Marszałkowie, prezydenci, burmistrzowie zamiast wykorzystywać dni wolne, wolą by im za nie płacono. Wielu miało zaległy urlop z 2012 roku. Właściciele prywatnych firm dostaliby za to bardzo wysokie kary. Pisze w wydaniu elektronicznym Gazeta Krakowska.
Średnio o kilkadziesiąt tysięcy złotych wzbogacili się samorządowcy, którzy nie wykorzystali w poprzedniej kadencji urlopów wypoczynkowych. Teraz dostali hojne ekwiwalenty urlopowe – również ci, którzy jesienią zostali ponownie wybrani i kontynuują pracę w swoich urzędach.
Rekordzistą jest Wojciech Kozak, wicemarszałek Małopolski. Pod koniec kadencji miał jeszcze do wykorzystania zaległy urlop z 2011 roku (23 dni). W sumie Kozak uzbierał 99 zaległych dni wolnych . W zamian za to na jego konto trafiło blisko 60 tys. zł. Marszałek Kozak tłumaczy, że nie brał urlopu, bo ma dużo pracy. – Dwa razy nawet miałem wypisany wniosek urlopowy. Jednak w ostatniej chwili zawsze coś wypadało – usprawiedliwia się. Obiecuje jednak, że w obecnej kadencji będzie wybierał urlop na bieżąco.
Paweł Stawarz – Jodłownik -85 dni wolnego – 44 tyś 688 złotych
Władysław Bieda – m. Limanowa – 69 dni – 36 tyś. 736 złotych
Władysław Pazdan – gm Limanowa – 51 dni wolnego – 30 tyś. 187 złotych
Bolesław Żaba – gm Mszana Dolna – nie wie ile dni miał wolnego – 29 tyś. 918 złotych
Stanisława Niebylska – gm. Laskowa – 41 dni wolnego – 21 tyś. 100 złotych
Adam Sołtys – gm. Słopnice – 26 dni – 15 tyś. 399 złotych
Benedykt Węgrzyn – gm. Dobra – 29 dni – 14 tyś. 868 złotych
Tadeusz Filipiak – m. Mszana Dolna – 25 dni – 13 tyś. 462 złotych
Władysław Sadowski – gm. Kamienica – 23 dni – 10 tyś. 704 złotych
Janusz Potaczek – gm. Niedźwiedź – 11 dni – 5 tyś. 257 złotych