Środa będzie sądnym dniem dla Limanovii

Środa będzie sądnym dniem dla Limanovii

Najprawdopodobniej w środę, czyli jutro Zbigniew Szubryt, właściciel i główny sponsor Limanovii zdecyduje o dalszym losie piłkarskiego klubu.

– W środę mam zaplanowane spotkanie i z piłkarzami i z burmistrzem limanowej. Po odbyciu tych spotkań zdecyduję, co dalej w.s. klubu – zaznaczył Zbigniew Szubryt w rozmowie z naszym portalem.

Lakoniczne słowa prezesa w.s. przyszłości Limanovii zdaje się mówią są za siebie. Nie ma co ukrywać, drużyna nie osiągnęła zamierzonego celu, czyli utrzymania się w II lidze.

– Chcę usłyszeć, co mają do powiedzenia i piłkarze i Pan Burmistrz. Czy zamierza wspierać dalej nasz klub – zakończył Zbigniew Szubryt.

Po dobrym starcie (wygrana ze Stalą Stalowa Wola 2-0, Wisłą Puławy i remisem z Górnikiem Wałbrzych) przyszła piłkarska „posucha”. drużyna pod wodzą Roberta Kasperczyka przegrywa mecz za meczem. Musiało dojść do zmiany trenera. Ale na zmiana na ławce trenerskiej nie wiele pomogła. Ryszard Wieczorek z meczu na mecz jak mantrę powtarzał. – Ta drużyna, w tym składzie osobowym, nie wygra żadnego meczu.

Piłkarze Liamnovii mieli przebłyski formy, ale jak się okazało, było, to za mało. Rundę jesienną podopieczni wówczas trenera Wieczorka zamykają ligową tabelę z bilansem 11 przegranych, 6 remisów i dwóch wygranych. Dorobek punktowy, to 12 pkt. – ciągnie się za nami zła atmosfera związana z fuzją klubu z Kolejarzem Stróże – psioczą pod nosem kibice Limanovii.

Ma być lepiej już na wiosnę. Zimą w składzie trójkolorowych dochodzi do prawdziwej rewolucji kadrowej. Trener Ryszard Wieczorek ma cieplarniane warunki do tego aby stworzyć zespół na miarę II lugi. Do Limanowej trafiają zawodnicy z zagranicy: Pribula, Poliacek, Atansov i Tarasenko. Nie brakuje ligowych wyjadaczy, którzy najlepszy okres gry mają za sobą. Jest również ekipa zawodników, która na jesieni stanowiła o sile zespołu z ulicy J. Marka. Ten konglomerat i ta mieszanka rutyny z młodością – ma na wiosnę walczyć o utrzymanie. 

Początek był obiecujący, bo wygrana na inaugurację z liderem z Kluczborka 4-0. Wszyscy zacierali ręcę, a malkontenci nie dowierzali. Miłe jednak złego początki. Bo zespół był wybuchowy, ale był to granat z opóźnionym zapłonem. Drużyna Ryszarda Wieczorka miał zbyt mało czasu na zgranie się i „dotarcie”.

Nie pomaga w pośpiechu nawet wymiana kolejnego trenera. Trener Marek Motyka, do zespołu wprawadza „tylko”, albo i aż spokój. Ordung piłkarski trenera Wieczorka, presja i ambicja piłkarzom nie sprzyjają. Choć są profrsjonalistami i inkasują ciężkie pieniądze.

– Zawaliliśmy ligę – mówił po rozegraniu ostatniego meczu wgranego z Rowem Rybnik – Maciej Mysiak, strzelec jednego z dwóch goli oraz wybrany do kolejki II ligi. Refleksja przyszła jednak poniewczasie.

Po 33 rozegranych kolejkach i zajęciu ostatniego miejsca w tabeli z dorobkiem 27 pkt. 6 zwycięstw, 9 porażek i aż 19 przegranych spotkań. To bilans Limanovii na zakończenie sezonu. Ekspertów, którzy złowieszczyli rychły koniec „katarskiego” zaciągu do Limanowej życzenia się spełniły. Wróżyli najpierw z fusów, później z czystej chęci pokazania swojego „ja”: – Ja jestem ekspertem i wiem, co tej drużynie dolega”. takich pseudo ekspertów nie brakowało. A czego jej brakło?

Zabrakło jej boiska do trenowania, stadionu (ten zmodernizowany urąga jakimkolwiek standardom, no może za wyjątkiem boiska w Górze). Limanovia nie miała również wsparcia samorządów lokalnych, bo samorządowcy uznali, że promocja ziemi limanowskiej przez grę w II lidze zespołu ze stolicy powiatu, to fanatyzm jej właściciela – Zbigniewa Szubryta, który od tak lekką ręką wydaje kilka milionów złotych na swoje hobby.

Może, to i dobrze, bo dziś Limanovia wraca na III ligowe boiska, a może spadnie do „okręgówki”. Z takim boiskiem, z taką byle jaką pracą organizacyjną. I nieliczną garstką zagorzałych kibiców, którzy robią, co mogą, aby to miasto ożywić…

A moim skromnym zdaniem najzwyczajniej tej drużynie zabrakło – czasu. Był on potrzebny do zgrania się zespołu, dotarcia i wytworzenia wspólnej atmosfery prawdziwych „fighterów”. Takich w kadrze Limanovii, śmiem twierdzić zabrakło. Nawet na ławce trenerskiej, bo to Oni powinni w ten zespół tchnąć ducha wygrywania każdego z 33 meczów w II lidze. Tak się jednak nie stało. Ale dziś, to i ja jestem „mądrym” ekspertem – Polakiem po szkodzie”.

Fot.facebook

Zobacz również