Justyna Kowalczyk nie ukończyła biegu łączonego 2 x 7,5 km, na olimpijskich trasach w Soczi. Zwycięstwo odniosła Norweżka Kristin Stoermer Steira.
Ostatni raz taka sytuacja, z udziałem zawodniczki z Kasiny Wielkiej, miała miejsce 8 marca 2008 roku podczas biegu na 30 km stylem dowolnym w Oslo. Natomiast weekend bez punktów PŚ to bardzo odległe dzieje.
Prawie 10 lat temu (28, 29 listopada 2003 roku) podczas zawodów w Kuusamo, Justyna była 33 w biegu na 10 km stylem klasycznym, oraz 41 w biegu łączonym – co oznaczało zerowy dorobek w Pucharze Świata. Starty w rosyjskim Kaukazie pokazały że Justyna jest tylko człowiekiem. Nikt nie ma monopolu na zwycięstwa oraz podium w każdych zawodach. Czasem przychodzą słabsze dni, w dodatku połączone z ostrym reżimem treningowym.
Taka kumulacja wydarzeń być może powoduje iż zawodnik bardzo chce, ale niewiele może. Jeszcze raz podkreślmy, dla Justyny Kowalczyk, najważniejsze są w tej chwili Mistrzostwa Świata w Val di Fiemme. Tam ma być forma sportowa i tego się trzymajmy. Należy też wyciągnąć wnioski, co do przyszłorocznych zimowych igrzysk. Na pewno nie będą one łatwe; specyficzny mikroklimat, zmienne warunki pogodowe (w jednym momencie potężna zamieć śnieżna, za chwilę świecące słoneczko), jednym słowem loteria. Trzeba się będzie zdać na wieloletnie doświadczenie trenera Wierietielnego.
Pisane z ukosa…
Moim zdaniem nie ma mowy o żadnym kryzysie, to było tylko chwilowe osłabienie, które do końca sezonu już nie powinno się powtórzyć. Teraz będzie dwutygodniowa przerwa. Kolejne zawody w szwajcarskim Davos zaplanowano na 16 i 17 lutego. Odbędzie się wtedy; sprint techniką klasyczną oraz 10 km techniką dowolną. A 21 lutego rozpoczynają się Mistrzostwa Świata. Justyna trzymamy kciuki!!!
Tekst: Rafał Kubowicz