten temat. Jeżeli koledzy uznają, że nadaję się na tę funkcję, to myślę, że ją przyjmę. Co do pracy w sejmiku, to naprawdę jest co robić. Dlatego mam nadzieję, że pracę społeczną, bo ją tak nazywam dobrze spożytkuję na rzecz mieszkańców limanowszczyzny.
Oboje radnych zapytaliśmy również, co sądzą o problemach związanych z systemem informatycznym, który miał zliczać głosy. Do tej pory jednak nie zadziałał.
– To zawsze jest denerwujące i dla tych, którzy startują w wyborach i dla tych, którzy na ten wynik oczekują, czyli mam tu na myśli wyborców. Coś powinno się tutaj zmienić – przekonuje Urszula Nowogórska.
– Moim zdaniem, to kompromitacja państwa i klasy politycznej. Może za dużo w jednym czasie na wszystkich szczeblach samorządu terytorialnego te wybory się odbywają. Nie może być tak, że co piąty oddany głos jest nieważny, bo wtedy wyborcy będą się zastanawiać czy chodzenie na wybory ma sens – zaznacza Grzegorz Biedroń.
Fot.malopolskie.pl