Stan epidemii wstrzymał rozgrywki. Zgodnie z planem rządu 4 maja będzie można rozpocząć treningi, ale w ograniczonym zakresie. O tym, jak lokalne kluby funkcjonują w tym trudnym czasie, czy widzą szansę na wznowienie rozgrywek i czy decyzje rządu są satysfakcjonujące rozmawiamy z Mateuszem Wrońskim, kierownikiem MKS Limanovia Limanowa, Grzegorzem Szynalikiem, prezesem KS Turbacz oraz Maciejem Potaczkiem, trenerem KS Ostra Olszówka – Raba Niżna.
W czasie pandemii zmieniły się tylko warunki trenowania. Zawodnicy czwartoligowej Limanovii cały czas trenują indywidualnie, zachowując wymagane zasady bezpieczeństwa. Na bieżąco otrzymują zestaw ćwiczeń od trenera, a potem zdają raport z wykonanych ćwiczeń, wykorzystując do tego specjalną aplikację elektroniczną.
– Przede wszystkim, cieszy nas bardzo fakt, że zarówno trener Piotr Kapusta, jak i wszyscy zawodnicy pierwszej drużyny Limanovii, od początku ogłoszonej pandemii profesjonalnie podchodzą do swoich zadań. Nawet w tak trudnym czasie, chłopcy przygotowani są kondycyjnie i mentalnie, by w każdym momencie wznowić rywalizację w rozgrywkach ligowych. Powiem więcej, nie możemy się już doczekać powrotu na boiska ligowe, bo czujemy się bardzo mocni. Nikt nie leniuchuje w tym czasie, zmieniły się tylko warunki do trenowania. Cały nasz zespół to grupa świadomych ludzi, którzy mają wspólny cel. Bycie skutecznym i efektywnym zespołem wymaga bowiem świadomego wysiłku i zaangażowania ze strony jego członków. Trener Kapusta koordynuje wszystkie te wysiłki w celu realizacji wyników. A wyniki nadejdą… prędzej czy później. Obyśmy jak najszybciej mogli dostać taką szansę. Jesteśmy zwarci i gotowi – podkreśla Mateusz Wroński.
Zawodnicy Turbacza, grającego w lidze okręgowej i Ostrej, która występuje w klasie B, kontaktują się poprzez media społecznościowe.
– U nas jest teraz przerwa w treningach. Zawodnicy trenują indywidualnie, jeśli mają czas. Klub im niczego nie narzuca, bo to czysta rekreacja. Grają za darmo, ponieważ lubią piłkę nożną i są przywiązani do Turbacza. W grupach młodzieżowych trenerzy oraz nauczyciele wychowania fizycznego wysyłają zestawy ćwiczeń do wykonania – opowiada Grzegorz Szynalik.
– Korzystamy z możliwości, jakie dają media społecznościowe. W ten sposób podtrzymujemy kontakt. Każdy zawodnik w miarę możliwości podejmuje indywidualny trening w domu -mówi Maciej Potaczek.
Powrót do sportowej normalności na pewno będzie trwał długo, ale możliwość treningu na otwartym powietrzu to już światełko w tunelu.
– Wiemy też już, że nastąpi kolejne rozluźnienie restrykcji nałożonych w związku z pandemią COVID-19, udostępnione zostaną miejsca do uprawiania sportu na otwartym powietrzu, w tym orliki i inne boiska, gdzie przebywać będzie mogło nie więcej niż sześć osób. Ta informacja już jest dla nas jakimś „światełkiem w tunelu”, ponieważ można zrobić grupy 6-osobowe na trening w klubie, które będą ćwiczyć jedna grupa po drugiej. Zawodnicy tak naprawdę do pełni szczęścia potrzebują jeszcze tylko kontaktu z piłką i w ogóle czucia piłki – komentuje Mateusz Wroński.
– Myślę, że najważniejsze, żeby powoli wracać do aktywności fizycznej i treningów, np. na orlikach. Na pewno minie sporo czasu zanim wszystko wróci do stanu sprzed pandemii. Możliwe też, że część dzieci już nie wróci do sportu, a trenerzy stracą pracę i źródło utrzymania – stwierdza Grzegorz Szynalik.
Czy zobaczymy jeszcze zawodników na boiskach? Nasi goście podkreślają, że gra bez kibiców nie daje satysfakcji.
– Czy jest szansa na wznowienie rozgrywek? Na pewno jest bardzo duża, jeśli chodzi o Ekstraklasę, która rozpoczęła już pracę nad procedurą określającą szczegóły organizacyjne, które będą wytycznymi dla klubów z najwyższych rozgrywek krajowych. Niestety będą to prawdopodobnie spotkania rozgrywane bez udziału publiczności i aż do odwołania ograniczeń wprowadzonych przez administrację państwową. A co do kwestii powrotu zawodników na boisko z niższych lig, decyzje zapadną 11 maja. Jesteśmy więc w sytuacji bez wyboru, musimy jeszcze naciągnąć naszą cierpliwość i dołożyć trochę samozaparcia do działania. Skoro weszły już nowe przyzwolenia, więc zobaczymy, czy uda się coś zorganizować w klubie po weekendzie majowym. W tej sprawie będziemy rozmawiać z zawodnikami, trenerami, zarządem klubu i zastanawiać się, co robimy. Czy np. decydujemy się na treningi w 6-cio osobowych grupach. W kolejnym drugim etapie, prawdopodobnie ma nastąpić otwarcie niektórych obiektów sportowych, jak orliki i stadiony sportowe, chociaż korzystanie z nich będzie obwarowane wieloma zakazami, to mamy nadzieję, że będzie to wiązało się również z możliwością rozgrywania meczów w następnym etapie. Dostosujemy się do wszystkich wymogów, żeby tylko już mieć możliwość gry. Zdajemy sobie jednak sprawę, że dopiero w IV etapie zostanie zniesiony zakaz organizacji imprez sportowych na świeżym powietrzu z maksymalną liczbą 50 osób bez udziału publiczności. Kiedy to nastąpi? Mamy nadzieję, że jak najszybciej. I najlepiej już z kibicami, bo bez kibiców gra to nie to samo – podsumowuje Mateusz Wroński.
– W tym sezonie rozgrywki lidze okręgowej na pewno nie zostaną wznowione, ale to odgórna sprawa. Super by było, gdyby ruszył następny sezon, ale to też zależy, jak będzie się rozwijała sprawa z wirusem – dodaje Grzegorz Szynalik.
– Kluby do III ligi raczej już nie wznowią rozgrywek. A jeśli w ogóle ktoś wróci do grania to na pewno bez publiczności. Ja jestem tego samego zdania, co chyba najbardziej znany trener na Limanowszczyźnie – Marian Tajduś, że granie bez kibiców nie ma sensu. Jeśli chodzi o piłkę nożną, to według mnie najlepszym rozwiązaniem byłoby zakończenie rozgrywek na wszystkich szczeblach i uznanie stanu tabeli po pierwszej rundzie, zachowanie awansów anulowanie spadków, bo to może być faktycznie krzywdzące. Ważne jest skupienie się na tym, by nowy sezon ruszył normalnie, bo to wcale nie będzie takie proste. Wiele klubów może mieć kłopot, by w ogóle przystąpić do rozgrywek w nowym sezonie i to jest teraz podstawowy problem, by kluby nie znikały z piłkarskiej mapy regionu – zauważa Maciej Potaczek.